Index James White Cykl Szpital kosmiczny (02) Gwiezdny chirurg James Lee Burke Robicheaux 12 Jolie_Blon's_Bounce James Alan Gardner [League Of Peoples 06] Trapped James Alan Gardner [League Of Peoples 04] Hunted James Axler Outlander 26 Sea of Plague Fae Sutherland & Chelsea James His Every Breath (pdf) James Axler Outlander 10 Outer Darkness James Axler Deathlands 049 Shadow World James Axler Deathlands 043 Dark Emblem Curwood James Oliver Szara wilczyca |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] 43 ulokował się wygodnie na siedzeniu obok, rozprostowując w miarę możliwości swoje długie nogi. - Jestem gotów na wszystko. Christie miała ochotę zawyć niczym ranny łoś. Matt ucieleśniał w jej oczach prześladowcę zesłanego przez ojca ku jej zgubie. Wścibiał wszędzie swój nos i próbował przełamać jej opór, nie przebierając w środkach. %7łerował też na jej słabości do niego i najwyrazniej angażował zupełnie nieświadomie cały swój urok, by tylko osiągnąć cel. Na przykład teraz, gdy tak siedział obok, męski i tryskający energią... Christie bębniła palcami po kierownicy. Matt, doprowadzając ją do szału, powodował jednocześnie żywsze pulsowanie krwi w jej żyłach. Przyjrzała mu się z ukosa i dostrzegła, że uśmiecha się od ucha do ucha. Punkt drugi - pomyślała. - Wyposażyć samochód w dodatkowy sprzęt na wypadek inwazji ze strony intruza. Najlepsza długa żerdz . - Wspomniałaś, że powinienem trochę rozejrzeć się dokoła - oświadczył. - Czy znajdę lepszą okazję? - Och, diabli nadali... - syknęła przez zaciśnięte zęby. Nie odzywając się już więcej, przekręciła kluczyki w stacyjce i uruchomiła silnik. Starała się wyobrazić sobie, że siedzący obok Matt po prostu nie istnieje. Po chwili łazik mknął żwirowaną drogą, wioząc ich oboje w kierunku gór. 44 ROZDZIAA CZWARTY Aazik podskakiwał na wąskiej, wyboistej drodze, która pięła się w górę gdzieś ku zalesionym obszarom. Zwierki i sosny, kołyszące się wysoko, rzucały zagadkowy, ciemnozielony cień, a kontrastujące z nimi pnie osikowe w kolorze kości słoniowej strzeliście wznosiły się ku niebu. Christie umiejętnie wyminęła głaz tarasujący środek drogi, jednak kierownica lekko wymknęła się jej spod kontroli. Stary samochód miał swoje dziwactwa i czasem niczym uparty, hardy muł wprost dopraszał się rządów silnej ręki. Christie skręciła koło kierownicy z taką siłą, że Matta aż rzuciło o drzwiczki. - Zdałabyś egzamin na nowojorskiego taksówkarza - zauważył - i to z wyróżnieniem. - Uliczny ruch - to nie dla mnie - oświadczyła Christie. - W żadnym wypadku. Te korki i wrzeszczący na siebie kierowcy... Co to, to nie. Nauczyłam się prowadzić samochód na polnych drogach, byłam wtedy w college'u i nareszcie poza wielkim miastem. To pozostawiło we mnie ślad. Kiedyś wzięłam nawet udział w rajdzie samochodowym. Aazik podskakiwał na wybojach i w identycznym rytmie balansowało ciało Matta. Zadarł do góry daszek swej czapki mówiąc: - Chyba właśnie trenujesz przed jakimś rajdem. Christie nie zwracała na jego docinki najmniejszej uwagi. Docisnęła pedał gazu i samochód znacznie przyspieszył. Drobny żwir wypryskiwał spod kół na boki, a wiatr odrzucił do tyłu splątany strumień włosów dziewczyny. Poczuła się nagle lekka i beztroska jak szybujący w powietrzu sokół. Czy to uroda dnia wprawiła ją w stan nieważkości, czy też bliskość siedzącej obok osoby... - rozważała w duchu. 