Index Andrew Sylvia Przyjaciel czy ukochany.03 MiśÂośÂć puśÂkownika Anton Shari 02 Tajemniczy minstrel Hank Edwards A Carnal Cruise (pdf) Borawski Piotr Tatarzy w dawnej Rzeczypospolitej E E Doc Smith Lensman 1 Triplanetary Derlikiewicz Ewa Zaburzenia zachowania a śÂrodowisko rodzinne dziecka(1) Howard, Robert E Conan el Cimmerio Andrzej Mirski MinćÂśÂo 1000 lat Giovanni Gherardi Il paradiso degli Alberti Max Weber_The Sociology of Religion |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zapytać, czy ta praca da ci coś konkretnego, na przykład jeszcze jeden dyplom. Helen roześmiała się i przeszła jej cała złość. - Niestety, obawiam się, że nic takiego nie dostanę, mamusiu. To nie będzie żaden formalny kurs, tam nie dają dyplomów ani niczego podobnego. Po ukończeniu szkolenia będę po prostu zwykłą pielęgniarką psychiatryczną. Ale gdyby mnie zrobili odpowiedzialną za oddział, otrzymam tytuł oddziałowa". - Skąd ty to wszystko wiesz? - Odwiedziłam siostrę przełożoną w Callan Park. Początkowo planowałam, że tam właśnie będę pracować, ale w dłuższej rozmowie przełożona namówiła mnie, żebym najpierw poszła do Morisset. Szkolenie jest tam równie dobre, a atmosfera znacznie lepsza. Faith wstała i zaczęła przechadzać się po pokoju. - Morisset? To blisko Newcastle. - Tak, i jakieś sto kilometrów od Sydney. Mogę wpadać do Sydney, ilekroć zatęsknię za odmianą, a myślę, że często będzie mi potrzebna. Wcale nie patrzę na tę pracę przez różowe okulary. Wiem, że nie będzie mi łatwo. A już szczególnie ciężko jest wrócić do roli praktykantki. Ale wiesz, mamo, wolę już być znowu praktykantką i uczyć się czegoś nowego, niż tkwić w szpitalu Księcia Alfreda, płaszczyć się przed każdym - począwszy od siostry przełożonej, skończywszy na naczelnym lekarzu - i co pięć minut przystosowywać się do nowych regulacji czy przepisów. Po prostu po życiu, jakie miałam w wojsku, nie mogłabym znieść tych formalności i bzdur. 269 Faith wyjęła papierosa z paczki Helen i zapaliła. - Mamo, ty palisz? - spytała Helen nie ukrywając zdziwienia. Faith roześmiała się. - Ach, jak to miło, że jednak masz jakieś uprzedzenia. Już się bałam, że urodziłam jakąś współczesną sufrażystkę, kogoś takiego jak Sylvia Pankhurst. Ty kopcisz jak komin, dlaczego ja nie mogę? Helen podeszła do matki i serdecznie ją uściskała. Masz rację. Nie krępuj się, pal. Bez względu na poziom wykształcenia i tytuły wciąż nam się wydaje, że rodzice są bogom podobni, że nie mają ludzkich słabości ani pragnień. Przepraszam cię za to, mamusiu! - Przyjmuję przeprosiny! Charlie pali, Jan pali, ty palisz... Po prostu doszłam do wniosku, że nie chcę być poza nawiasem. Zaczęłam także pić. Co wieczór przed kolacją wypijamy z Charliem szklaneczkę whisky i bardzo mi to odpowiada. - To jest całkiem przyjemny styl życia - stwierdziła Helen ze śmiechem. - No, dobrze! Mam nadzieję, że wszystko ci się ułoży tak, jak tego pragniesz, kochanie - powiedziała Faith, wypuszczając dym. - Przyznam ci się jednak: wolałabym, żeby cię nie przydzielili w wojsku do oddziału dla chorych na tropikalnego bzika. Helen nie odpowiedziała od razu, ale w końcu wyrzuciła z siebie: - Wiesz, mamusiu, czuję, że nawet tobie nie mogę powiedzieć, co mi się przydarzyło, gdy pielęgnowałam żołnierzy chorych na tropikalną psychozę. