Index Arthur D Howden & Robert Louis Stevenson Porto Bello Gold (pdf) KoĹciuszko_Robert_ _Wojownik_Trzech_ĹwiatĂłw_03_ _Tata Czarna Legenda DziejĂłw Polski â Jerzy Robert Nowak C Howard Robert Conan i Bogowie Bal Sagoth Forward, Robert L Rocheworld 3 Ocean Under the Ice Chazan, Robert God, Humanity, and History Howard Robert E Tygrysy morza Heinlein, Robert A The Puppet Masters Howard, Robert E Conan el Cimmerio Roberts Alison Rajska wyspa |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - Pewnie wolicie zostać sami - zauważył. - Jakiś ty bystry, kochanie. - Madge zaczęła popychać towarzystwo ku wyjściu. - Ciekawe, czy jakakolwiek taksówka zatrzyma się w takim deszczu. Asher wstała, ociągając się. Za sobą słyszała dzwonek w recepcji i szum ulicy, wdzierający się przez otwarte drzwi. Tajowi przyszło do głowy, że wygląda jak klejnot, który powinien być trzymany za szkłem, zbyt delikatny i cenny, by go dotykać. Podała mu dłoń i w milczeniu skierowali się ku windzie. ROZDZIAA 6 Rozumieli się bez słów. Weszli do windy, trzymając się za ręce. Taj wcisnął guzik swojego piętra i stara kabina ospale ruszyła w górę. Dłoń Asher drżała, co wprawiało go w tym większe podniecenie. Gdy winda zatrzymała się, wyszli do wyłożonego puszystym dywanem holu. Asher słyszała brzęk monet w kieszeni, kiedy Taj wyjmował klucz. Zanim puścił jej rękę, usłyszała jeszcze szmer otwieranego zamka i skrzypnięcie zawiasów. Mogła się jeszcze wycofać, ale nie skorzystała z szansy. Przecież pragnęła Taja. Drzwi uchyliły się i weszli do ciemnego pomieszczenia. Pachniało mężczyzną, pachniało Tajem. Zapach był ostry i orzezwiający. Nigdy go nie zapomniała. Nagle ogarnął ją strach. Rozejrzała się po pokoju w nadziei, że pojawi się jakiś pretekst do przerwania nieznośnego milczenia. Dookoła panował bałagan. Elementy garderoby leżały porozrzucane to tu, to tam. Wiedziała, że w szafie Taj trzyma rakiety. Starannie ułożone, stanowią jedyny przejaw porządku w panującym dookoła chaosie. Pode- szła do okna. Wciąż padał deszcz i woda spływała po szybie długimi strużkami. - Będzie tak lało całą noc - odezwała się. Błyskawica przecięła niebo, jakby dla potwierdzenia złowieszczej wróżby. Asher zdążyła policzyć do pięciu, nim usłyszała potężny grzmot. Daleko w dole migotały światła, oznaka zgiełkliwego życia. Wpatrywała się w po- nury, deszczowy krajobraz, czekając, aż Taj się odezwie. Cisza. Krople deszczu uderzały o szybę. Odgłosy miasta wydawały się stłumione i odległe. Znów piorun. Asher nie mogła tego dłużej znieść. Odwróciła się od okna. Przyglądał się jej. Mała nocna lampka oświetlała tylko skrawek pokoju. Taj wydawał się spokojny, choć nie był rozluzniony. Asher wiedziała, co to znaczy. Dał jej wybór, zanim się tu znalezli. Teraz nie pozwoli jej odejść. Z ulgą przystała na fakt, że decyzja już zapadła. Niezgrabnymi, drżącymi palcami poluzowała cienki pasek sukienki. Taj zbliżył się i położył dłoń na jej rękach. Spłoszona, podniosła na niego oczy. Milcząc, ujął w dłonie jej głowę i bez skrępowania studiował każdy szczegół twarzy. Taką chciałby ją zapamiętać, w półmroku, z szalejącą burzą za plecami. Oczy Asher były pociemniałe z obawy i niewypowiedzianego pragnienia. Ręce, przed chwilą szarpiące pasek, osunęły się bezwładnie wzdłuż bioder. Czyżby