Index
Smith Lisa Jane Pamietniki Wampirow 02 Walka
13.Wilson_Gayle_Pamietna_noc
cleland john pamietniki fanny hill
Hempowicz_Maryla_ _Karolino_pamietaj
The Billionaire's Obsession 5 Billionaire Undone J.S. Scott
Gordon Dickson Childe 01 Dorsai (v1.1)
Sue_Monk__K
Becca Fitzpatrick 02 Crescendo
110 Amazing Magic Tricks With Everyday Objects
Christenberry Jude WybraśÂ„cy losu Zapach luksusu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stardollblog.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    powozu, ażeby uniknąć wytrącenia na poziom i nie narazić się na potłuczenie.
    Jako młodszy, łatwiej mogłem znosić trudy tego rodzaju podróży, tylko potrzeba
    snu często była tak uporczywa, że ulegałem mimowolnie takowemu, nie dając
    się rozbudzić pomimo wielkich wstrząśnień powozu. Szwagier mój tylko
    zmuszony był doglądać, ażebym skutkiem takowych nie został wytrącony jak z
    procy w powietrze.
    Po dokonaniu krótkiego odpoczynku podczas drugiej nocy
    kontynuowaliśmy podróż jeszcze w sposób forsowny przez czas długi, aż do
    chwili kiedy szwagier mój zaczął doznawać silnych boleści w okolicach krzyża,
    co zmusiło nas do zmitygowania impetu. Następnie zażywaliśmy nocnych
    odpoczynków na stacjach pocztowych, podróżując powolniej tylko we dnie.
    Zdarzało się czasami i przedtem, kiedy pędziliśmy w sposób niepowstrzymany,
    że byliśmy zmuszeni do odbywania powolnych podróży, gdy trzeba było
    przebywać przestrzenie krajów piaszczystych albo błotnistych, co narażało nas
    na oddychanie kurzem albo na dolegliwości kołatania się w powozie w
    przejezdzie na ustanych kłodach wzdłuż moczarów. Tego rodzaju podróż
    niemniej była uciążliwą.
    Na stacjach pocztowych znajdowaliśmy prawie zawsze dobre pożywienie i
    dogodne odpoczynki, gdyż naczelniki takowych, oprócz obowiązku urzędowego
    pobierania zapłaty od podróżujących stosownie do wyznaczonej taksy za ilość
    wiorst drogi do przebycia, byli obowiązani do zaopatrzenia ich w żywność za
    odpowiednim wynagrodzeniem. Skądinąd podróżujący mógł karmić się
    wiktuałami, które posiadał we własnych zapasach, i odpoczywać na
    drewnianych tapczanach lub kanapach ze zrujnowanymi zwykle sprężynami,
    znajdującymi się w sali poczekalnej.
    W mieszkaniu przeznaczonym dla szefa stacji znajdowała się zawsze
    oddzielna stancja opatrzona w kilka łóżek usłanych pościelą, gdzie za umówioną
    zapłatą mógł podróżujący wygodnie i spokojnie odpocząć. Inaczej drzemiący na
    tapczanach w sali poczekalnej, dokąd często w nocy zjawiali się z hałasem nowi
    podróżni dla odpoczynku albo oczekując na zmianę koni, był rozbudzany
    nieustającą wrzawą i narażany na nieznośne męczarnie.
    Zwykle szefowie stacji są żonaci, a gosposie ich przyrządzają obfite strawy,
    wystarczające takoż dla nasycenia podróżujących gości. Nie ożeniony naczelnik
    stacji był obowiązany utrzymywać kucharza albo sam przyrządzać strawę dla
    podróżujących. Skutkiem czego szef stacji był jednocześnie hotelistą i oprócz
    pobieranej pensji miał zręczność powiększenia swoich dochodów. Od niego
    przy tym zależało udzielanie podróżującym złych albo dobrych koni, jako też
    mniej albo bardziej wygodnego powozu, co zabezpieczało mu nagromadzenie
    łapówek.
    Będąc wtajemniczeni w powyższe sekreta odpoczywaliśmy zawsze
    wygodnie i karmiliśmy się wyśmienicie, gdyż wszystkie kraje, przez które
    przejeżdżaliśmy, obfitowały we wszystkiego rodzaju żywność, ptactwo
    domowe, zwierzynę i ryby. Przejeżdżając przez Zwięciany, Dwińsk (Dynaburg)
    i rozległe kraje rozciągające się na północ poza biegiem zachodniej Dzwiny,
    czyli znajdujące się w obrębach obejmuących Litwę i Białoruś, oddalanie się, od
    domowego ogniska nie dawało się boleśnie odczuwać, gdyż charakter, obyczaje
    i mowa zachowywane u spotykanych po drodze mieszkańców nie wywoływały
    wrażenia znajdowania się na obczyznie.
    Doznałem takowego, znajdując się poza granicami guberni witebskiej, a
    nawet trochę dalej poza nimi, gdzie się znajdowała zniesiona stacja pocztowa,
    znana pod imieniem "Cyganki", poza którą rozpoczynał się użytek mowy
    wielkoruskiej i okolice należące do prowincji Pskowa. Zapytywani mieszkańcy
    miejscowi twierdzili dobitnie, że do pozycji "Cyganki" sięgały posiadłości
    Jagiełły i że poza nią rozpoczyna się kraj obcy dla Polski, czyli właściwie
    Wielkoruś. Znajdując się w Pskowie nie doznawałem wrażenia jakie dawałoby
    się odczuwać w obcowaniu z Murzynami, Tatarami, Czuwaszami etc., których
    oblicza odróżniają się w sposób rażący od charakteru zachowywanego w
    twarzach słowiańskich. Wiedziałem, że znajduję się w kraju mającym sławną
    przeszłość, ale zapadłym już od dawna w ciężką mongolsko-tatarską niewolę,
    gdzie jego mieszkańcy przestali być zwoływani odgłosem "kołokołu" (dzwonu) [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.