Index
Harry Harrison Stars And Stripes 02 Stars And Stripes In Peril v3.0 (lit)
Anne McCaffrey Ship 02 Partner Ship
Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 02 Niewolnicy miłości
Cabot Meg Papla 02 Papla wielkim mieście
Smith Ready Jeri [Aspect of Crow 02] Voice of Crow
Heather Rainier [Divine Creek Ranch 02 Her Gentle Giant 01] No Regrets (pdf)
Celmer, Michelle Black Gold Billionaires 02 Eiskalte Geschafte, heisses Verlangen
Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 02] Sunstorm (v4.0) (pdf)
Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczu
Aubrey Ross [Enslaved Hearts 02] Pleasures [EC Aeon] (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Wyciągnęłam komórkę, ale nie miałam zasięgu. Chciałam zalogować się do internetu, ale
    dostawałam raz za razem informacje, że żadna sieć nie jest dostępna.
    Rozglądałam się rozpaczliwie po pracowni, omiatając spojrzeniem wszystkie przedmioty w
    poszukiwaniu czegoś, co pomogłoby mi się stąd wydostać. Komputery, krzesła obrotowe,
    szafki... nic nie wyglądało pomocnie. Przyklękłam przy kratce wentylacyjnej i krzyknęłam:
    - Czy ktoś mnie słyszy? Jestem zamknięta w pracowni komputerowej na trzecim piętrze!
    Czekałam, modląc się o odpowiedz. Mogłam jedynie mieć nadzieję, że w budynku jeszcze
    jest bibliotekarz, kończący jakieś pilne prace przed wyjściem do domu. Ale była zaledwie
    godzina do północy, wiedziałam więc, że szanse na to są marne.
    W głównej bibliotece rozległ się mechaniczny zgrzyt, kiedy winda towarowa na końcu sali
    zaczęła się wznosić nad parter. Odwróciłam głowę w tamtym kierunku.
    Kiedyś, kiedy miałam cztery albo pięć lat, tato zabrał mnie do parku i uczył jezdzić na
    rowerze bez dodatkowych kółek. Pod koniec popołudnia potrafiłam już objechać całą
    pięciusetmetrową pętlę bez pomocy. Tato uścisnął mnie mocno i powiedział, że czas iść do
    domu, pochwalić się mamie. Błagałam go o jeszcze dwa okrążenia i w końcu stanęło na
    jednym. Gdzieś w połowie pętli straciłam równowagę i przewróciłam się. Kiedy podnosiłam
    rower, dostrzegłam niedaleko wielkiego brązowego psa Patrzył na mnie. W tej chwili, kiedy
    staliśmy, wpatrując się w siebie nawzajem, usłyszałam głos szepczący: Nie ruszaj się.
    Wstrzymałam oddech, mimo że nogi chciały instynktownie biec jak najszybciej do taty.
    Pies nastawił uszu i ruszył w moją stronę agresywnym truchtem. Zadrżałam ze strachu, ale
    nie ruszyłam się z miejsca. Im bardziej się zbliżał, tym bardziej chciałam uciekać, ale
    wiedziałam, że jeśli się ruszę, uruchomię jego zwierzęcy instynkt polowania. W połowie
    drogi pies stracił zainteresowanie moim nieruchomym ciałem i pobiegł w innym kierunku.
    Zapytałam taty, czy słyszał ten głos, który nakazał mi stać w miejscu, ale on powiedział, że to
    instynkt. Jeśli będę go słuchać, to w dziewięciu przypadkach na dziesięć podejmę dobrą
    decyzję.
    Instynkt przemawiał teraz do mnie. Krzyczał głośno i wyraznie: Uciekaj!
    Chwyciłam stojący najbliżej monitor i rzuciłam nim w szybę w drzwiach. Szkło stłukło się,
    pozostawiając wielką dziurę w środku. Wzięłam dziurkacz ze stolika z przyborami biurowymi
    stojącego tuż za drzwiami i użyłam go jako młotka, żeby pozbyć się resztek szkła. Następnie
    przysunęłam krzesło, wspięłam się na nie, postawiłam nogę na framudze i wyskoczyłam na
    korytarz.
    Winda syczała i wibrowała, wznosząc się coraz wyżej, mijając pierwsze piętro.
    Przebiegłam pędem korytarz. Dawałam z siebie wszystko, wiedząc, że muszę dobiec do
    schodów koło windy, zanim ona wyjedzie wyżej i ten ktoś, kto jest w środku, zobaczy mnie.
    Pociągnęłam za drzwi od klatki schodowej i poświęciłam kilka cennych sekund na bezgłośne
    zamkniecie ich za sobą. Po drugiej stronie winda zatrzymała się. Automatyczne drzwi się
    otwarły i ktoś wyszedł na korytarz. Zsunęłam się po poręczy, żeby było szybciej i żeby
    narobić jak najmniej hałasu na schodach. Już byłam na wysokości drugiego piętra, kiedy
    drzwi prowadzące na korytarz otwarły się nade mną, a ja zatrzymałam się w pół kroku,
    nie chcąc, żeby ten ktoś, kto stanął na podeście, domyślił się, gdzie jestem.
    - Nora? Ręka ześlizgnęła mi się z poręczy. To był głos mojego taty.
    - Nora? Jesteś tam?
    Przełknęłam ślinę, pragnąc zawołać do niego. Następnie przypomniałam sobie domek w
    śródmieściu.
    -Przestań się chować. Możesz mi zaufać. Pozwól mi pomóc. Wyjdz, żebym mógł cię
    zobaczyć.
    Jego ton był dziwaczny, rozkazujący. W tamtym domku, kiedy głos taty po raz pierwszy do
    mnie przemówił, brzmiał łagodnie i cicho. Ten sam głos powiedział mi, że nie jesteśmy sami i
    powinnam uciekać. A kiedy przemówił po raz drugi, był inny. Brzmiał mocą i oszustwem.
    Co, jeśli tato usiłował się ze mną skontaktować? Co, jeśli został przegnany, a ten drugi,
    dziwaczny głos należał do kogoś kto tylko go udawał? Uderzyła mnie myśl, że ktoś mógł
    udawać tatę, żeby mnie do siebie przyciągnąć.
    Na schodach rozległy się ciężkie kroki, wytrącając mnie z zamyślenia. Ten ktoś mnie gonił.
    Zbiegłam po stopniach, nie zważając już na hałas. Szybciej! - krzyczałam sama do siebie.
    Biegnij szybciej!
    Doganiał mnie, w najlepszym wypadku był już o jedno półpiętro wyżej. Kiedy zbiegłam na
    parter, wyskoczyłam przez drzwi na klatkę schodową, przebiegłam przez hol i wypadłam
    przez drzwi frontowe w noc.
    Powietrze było ciepłe i spokojne. Zbiegłam po betonowych stopniach wiodących na ulicę I w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.