Index Grace Carol Prezent dla szefa Anne Perry Pogrzeb we fiolecie fragment Bain, Darrell & Berry, Jeanine Gates 03 World of the Sex Gates BogusśÂ‚aw WośÂ‚oszaśÂ„ski Sensacje Xx Wieku Chalker Jack L W śÂšwiecie Studni 1 PóśÂ‚noc przy Studni Dusz (pdf) Reichs Kathy Temperance Brennan 07 PoniedziaśÂ‚kowa śźaśÂ‚oba Project Agreement Lowell Elizabeth Bracia Maxwell Jesienny kochanek tom 1 eBook The Power of Concentration [Dumont,Theron Q.] Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (38) Urwany śÂ›lad |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] przed mszą z powrotem do Dunniegray - poinformowała có reczkę Honor. Mała skrzywiła smutno buzię. - Ale przecież się ze mną nie pożegnał! Zawsze przed wyjazdem kręci nami młynka i obiecuje, że wkrótce wróci. Zobaczysz, że mały Adam będzie płakał, jak o tym usłyszy. - Dziewczynka pociągnęła nosem, ale dzielnie powstrzymała łzy. - Wujek niedługo wróci, prawda, mamo? RS - Widać wujek miał coś bardzo pilnego do załatwienia - powiedziała Honor, gładząc córkę po promieniście rudej główce. - Na pewno niedługo nas odwiedzi. Juliana wcale nie była taka pewna, czy Ian znów do nich zawita. Przynajmniej dopóty, dopóki będzie się czuł skrępo- wany jej obecnością. Odwróciła głowę, by nie widzieć roz- czarowania na twarzy dziecka. Buzia maleńkiej Kit tak wyraznie odzwierciedlała jej własne uczucia. Choć Ian po- stąpił najmądrzej, jak było można, wiedziała, że będzie za nim rozpaczliwie tęsknić. Jak to możliwe, by tak silnie przywiązała się do mężczy- zny, którego znała zaledwie jeden dzień. I jedną noc, oczy- wiście. W tym krótkim czasie tak wiele między nimi zaszło, wydarzyły się rzeczy, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Nic dobrego, a jednak nie potrafiła ich żałować, choć bardzo tego chciała. Nawet w kaplicy nie poczuła prawdziwej skru chy. To prawda, że ledwie się znali, a jednak czuła, że są sobie bliżsi niż większość ludzi, który poznali się, zaślubili i do pełnili swego małżeństwa w sypialni. Jak to możliwe? Za- myślona, zapatrzyła się w kubek, jakby chciała wyczytać odpowiedz z odblasków światła tańczących na powierzchni piwnej polewki. Co takiego miał w sobie Ian Gray, że tak głęboko zapadł jej w serce? Było w nim coś, co poruszyło ją już wówczas, gdy zobaczyła go na oczy po raz pierwszy w drzwiach sieni - ociekającego deszczem i szczerzącego zęby w beztroskim uśmiechu człowieka, który nie ma żadnych zmartwień. Pa miętała radosne spojrzenie, jakim ją powitał, jakby przeczu wał, czym się skończy ta znajomość. Zastanawiała się, czy w ogóle by się z nim wtedy przywi tała, gdyby wiedziała, jak potoczą się wypadki. Tak, zadecy- RS dowała ostatecznie, zrobiłaby to jeszcze raz. Jeden po dru gim, powtórzyłaby każdy krok, jaki popchnął ją w jego ra- miona. Skoro w całym swoim życiu miała spędzić tylko jedną noc w objęciach mężczyzny, Ian był najlepszym możliwym wyborem. Po raz pierwszy od kilku godzin Juliana poczuła się trochę lepiej. Jeśli nawet Ian był taki czuły i namiętny tyl ko dlatego, że liczył na jej wiano, to i tak nie miało to zna czenia/Jakiekolwiek były jego motywy, wypełnił swoje za danie bez zarzutu. Przez kilka następnych tygodni Juliana starała się ukryć przed samą sobą uczucia, jakie budził w niej Ian Gray. Sny w których do niej wracał, były osłodą jej nocy, dni zaś upły wały jej w kuchni, gdzie szykowano zimowe zapasy. Praco wała od świtu do wieczora, razem z kucharkami wędząc i marynując mięso, susząc owoce, zioła, groch, ciecierzyce i fasolę. Uważała, że tak jak inni mieszkańcy Byelough, po winna zarobić na swoje utrzymanie. Wiedziała, że nie musi tego robić. Alan i Honor zapewniliby jej życie godne damy i nie żałowaliby niczego, choćby nawet nie ruszyła palcem, ale duma nakazywała jej pracować. Nawet wtedy, gdy ze zmęczenia ledwo trzymała się na nogach. Angażując wszystkie siły w żmudne zajęcia, Juliana mia ła nadzieję, że dzięki temu zapomni o piwnych oczach peł nych czułości i rezygnacji. Czasem nawet jej się to udawa ło... na chwilę lub dwie. Lecz nocą chętnie witała Iana w snach. Marzenia były bo wiem wszystkim, co jej pozostało. Nadszedł grudzień. Serce Juliany było równie ciężkie i równie bliskie załamania, jak gałęzie jodeł uginające się pod ciężarem śniegu. RS Na pięć dni przed Wigilią Bożego Narodzenia siedziała obok Honor w jej komnacie i haftowała kwiaty na wełnianej sukni, gwiazdkowym prezencie dla Kit. Przesunęła palcem po wąskim karczku sukienki i uśmiechnęła się do siebie. Jej tęsknota za łanem nabrała szczególnego, słodko-gorz- kiego smaku, odkąd Miana wiedziała, że ich wspólna noc zaowocuje przyjściem na świat dziecka. Co powie jej kuzyn, kiedy się o tym dowie? Wygna ją z Byelough? Zażąda, by poślubiła Iana? Wiedziała, że po winna odmówić, lecz jej stanowczość wiotczała na myśl, że jeśli to zrobi, ich dziecko będzie dzwigać piętno nieślubnego pochodzenia. Cokolwiek się stanie, Ian ma prawo do własnej opinii w tej sprawie. - Będzie tu za cztery dni - powiedziała Honor, podając Julianie kłębek błękitnej, jedwabnej nici. - Ojciec Dennis przyniósł dziś wiadomość. - Kto przyjedzie? - spytała Juliana, jakby się nie domy ślając. Kapelan dbał o potrzeby duchowe mieszkańców obu pa rafii, zarówno Dunniegray, jak i Byelough. A więc Ian wróci. Juliana głęboko odetchnęła. Poczuła ulgę i radość. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||