Index
Diana Hunter [Submission 01] Secret Submission [EC] (pdf)
Trina Lane [Perfect Love 05] The Perfect Balance [TEB] (pdf)
Dale Goldhawk Getting What You Deserve The Adventures of Goldhawk Fights Back (pdf)
Heather Rainier [Divine Creek Ranch 02 Her Gentle Giant 01] No Regrets (pdf)
Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 02] Sunstorm (v4.0) (pdf)
Gabrielle Evans [Lawful Disorder 01] Lipstick and Handguns [Siren Classic] (pdf)
Deborah Siegel Sisterhood, Interrupted From Radical Women to Girls Gone Wild (pdf)
Alan Burt Akers [Dray Prescot 07] Arena of Antares (pdf)
Christy Poff [Internet Bonds 09] Terms of Surrender [WCP] (pdf)
Dawn Forrest [WeresRus] Alphas' Prize [Siren Menage Amour] (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pret-a-porter.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    łania. Na półce w kącie dostrzegł kilka zwitków, pokrytych tym śmiesznym pi-
    smem, były to jednak dla niego tylko przypadkowe kreseczki.
    Nawet nie obrazki  pomyślał ponuro.
    Przemierzał pokój nerwowo, oczekując woli barona.
    Tymczasem baron przyjmował właśnie gościa (lub gości, nie był pewien). Mi-
    mo, iż rozmawiał z przedstawicielem rządu tego stworzenia czy stworzeń, nigdy
    żadnego z nich nie spotkał, nic też o nich wcześniej nie wiedział. Nie siedział
    i teraz  pomyślał cierpko. Półkula Północna była miejscem tak bardzo obcym,
    że czuł się bardziej pokrewny najbardziej się od niego różniącym rasom Południa,
    niż najbliższym mu rasom Północy.
    Przedmiot jego dociekań i obaw unosił się przed nim w odległości około trzech
    metrów. Tak, to najlepsze określenie  unosił się, ponieważ nie było widać żad-
    nych instrumentów podpierających czy poruszających. Wyglądał jak wygięty lek-
    ko ku górze pasek kryształu, z którego zwisało kilkadziesiąt małych kryształo-
    wych dzwoneczków. Cały stwór miał około metra długości i sięgał prawie do
    podłogi. Na kryształowym pasku unosiło się stworzenie, które, jak się wydawa-
    ło, składało się z setek szybkich błysków światła. Wzór, w jaki się układały i ich
    rytm zdawały się wskazywać, że zawarte są w przezroczystej kuli umieszczonej
    94
    w kryształowym uchwycie, mimo prób, nie udało mu się jednak dostrzec samej
    kuli, którą jakoś tam wyczuwał.
    Wróżbita i Rel mogli mu się przyglądać z równym zdziwieniem i zakłopo-
    taniem  pomyślał. Nigdy jednak nie dowie się, jak jest naprawdę. Za nic nie
    chciałby się znalezć w ich świecie i nigdy się w nim nie znajdzie. To oni byli
    w jego świecie i to stanowiło dla niego pewne pocieszenie.
     Czy ten Hain pozostanie ci wierny?  spytał Rel, najwyrazniej używając
    dzwoneczków do tworzenia słów, co sprawiało, że były one zupełnie pozbawione
    tonu czy barwy.
     Tak mnie zapewniają moi technicy  odpowiedział Azkfru pewnie. 
    Chociaż trudno mi dostrzec, do czego może się nam przydać. Nie czuję się dobrze,
    powierzając wszystko komuś tak nowemu i nieznanemu.
     Tym niemniej  odparł Rel  jest to potrzebne. Pamiętaj, iż Wróżbita
    przewidział, że dostaniecie jednego z przybyszów z zaświatów, i że nie ma moż-
    liwości rozwiązania naszych problemów bez ich pomocy.
     Wiem, wiem  przyznał Azkfru  i jestem wam wdzięczny, że zdecydo-
    waliście się na kontakt właśnie ze mną. Wiecie, że zależy nam na tym tak samo
    jak wam  dodał nerwowo.  Skąd jednak ta pewność, że to jego właśnie po-
    trzebujecie?
