Index
Angela F
Heather Rainier [Divine Creek Ranch 02 Her Gentle Giant 01] No Regrets (pdf)
Shaw Chantelle Greek Husbands Szafirowy naszyjnik (śÂšwiatowe śąycie Duo 417)
Alas Clarin, Leopoldo Su unico hijo
Philip K. Dick Blade Runner
James_Ellen_Na_przekor_milosci
00000261 Platon Timaios
Lowell Elizabeth Bracia Maxwell Jesienny kochanek tom 1
Anderson Poul Liga Polezotechniczna Tom 1 Wojna Skrzydlatych
Le Guin Ursula K Grobowce Atuanu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pret-a-porter.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    na barze.
     Dwa funty.
     I kufel ciemnego.  Zerknął w stronę detektywów.  A gliny niech se same zamawiają.
    Maureen nalała mu piwo, postawiła kufel na barze. Connop odliczył drobne i położył je na
    ladzie.
     Dziękujemy, nic nam nie trzeba  powiedział Bryant. Kim była mu za to bardzo
    wdzięczna.
    Connop wcisnął się za stolik i opadł na siedzenie.
     Czego chcecie?  zapytał, kiedy detektywi usiedli na stołkach naprzeciwko niego.
     Spodziewał się nas pan, panie Connop?
    Mężczyzna przewrócił oczami ze zniecierpliwieniem.
     Z choinki się nie urwałem. Kopiecie tam, gdzie kiedyś pracowałem. Ludzi, z którymi
    robiłem, ktoś sprząta jednego po drugim, więc wiedziałem, że niedługo zaczniecie pytać
    o mnie.
    Zdjął folię z kanapki  chyba jedynej pozycji w menu baru. Stone natychmiast poczuła
    zapach cebuli. Na stół spadł kawałek tartego sera. Mężczyzna oblizał palec wskazujący,
    dotknął blatu, podniósł ser i zlizał go z palca.
    Kim, która podejrzewała, że facet nie umył rąk po wizycie w toalecie, zrobiło się
    niedobrze.
    Bryant pod stołem postukał ją w kolano. To on chciał poprowadzić rozmowę.
     Panie Connop, w tej chwili sprawdzamy ogólne informacje. Czy mógłby nam pan w tym
    pomóc?
     Jak se chcecie. Szybko załatwcie sprawę i zostawcie mnie w spokoju.
    Kim miała ochotę pokazać mu zdjęcia zrobione telefonem, ale w porę przypomniała sobie
    cenną radę, którą dał jej kiedyś Woody. Jeśli nie potrafisz być miła& niech chociaż Bryant
    będzie.
    Skóra Connopa była poznaczona popękanymi naczynkami i blada od długoletniego
    nadużywania alkoholu, białka jego oczu  pożółkłe, a zarost  siwy i niegolony od kilku dni.
    Na czole miał zmarszczki, które ani na chwilę się nie wygładziły  sądząc po ich głębokości,
    facet urodził się wkurzony.
    Obiema rękami chwycił kanapkę, uniósł ją do ust i zaczął mlaskać. Nie przeszkodziło mu to
    w mówieniu:
     No dalej, pytajcie, o co macie pytać, i spieprzajcie.
    Policjantka odwróciła wzrok, żeby nie patrzeć, jak niechlujnie przeżuwa chleb i ser.
     Co mógłby nam pan powiedzieć o Teresie Wyatt?
    Mężczyzna upił łyk piwa i zmarszczył nos.
     Nadęta damulka. Ale nie wtrącała się specjalnie. Z takimi jak ja w ogóle nie gadała.
    Wypisywała na tablicy, co mam zrobić, a ja to robiłem i już.
     Jakie miała relacje z dziewczętami?
     Nijakie. Nie zadawała się z nimi na co dzień. Szczerze mówiąc, chyba by jej nie zrobiło
    różnicy, gdyby kierowała farmą ze zwierzętami. Słyszałem, że zdarzało jej się robić awantury,
    ale nic poza tym nie umiem powiedzieć.
     A Richard Croft?