45 Matt pokręcił głową z niedowierzaniem, gdy ostrym łukiem ominęła kolejny kamień na drodze. - O twoich samochodowych umiejętnościach nie mam jakoś sprecyzowanego zdania - skomentował. - Za to twój wehikuł naprawdę robi wrażenie. Ma wytrzymałość czołgu. Christie uśmiechnęła się. - W Nowym Jorku nigdy nie miałam samochodu. Lecz tutaj nie można się bez niego obyć - nie ma taksówek ani metra! Postanowiłam kupić sportowy wóz, taki o jakim zawsze marzyłam. Ale któregoś dnia zauważyłam tego grata, tkwiącego smętnie pod sosną na czyimś podwórzu z obszarpanym napisem na sprzedaż zatkniętym za szybę. Trawa niemal zarastała mu opony i widać było, że stał tak latami. Pomyślałam, że musiałabym stracić rozum, żeby kupić coś takiego... Dalej przeszukiwałam salony sprzedaży w Santa Fe. Ale mimo usilnych starań nie mogłam wyrzucić z pamięci tego staruszka. Najwyrazniej jeszcze nie nadawał się na złom - mówiąc to, pogłaskała czule ulubieńca po tablicy rozdzielczej. - Spróbuję zgadnąć - zaproponował Matt. - Ten samochód musiał mieć w sobie coś, jakiś nieodparty urok... - Tak! Skąd wiesz? Tak dokładnie było. W dodatku miał podkowę przytwierdzoną do przedniego zderzaka i to mnie ostatecznie przekonało. - Kupiłaś samochód z powodu podkowy? - No, właściwie... - zawahała się. - Dowiedziałam się od właściciela, że podkowa należała do klaczy o imieniu Pierwiosnek. - A cóż to ma znowu do rzeczy? - Matt dociekał. - Pierwiosnek miała niesłychanie wybredne maniery. Jadała czekoladki, ale tylko z nadzieniem karmelowym. Spojrzał na nią z podziwem, pocierając swój stanowczy, mocno zarysowany podbródek. 46 - Gdyby podążać za twoim rozumowaniem należałoby pożegnać się z logiką na zawsze. Trochę to przypomina zasady, rządzące wzrostem cen akcji na giełdzie. - Och, każdy ma jednak w końcu jakiś swój system - powiedziała uśmiechając się. - I każdy uważa, że mylą się inni, a nie on. Mogłabym się założyć, że taki Oren jest teraz w biurze, drepcąc dookoła, wymachuje swoimi tajemniczymi wykresami i sam ze sobą kłóci się na temat plusów i minusów kolejnej transakcji. Przez dłuższą chwilę oboje milczeli. Pogrążony we własnych myślach Matt wystukiwał palcami na kolanie jakieś niecierpliwe rytmy. Christie spoglądała w pełnej napięcia zadumie na drogę przez zakurzone szyby auta. - Czy byłaś zakochana w Orenie? - pytanie Matta brutalnie przerwało ciszę. Nie brzmiało zbyt grzecznie i wprawiło Christie w zakłopotanie, nie chciała jednak pozostawić go bez odpowiedzi. - Nie, nigdy go nie kochałam - odparła. - Przez chwilę wydawało mi się, że tak jest. Oren potrafi być czarujący, kiedy się postara. Ale w rzeczywistości z mojej strony było to wyłącznie spełnianie oczekiwań ojca. Wciąż opowiadał, jaki jest szczęśliwy z powodu naszych zaręczyn - Christie zerknęła na Matta z ukosa. - Nigdy nie popełnię więcej takiego błędu. Możesz być tego pewny! Spojrzał na nią gniewnie. - Czy ty naprawdę myślisz, że jestem wplątany w jakąś obłędną intrygę uknutą przez twego ojca? Mój Boże, ostatnia rzecz, jakiej bym sobie życzył, to żebyś się we mnie zakochała, Christie. I najmniej odpowiednią rzeczą, jaka [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||