     Takiej pewności nie mamy  przyznał Rel.  Wróżbita wie tylko tyle, że
    jeden z czwórki przybyszów jest potrzebny do otwarcia Studni. Jednego skiero-
    wano do Czill, jednego do Adrigal, jednego do Dillii, a czwartego właśnie tutaj.
    Spośród tej czwórki właśnie wasz jest psychologicznie najbardziej podatny na
    naszą ofertę.
     Rozumiem  powiedział Azkfru, tonem, w którym niepewność miesza-
    ła się z rezygnacją.  Na pewno 1/4 szansy to więcej niż 0. Dlaczego jednak
    w takim razie nie mielibyśmy dopaść pozostałej czwórki, by mieć stuprocentową
    pewność?
     Wiesz dobrze, dlaczego  odpowiedział Rel cierpliwie.  Gdybyśmy
    zgubili jednego z przybyszów, nie moglibyśmy go dalej śledzić. W ten sposób
    natomiast wiemy, gdzie przebywają i co robią.
     No cóż, to prawda, prócz tego jest jeszcze druga przepowiednia.
     Właśnie  potwierdził Rel.  Gdy Studnia otwiera się, przedostać się
    przez nią może wszystko. Jeżeli zatrzymamy jednego z nich, mamy największe
    szansę przejścia wraz z nimi.
     Nadal uważam, że powinienem iść z wami  powiedział baron.  Czuję
    się jakoś nieswojo na myśl, że jedynym przedstawicielem mojego narodu będzie
    przybysz, któremu, jak dobrze wiemy, nie można zaufać.
    Dręczyła go obawa, że jest przedmiotem chytrego oszustwa.
    Wróżbita  czy też Rel  zdawał się wyczuwać ten nastrój barona, powie-
    dział więc:
    95
     Nasze sześciokąty są niesamowicie odmienne. Nie łączy nas wspólnota
    interesu, czy wspólna aktywność. Jesteście dla nas istotami niepojętymi, podob-
    nie jak i wasze działania. Nigdy byśmy się tu nie pojawili, narażając na szwank
    nasze zdrowie psychiczne, gdyby nie pilna potrzeba zapewnienia naszym rasom
    jedynego dobra, które jest im wspólne  przetrwania.
    Baron nic z tego nie zrozumiał za wyjątkiem tego, że istotnie przetrwanie
    było tym, co ich ze sobą wiązało. Rozumiał również ich zapewnienia, iż pragną
    zachować status quo. Kłopot polegał na tym, że sam mógł to wszystko bez trudu
    zadeklarować, nie traktując serio ani jednego słówka.
    Teraz zaś cała jego przyszłość wiązała się z Dathamem Heinem.
     Kiedy chcecie zacząć?  spytał baron mieszkańców Północy.
     Wiele zależy od was  zauważył Rel.  Bez Skandera cała idea załamie
    się, suma zachmurzy się i zmieni w liczbę nieskończoną.
     To wy możecie go wskazać, tylko wy!  odparł baron.  Jestem gotów,
    jeśli wy jesteście.
     A więc nie pózniej niż za tydzień  nalegał Rel.  Mamy powody podej-
    rzewać, że pózniej Skander wymknie się poza nasz zasięg.
     Bardzo dobrze  westchnął baron.  Ustawię dwa moje najlepsze bojowe
    Marklingi. Nie potrzeba wam do tego Haina, prawda?
     Nie  odparł Rel.  To w zupełności wystarczy. Będziemy musieli pra-
    cować w nocy i ukrywać się za dnia, a więc będziemy potrzebowali całego dnia,
    by się urządzić, kiedy się tam już znajdziemy. Będziemy potrzebowali dwóch dni,
    by się tam przedostać, możliwie nie rzucając się w oczy. Czy zdołasz się przygo-
    tować w ciągu dnia?
     Tak sądzę  odpowiedział baron śmiało.  Cóż jeszcze?
     Tak. Kiedy przygotujesz dwójkę pomocników, chciałbym porozmawiać
    z tym, który zna się na konstrukcjach i systemach elektrycznych. Czy to da się
    zrobić?
     Chyba tak  potwierdził baron z niejakim zdziwieniem.  Ale po co? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.