Index Dare Tessa Spindle Cove 03.2 Dama o pĂłĹnocy t. 2 1029. DUO McKay Emily Najlepszy w Ĺwiecie seks Mortimer Carol ChcÄ tylko ciebie 0911. Radley Tessa RĂłd SaxonĂłw 03 Pod dobrÄ opiekÄ Hailey Lind [Annie Kinca 03 Julie Kistler Na śÂlubie brata Arthur D Howden & Robert Louis Stevenson Porto Bello Gold (pdf) Stephen King Never Look Behind You Berrigan, Selected Poems McGahern John Miedzy niewiastami |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Odsunął ją drżącymi rękami. Powiedz mi teraz, że nie tego chciałaś. Uniosła dłoń do swych obrzmiałych ust. Do diabła z Connorem Northern. Na pewno zdawał sobie sprawę, jak na niego zareagowała. Nie próbuj tego znów, bo uderzę cię tak mocno, że będziesz miał ślady na twarzy rzuciła twardym tonem, choć nie mogła uspokoić oddechu. Zaśmiał się z cicha. Proszę. Podał jej nieskazitelnie białą chusteczkę. Skorzystaj z tego rekwizytu, by wykonać inny dramatyczny gest, 33 R L T godny bohaterki romansideł. Wytrzyj usta i krzyknij z obrzydzenia. Victoria wreszcie wzięła się w karby. Często ci się to przytrafia? Uniosła teatralnie brwi. Nie. Ale kobiety, które znam, rzadko grożą, że mnie spoliczkują. Zacisnęła chusteczkę w dłoni, a on wzdrygnął się, gdy podniosła ją do jego ust. Stój spokojnie. Wytrę szminkę. Gotowe. Connor patrzył na czerwoną plamę na białym materiale. Powinnaś zostawić swój ślad na moich ustach powiedział. Po co? Zdobyła się na nutę pogardy w głosie. Lekceważąco wzruszył ramionami. Przynajmniej publika miałaby inny powód do plotek niż moje burzliwe rozstanie z Daną. Nie chcę, żeby mnie z tobą łączono. Wrócimy teraz do gości i będziemy się miło uśmiechać ze względu na Michaela i Suzy. A od jutra będę trzymać się od ciebie jak najdalej. Nie będziesz musiała się zbytnio wysilać. Raczej nie jesteś w moim typie... zawiesił głos, a potem dodał drwiąco: Elizabeth. Victoria odwróciła się na pięcie i z dumnie uniesioną głową weszła na salę. Nie przypomniała mu, jak ma na imię. Tym razem pozbawiła go tej satysfakcji. 34 R L T ROZDZIAA TRZECI Sierpień, dwa lata pózniej Chwila obecna W poniedziałek po południu, opuściwszy kostnicę w miejscowości Northland, Connor łapczywie wciągnął w płuca rześkie powietrze. Michael. Twarz, tak bardzo znajoma, po śmierci była nie do poznania. Perlisty śmiech Suzy umilkł na zawsze. Connor miał ochotę poszukać ukojenia we łzach. Ale mężczyzni nie płaczą. Poza tym nie miał czasu na rozpacz. Szybkim krokiem przeszedł przez parking do samochodu. Jednak gdy usiadł za kierownicą, na chwilę zastygł w bezruchu, zapatrzony martwym wzrokiem w dal. Powinien zadzwonić do Victorii. Myśl przyszła znikąd. Westchnął. W jakim celu, do diabła? Tylko bardziej ją zdenerwuje. Ruszył z parkingu, kierując się na autostradę. Niedaleko od wyjazdu z miasta zobaczył na jezdni przerażające czarne smugi oraz białe policyjne malunki. Wiedziony niezrozumiałym impulsem zatrzymał wóz i wysiadł. Trawiaste pobocze było zasypane odłamkami szkła; opony samochodu Michaela wyżłobiły głębokie bruzdy w murawie. Pędzące auta mijały Connora, lekki wietrzyk owiewał twarz. Nie miał poczucia, że duch Michaela nadal gdzieś tu jest. Nagle zdał sobie sprawę, że zatrzymując się tu, miał taką nadzieję. To nie fair. Powinni tu być! Słowa Victorii brzmiały w jego uszach. Zaciskając dłonie w pięści, próbował zmierzyć się z prawdą, że już nigdy nie zobaczy przyjaciela. 35 R L T Ogarnęła go fala smutku, a chwilę pózniej paraliżujące poczucie osamotnienia. Nawet po miłosnym zawodzie i zdradzie wspólnika był w stanie działać. Pracował jak fanatyk, żeby rozkręcić Phoenix Corporation. Chodził na siłownię. Na squasha i piwo z Michaelem. Spotykał się z kobietami, które dostarczały mu rozrywki, ale nie angażowały go emocjonalnie. A Michael obserwował go z pobłażliwym uśmiechem i udzielał rad, których Connor nie przyjmował do wiadomości. Już nigdy nie zobaczy Michaela. Nawet kłótnia z Victorią była lepsza niż ta ponura i wszechogarniająca pustka. Przypomniał sobie jej minę na wieść o śmierci Suzy. Znów pojawił się impuls, by do niej zadzwonić. Nigdy nie zobaczy Michaela... Do diabła. Zamrugał gwałtownie i przełknął ślinę. Nigdy zatrważająco długa perspektywa. Czas rozciągał się przed nim w nieskończoną przyszłość. Poczucie bezradności nie było w jego stylu. Pozostało mu załatwić dla Michaela ostateczne, przyziemne sprawy. Zorganizować pogrzeb. Dzwigać jego trumnę. Wykonać testament. Zapewnić Dylanowi przyszłość. Podmuch powietrza przejeżdżającego pojazdu oraz ostry dzwięk [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||