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek była w stanie mówić o tym. To nie twoja wina, lecz moja. Niektóre sprawy sięgają za głęboko i są zbyt bolesne. Nie chodzi o to, że zamykam się w sobie. Nie! Po prostu tego nikt nie potrafi zrozumieć, chyba że sam się spotkał z takim światem, jaki przedstawiał sobą oddział X. %7łebyś to mogła zrozumieć, musiałabym ci wszystko szczegółowo wyjaśniać, a na to nie mam siły. To by mnie zabiło. Mogę ci powiedzieć tylko tyle: nie wiem dlaczego, ale mam przekonanie, że jeszcze nie skończyłam z oddziałem X, że jeszcze będzie ciąg dalszy. Jako pielęgniarka psychiatryczna będę lepiej przygotowana do tego, co jeszcze może się zdarzyć. - A cóż takiego może się zdarzyć? - Nie wiem. Mam tylko przeczucie, żadnych faktów... Faith zgasiła papierosa, wstała, pochyliła się nad córką i czule ją ucałowała. - Powiem ci już dobranoc, kochanie. Tak dobrze mieć cię 270 w domu. Bardzośmy się o ciebie martwili, nie wiedząc, gdzie jesteś i jak blisko frontu. Po tym, co ci groziło, pielęgnowanie chorych psychicznie wydaje się spokojną synekurą. Gdy Faith znalazła się w swojej sypialni, bez pardonu zaświeciła nocną lampkę przy łóżku i twarz jej śpiącego męża zalał jasny snop światła. Charlie skrzywił się, mruknął coś i przewrócił się na drugi bok. Faith weszła do łóżka i oparłszy się o plecy męża, jedną ręką głaskała go po policzku, a drugą silnie nim potrząsała. - Obudz się, Charlie! Bo jak nie, to cię chyba zamorduję... -zagroziła. Otworzył oczy, usiadł, dotknął ręką swoich rzadkich włosów i ziewnął. Znał żonę zbyt dobrze, żeby się na nią gniewać. Wiedział, że na pewno nie obudziłaby go bez powodu. - Chodzi o Helen - szepnęła. - Ach, Charlie! Nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopiero gdy z nią porozmawiałam... - Z czego nie zdawałaś sobie sprawy? - spytał, całkiem już rozbudzony. Poczuła nagle taki żal i lęk, że nie mogła mówić. Rozpłakała się i szlochała długo i gorzko. - Ona od nas odeszła i już nigdy nie wróci - wykrztusiła. Zesztywniał. - Odeszła? Dokąd? - Nie ciałem. Fizycznie wciąż jest w swoim pokoju. Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć. Nie wiem, co w niej jest, może to jej dusza tak ją wciąż gna... Charlie, my w porównaniu z nią jesteśmy jak małe dzieci... To jeszcze gorzej, niż gdyby nasza córka została zakonnicą, bo wtedy przynajmniej wiedzielibyśmy, że jej nic nie grozi, że jej świat nie skrzywdzi. Tymczasem Helen nosi w sobie ślady po tych cięgach, które dało jej życie, a jednak jest jakby ponad to. Sama nie wiem, co mówię, to chyba nie tak... Porozmawiaj z nią i poobserwuj, to zrozumiesz, co mam na myśli. Ja wzięłam się za palenie i picie whisky, ale Helen wzięła chyba na siebie wszystkie nieszczęścia tego świata, i to jest nie do zniesienia. Nie chcę, by nasze dziecko tak cierpiało! - To przez wojnę - powiedział Charlie. - Nie powinniśmy jej byli pozwolić pójść na wojnę. - Przecież ona nie pytała nas o pozwolenie. Dlaczego miałaby nas pytać? Kiedy wstąpiła do wojska, miała dwadzieścia pięć lat, była dojrzałą kobietą. Myślałam wtedy, że jest wystarczająco dorosła, by przeżyć tę wojnę. Tak, to wszystko przez wojnę... 271 Rozdział Czterdziesty. tak siostra Langtry zdjęła welon, włożyła czepek i została szeregową pielęgniarką w szpitalu psychiatrycznym w Morisset, Był to ogromny, chaotycznie zbudowany obiekt, na który składało się wiele budynków, rozrzuconych na przestrzeni kilku hektarów. Szpital położony był w jednej z najpiękniejszych okolic, jakie spotkać można w tej części świata. Była to kraina okolona z jednej strony malowniczymi zatokami, z drugiej dzikimi górami. Pokrywały ją gęste, deszczodajne lasy i łagodne żyzne płaskowyże. A na pobliskich przybrzeżnych wodach można było uprawiać surfing. Z początku Helen była w trochę przykrej sytuacji, nikt bowiem nigdy w Morisset nie słyszał, żeby dyplomowana pielęgniarka z długim stażem na internie rezygnowała z całej dotychczasowej kariery, aby się przyuczać na pielęgniarkę psychiatryczną. Wśród jej koleżanek praktykantek wiele było kobiet w jej wieku lub starszych, gdyż opieka nad psychicznie chorymi pociąga raczej kobiety niż dziewczyny. Niektóre miały nawet za sobą służbę w armii w czasie wojny, ale ze względu na szczególny status siostry Langtry trzymały się od niej raczej z daleka. Wszyscy wiedzieli, że [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||