Index
Collins_Eileen_Pod_wiatr_RPP048
Eileen Wilks [Tall, Dark & Eligible 02] Luke's Promise (pdf)
02 Eileen Wilks Pamiętny taniec
Angela F
2==01==Calamity Janes Woods Sherryl ZAPOMNIJ I WYBACZ
Tobias Buckell Crystal Rain
1068. Betts He
Amy Bryant Polly (pdf)
Ann Somerville [Kei's Gift 02] Utuk (pdf)
Alex Archer Rogue Angel 14 The Golden Elephant
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pret-a-porter.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Odtrąciła rękę, która przesuwała się w górę jej talii. Wystraszona oddychała z trudem.
    - Puść mnie, idioto. Szukam mę\a. Mę\czyzna zachichotał.
    - Oczywiście, ślicznotko. To dlatego przez cały wieczór posyłałaś mi te znaczące
    spojrzenia. Bo szukasz mę\a. I dlatego powiedziałaś Barbarze, by wysłała mnie za
    tobą...
    Nagle jej napastnik został popchnięty. A poniewa\ jego ramię było owinięte wokół jej
    talii, Cassie podą\yła jego śladem. Szybko jednak czyjeś inne ramię, silniejsze i zna-
    cznie bardziej wyczekiwane, chwyciło ją mocno i wyrwało z nie chcianego uścisku.
    Mę\czyzna w tym czasie zderzył się z przeciwległą ścianą.
    Oczy Gideona płonęły gniewem.
    - Wyjdz - rozkazał, zwracając się do przera\onego młodzieńca. Cassie rozpoznała w
    nim chłopca, z którym wcześniej rozmawiała w salonie. - Szybko. Zanim zrzucę cię ze
    schodów. I powiedz Barbarze, \eby skończyła ze swoimi gierkami, zanim ktoś na tym
    ucierpi. Bo tym kimś mo\e okazać się ona.
    Mę\czyzna nie zastanawiał się długo. Przepełznął obok nich tyłem niczym pająk i uciekł
    przera\ony.
    Cassie wstrząsnął dreszcz. Teraz dopiero opadł ją strach, którego nie dopuściła do
    siebie w chwili, gdy atakował ją cuchnący alkoholem pupilek Barbary Johnson.
    - Mam nadzieję, \e słyszałeś, co ten ptasi mó\d\ek mówił o tym, \e wysłała go Barbara?
    Powinieneś te\ wiedzieć, \e ja nie...
    - Nie mów nic. - Zacisnął palce wokół jej nadgarska i wciągnął Cassie do środka pokoju.
    Zmarszczyła gniewnie brwi.
    - Nie mam zamiaru znosić takiego... przestań natychmiast - za\ądała, próbując wyrwać
    rękę. - Jeśli sądzisz, \e powinnam być wdzięczna za tego rodzaju traktowanie, grubo się
    mylisz. Tak naprawdę to nie ratowałeś mnie, ale po prostu za\ądałeś zwrotu swojej
    własności. Jak chłopiec, któremu kolega zabrał piłkę.
    - Dokładnie tak było - potwierdził, opierając się o drzwi. - Nie ma zamka, więc będziemy
    musieli zostać tutaj, tak, bym blokował wejście.
    - Co...
    Chwycił jej nadgarstek, przyciągając Cassie do siebie. Przez moment patrzył na nią, a
    potem wpił się ustami w jej wargi. Przylgnęła do niego, odurzona zapachem whisky,
    wody kolońskiej i Gideona. Nie mógł ugasić pragnienia, które narastało w nim od
    tygodni. Próbował, lecz po\ądał jej ju\ zbyt długo. Znaczył pocałunkami jej twarz i szyję.
    Jęk, jaki wyrwał się z piersi Cassie, musiał sprawić mu przyjemność. Powędrował dłońmi
    w dół jej pleców.
    - Ja nie... - Z trudem potrafiła zebrać myśli, znalezć i wypowiedzieć odpowiednie słowa. -
    Gideonie, niezale\nie od tego, jak to wyglądało, nie chciałam, \eby ten półgłówek
    poszedł za mną.
    - Sądzisz, \e o tym nie wiem? - Jego głos brzmiał gniewnie. Przygryzł jej dolną wargę,
    na tyle mocno, by zadać ból. Potem dotknął językiem maleńkiego skaleczenia.
    Nogi uginały się pod Cassie. Zacisnęła mocniej palce na jego ramionach, by nie osunąć
    się na podłogę.
    - Muszę cię mieć. - Jego ręka, du\a i ciepła, nakryła jej pierś.
    Jej serce oszalało.
    - Nie mo\emy... nie tutaj - wyszeptała. Nie w domu kobiety, która była autorką tego
    obrzydliwego podstępu. Nie w trakcie przyjęcia, gdy w ka\dej chwili ktoś z gości mógł
    wejść do tego pokoju, którego nawet nie mo\na zamknąć na klucz.
    - Opieram się o drzwi. Nikt nie wejdzie - zapewnił ją. Wędrował ustami po jej szyi i
    dekolcie. - Muszę wreszcie zobaczyć to, czym dręczyłaś mnie tyle czasu. Pozwolisz mi. -
    Szybko uporał się z zapinką przytrzymującą suknię. - Oboje wiemy od dawna, \e
    pozwolisz mi na wszystko i... Bo\e! Cassie. Jestem tylko człowiekiem. Muszę cię mieć.
    Teraz.
    Zaprotestowałaby przeciw tym przypuszczeniom, gdyby zdolna była jeszcze mówić.
    Ogień jego po\ądania ogarnął ją bez reszty, pozbawiając woli. Teraz chciała tylko stopić
    się z Gideonem w jedno w po\arze zmysłów. Czerwona tkanina owinęła się wokół jej
    talii, odsłaniając spragnione jego rąk ciało.
    Niski, chropawy dzwięk wyrwał się z gardła Gideona, gdy stanęła przed nim, ofiarowując
    mu swą nagość. Potem pochylił głowę, by posmakować nabrzmiałej wypukłości jej
    piersi.
    Gideon nie był przygotowany. Nawałnica emocji porwała go ze sobą, odbierając
    rozsądek i władzę nad zmysłami. A jednak Cassie wcią\ pozostawała dla niego
    niedostępna, nie mógł wziąć tego, bez czego nie potrafił ju\ \yć.
    Stanowczym ruchem obrócił ją do tyłu. Próbowała protestować, lecz nie słuchał jej.
    Teraz jej plecy przylegały ciasno do jego torsu. Uniósł ją delikatnie, wsuwając nogę
    pomiędzy jej uda. Chciała odwrócić się, lecz trzymał ją mocno. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.