zapomniała, że Tajowi wcale nie zależało na uległości? Przyglądał się, jak Asher powoli zamyka oczy i rozchyla usta. Pochylił się i składał czułe pocałunki na obu skroniach, a potem na koniuszkach brwi. Przymknął oczy. Odkrywał na nowo tę twarz. Wiedział, że usta oczekują go niecierpliwie, lecz ominął je i powędrował ku szyi, smakując dołeczek policzka i podbródek. Usta Taja składały pocałunki na wytęsknionej twarzy, dłonie pieściły wargi. Pamiętał każde zagłębienie skóry. Asher oddychała coraz szybciej i głośniej. Przesunął ustami po jej wargach, lecz wycofał się, gdy przywarła do niego, prosząc o więcej. Kusił ją. Czekał, aż sama go zdobędzie. Asher chwyciła go za ramiona i przyciągnęła do siebie. Właśnie tego pragnął. Gdy szykował się do pocałunku, władczo oplotła go ramionami. Naraz w obojgu eksplodowała namiętność. Przywarli do siebie najbliżej jak można, zachłannie. - Rozbierz mnie - szepnęła, z trudem wydobywając głos ze ściśniętego gardła. - Rozbierz, proszę. Taj rozpiął powoli suwak sukienki, gładząc nagą skórę. Była bardziej jedwabista niż materia ubrania. Sukienka opadła na podłogę. Asher zaczęła niecierpliwie rozpinać guziki męskiej koszuli. Widziała zarys mięśni jego piersi, czuła szorstkość włosów. Jęknęła, spragniona bliskości. Nie zadowoliła się samą koszulą. Chciała czuć dotyk jego ciała, być blisko, jeszcze bliżej. Sięgnęła, by rozpiąć pasek, lecz Taj ją powstrzymał. - Nie śpiesz się - powiedział i dotknął wargami jej ust. Pocałunek był długi, namiętny. - Chodzmy do łóżka. Pozwoliła się zaprowadzić do sypialni, oszołomiona i uległa. Materac ugiął się pod ciężarem jej ciała, a potem ciała Taja Asher drżała na myśl o rozkoszy, która ją czeka. - Zwiatło - szepnęła ledwie słyszalnym głosem. Taj spojrzał jej w oczy, czule gładząc szyję. - Chcę cię widzieć. Pochylił się nad nią. Zawsze, kiedy Asher się niecierpliwiła, Taj zwalniał tempo. Całował ją teraz, dotykając ospale i leniwie jej ciała. Wydawałoby się, że pocałunki zupełnie mu wy - starczą. Asher przylgnęła do niego mocno, kusząc i prowokując. Jej niecierpliwość podniecała go, ale na razie chciał tylko smakować. Odnajdywał znany kształt bioder, talii, piersi. Twarde sutki były wyraznie widoczne pod bielizną. Usta Taja powędrowały ku górze. Chwycił zębami ramiączko i ciągnął je w dół, póki nie ukazało się nagie ciało. Kremowobiała pierś kontrastowała z opalonymi ramionami. - Jakaś ty piękna - szepnął, zsuwając drugie ramiączka. Asher była półnaga. Taj całował ją niespiesznie, schodząc coraz niżej. Rozchylonymi ustami objął jej sutek. Wygięła się i przycisnęła do siebie jego głowę. Gdy pieszczota stała się natarczywa, niezwykle pobudzająca, nie mogła dłużej pozostać bierna. Owładnęło nią dzikie pożądanie. W głowie została tylko jedna myśl. Ona jest kobietą on mężczyzną. Wsunęła się pod niego, pozwalając dłoniom błądzić po silnym ciele. Taj stał się bardziej zdecydowany, widząc, że Asher wcale nie potrzebuje delikatności. Nieokiełznana pasja tej kobiety doprowadzała go do szaleństwa. Nie miała oporów ani wsty- du. Pobudzona, stawała się ognistą kulą jak błyskawice na niebie. Nie zauważył nawet, że traci nad sobą kontrolę. Męskie dłonie nie były już powolne. Krótkie, zadbane paznokcie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||