Index Kraszewski Zygmunt Pogrobek Broadrick Annette SzczćÂśÂliwy traf Dekameron Giovanni Boccaccio Hitchcock Alfred SzaleśÂcza afera Molier Skć piec Howard Robert E Tygrysy morza KukuśÂcze jaja z M Carl Djerassi & Dav Goethe, Johann Wolfgang von Faust I und II Williams Roseanne Zly chlopak T073 |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - Tak, rzeczywiście. To bardzo skomplikowana sprawa. Nie zazdroszczę panu prowadzenia tego śledztwa, panie majorze. Czy pan nie bierze pod uwagę, że mogło to być zabójstwo popełnione na tle zazdrości? - Ma pan na myśli męża? - Oczywiście. Taka koncepcja chyba jest prawdopodobna. - Ale dlaczego ten Grek miałby wiezć żonę aż do Polski, żeby ją zlikwidować? - Po prostu może dopiero tutaj zorientował się w sytuacji - podsunął Daszewicz. - A wie pan, że to możliwe - ożywił się Downar. - Pan rozumuje prawidłowo. Przydałby się nam pan w milicji. - Zastanowię się nad tą interesującą propozycją - uśmiechnął się Daszewicz. - Od kogo dowiedział się pan o zabójstwie? - spytał Downar. - Od Marka Sosnowskiego. Zna go pan zapewne. - Tak, rozmawiałem z nim. Miły chłopak. Czy pan bywał częstym gościem u państwa Papadopo- ulosów? - Na Krecie? Tak, dosyć często ich odwiedzałem. - A tutaj, w Warszawie, widział się pan z nimi? - Nie. Początkowo nie wiedziałem, że przyjechali. Dowiedziałem się zupełnie przypadkowo. - I nie był pan u nich w tym mieszkaniu na Saskiej Kępie? - Nie, skądże. Na ogół nie lubię przerzucać zagranicznych znajomości na teren Warszawy. Zresz- tą ostatnio tak byłem zaabsorbowany moją pracą& - Rozumiem - Downar pokiwał głową. - Niech mi pan jeszcze powie, czy nie podejrzewa pan ko- goś o popełnienie tej zbrodni? - Absolutnie nikogo, panie majorze. To jest coś niesłychanie tajemniczego. Tak jak wspomni- ałem, jedynym człowiekiem podejrzanym w tej sprawie może być jej mąż, ale jeżeli jego wyklu- czymy& - Nie wykluczam żadnej ewentualności - powiedział stanowczo Downar - absolutnie żadnej. Marek tym razem prezentował się bez porównania lepiej. Był ostrzyżony, gładko ogolony, wło- żył białą koszulę i starannie zawiązał krawat. Downar z zadowoleniem stwierdził, że chłopak, który przeżył bardzo silny szok, powoli zaczyna wracać do normalnego stanu. - Jak się pan czuje? - Dobrze - padła obojętna odpowiedz. - No cóż& trzeba się oswoić z istniejącym stanem rzeczy. Na to nie ma rady. Na szczęście czas goi najboleśniejsze rany. Bez tego trudno byłoby nam żyć. Milczenie. - Zaprosiłem pana ponownie tutaj - ciągnął Downar, nie zrażony słabą komunikatywnością swe- go rozmówcy - ponieważ w tej smutnej sprawie wyłoniło się szereg elementów, które wymagają dodatkowego wyjaśnienia. Mam nadzieję, że zechce nam pan dopomóc. - Nie mam nic do wyjaśniania. Wszystko już powiedziałem. Downar pokręcił głową z powątpiewaniem. - Nie jestem pewien, czy tak jest w istocie. Mam wrażenie, że pan wie bardzo dużo interesuj- ących szczegółów, z którymi mógłby się pan ze mną podzielić przy odrobinie dobrej woli. - Nic nie wiem. Nie orientuję się, o czym pan mówi. - Panie Marku - powiedział spokojnie Downar z perswazją w głosie. - Nie traćmy czasu na prze- komarzanie się. To naprawdę nie ma sensu. Jeżeli ja coś mówię, to zawsze mam podstawy do taki- ego czy innego twierdzenia. Stawiam konkretne pytanie: w co się pan uwikłał? - W nic się nie uwikłałem - zabrzmiało to bardzo nieprzekonywająco. - No więc dobrze - Downar ciągle jeszcze nie tracił cierpliwości. - Jeżeli pan nie chce szczerze ze mną porozmawiać, to ja będę szczery z panem. Otóż sprawa przedstawia się bardzo nieprzyjemnie. Pańska matka jest podejrzana o otrucie tej kobiety. Marek zerwał się. - Jezus Maria! - Niech pan siada - powiedział energicznie Downar - i niech pan uważnie posłucha tego, co powi- em. To jest oczywiście tylko hipoteza, ale hipoteza nie pozbawiona dużego prawdopodobieństwa. Pan jest jedynym ukochanym synem. Pańska matka nie ma nikogo innego na świecie. Za wszelką cenę nie chce dopuścić do tego, żeby pan na stałe wyjechał do Grecji, nawet za cenę zbrodni. Poza tym pańska matka pracuje w Instytucie Biologii. Aatwy dostęp do cyjanku potasu. Widzi więc pan, że takie rozumowanie nie jest zupełnie bezsensowne. - To kłamstwo! To podłe kłamstwo! - wybuchnął Marek. - Moja matka! Nigdy! - Nie możecie jej podejrzewać! Nie pozwolę! Nie pozwolę! Trwało to jeszcze przez pewien czas. Downar czekał cierpliwie, aż młody człowiek wyładuje się i trochę uspokoi. Wreszcie powiedział równym, łagodnym głosem. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||