     Chuj złamany  rzucił Connop, odgryzając kolejny kęs.
     Mógłby pan to rozwinąć?
     Nie. Jeżeli będzie jeszcze żywy, jak do niego dotrzecie, zobaczycie, co mam na myśli.
     Czy dużo czasu spędzał z wychowankami?
     Kpisz pan czy o drogę pytasz? Nie gadał z nimi w ogóle, bo nie wychodził z biura.
    A wszystkie wiedziały, że nie wolno mu przeszkadzać. Zajmował się budżetami i innymi
    takimi. Ciągle pieprzył o jakichś kluczach i wskaznikach elektryczności.
    Kim domyśliła się, że sformułowania takie jak  kluczowe wskazniki efektywności są
    dozorcy obce.
    Connop postukał się po nosie.
     I zawsze żył ponad stan.
     Nosił drogie ubrania?
     Wszystko miał drogie. Garnitury, koszule, buty, sznurowadła. Z urzędniczej pensji by tego
    nie kupił.
     Dlatego go pan nie lubił?  zapytała Stone. Mężczyzna chrząknął.
     Nie znosiłem go z miliona powodów, ale akurat nie dlatego  wykrzywił się ze wstrętem.
     To był paskudny, śliski typ. Patrzył na nas z góry, coś przed nami ukrywał&
     Co pan ma na myśli?  zapytał Bryant. Connop wzruszył ramionami.
     Dokładnie to nie wiem. Ale po co inaczej trzymałby na biurku dwa komputery? I zawsze
    zamykał ten mniejszy, kiedy wchodziłem. Nie wiem po co. I tak bym nie zrozumiał, co tam
    pisało.
     Czy znał pan Toma Curtisa?
    Mężczyzna skinął głową, dojadając ostatni kęs.
     Chłopak nie był zły. Młody, przystojny. Zadawał się z dziewczynami częściej niż reszta.
    Przygotowywał im kanapki, jak się spózniły na podwieczorek, takie tam. No i robił dobrą
    minę do złej gry.
     A miał jakieś problemy?  zapytała Kim.
     Dlatego trafił do Crestwood. O to właśnie chodzi. Każdy miał swoje powody, żeby tam
    pracować. To było dobre miejsce na początek dla tych, którzy chcieli do czegoś dojść.
    Wyjątkiem była Mary. To była równa babka.
    Kim na chwilę odwróciła od niego głowę, myśląc o podopiecznych tych ludzi.
    Opiekunowie w najlepszym razie nie zapewnili dziewczętom ciepła, dobrych wzorców
    i troskliwej opieki  a w najgorszym zrobili wiele, aby im zaszkodzić.
     A William Payne?
    Connop parsknął.
     Pan, kurwa, Idealny?  zapytał i zarechotał pod nosem. Nie był to przyjemny dzwięk.
    Stone odwróciła się z powrotem do mężczyzny i uważnie mu się przyjrzała. Wypity alkohol
    dawał już o sobie znać. Lekko zezując, Connop pociągnął kolejny długi łyk piwa, opróżniając
    duży kufel.
    Kim wstała i podeszła do baru.
     Ile wypił?  zapytała barmanki.
     Zaczął od podwójnej whisky. A to jego czwarte duże piwo.
     To jego stała dawka?
    Kobieta skinęła głową, wsypując solone orzeszki do miseczki dla klientów. Stone nie
    poczęstowałaby się nimi nawet, gdyby ktoś przystawił jej do głowy karabin.
    Maureen odwróciła się i wyrzuciła pustą torebkę do kosza.
     Kiedy dopije to piwo, każe sobie nalać kolejne. Odmówię. Wyzwie mnie, a potem
    dotelepie się do domu, odeśpi trochę i znowu pojawi się wieczorem.
     I tak codziennie?
    Barmanka skinęła głową.
     Jezu.
     Nie ma go co żałować, pani detektyw. Jeżeli ma pani na zbyciu trochę współczucia, lepiej
    niech je pani zużyje na jego żonę. Arthur to zgorzkniały stary pryk, który odkąd pamięcią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.