Index
biznes i ekonomia lifehacker jak zyc i pracowac z glowa wydanie iii adam pash ebook
eBook The Power of Concentration [Dumont,Theron Q.]
(ebook german) Sunzi Kunst des Krieges
eBook Hegel Philosophy of Mind
ALi M3602 Demo Board
2006 05. ParyĹź dla dwojga 3. Shalvis Jill Sen o ParyĹźu
Williams Cathy Zauroczeni sobć…
Gretkowska Manuela Dom dzienny
Nawiedzona Deveraux Jude
CTV001_MODELS
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    w bieg wydarzeń, zajęć, zebrań, spotkań. Nie było właściwie ani chwi-
    li przestoju, odprężenia. przeciwnie, czas jakby znacznie przyspieszył
    swój bieg, jakby odmienił swą odwieczną naturę. rzadko kiedy było
    mi dane być tak aktywnym, jak właśnie w ciągu tych czterech tygo-
    dni. Właściwie brakowało czasu na sen. Jakiś wewnętrzny przymus,
    jakaś bezustanna pogoń, wyścig z czasem? oto bowiem cotygodniowe
    zajęcia, które wszak trzeba przygotować. musiałem więc wreszcie usta-
    lić nie tylko zakres wymagań, ale przede wszystkim profil wszystkich
    zajęć, przygotować, a właściwie wymyślić i napisać kilkadziesiąt tek-
    stów dla różnych grup. obok tego dwa wykłady, które biegną swym
    nienaruszonym torem. ale dydaktyka to tylko część zajęć. dołączyć
    do tego wypada udział w zebraniach naukowych i imprezach paranau-
    kowych. trudno byłoby rozpisywać się o wszystkich, wystarczy może
    wspomnieć tylko o niektórych. Byłem więc u oo. pallotynów na bardzo
    ciekawym odczycie Błońskiego o diable we współczesnej literaturze
    polskiej (ujęcie problemu wprawdzie szkicowe, ale bardzo interesujące.
    Nb. okazuje się, że najciekawsze portrety diabła pochodzą od niedo-
    wiarków bądz ateistów  Gombrowicza, kołakowskiego, miłosza czy
    wreszcie lema!). Byłem tam następnie na spotkaniu z krzysztofem
    pomianem, który właśnie wydał u Gallimarda książkę o filozoficznych
    aspektach czasu historycznego. pomian mówił o tym, do czego słu-
    ży filozofia, mówił pięknie i fachowo (może zbyt fachowo, jak na pu-
    bliczność zebraną w sali będącej zarazem kaplicą), pokazywał, w czym
    tkwi piękno i wartość filozoficznego myślenia, jak kształtuje się proces
    dochodzenia do prawdy w filozofii. Zupełnie inny typ wykładu zapre-
    zentowała Helena Włodarczyk, która w instytucie katolickim mówiła
    o Kompleksie polskim konwickiego. Wychowana w znakomitej szkole
    kartezjańskiego myślenia Włodarczykowa wyszła od tekstu powieści
    konwickiego, pokazujÄ…c znakomicie zarysowanÄ… przez pisarza syntezÄ™
    polskości, obraz społeczeństwa z lat siedemdziesiątych XX wieku i jego
    gorzki osąd. Brakło może tylko w tym wykładzie szerszej perspekty-
    48
    Dziennik paryski
    wy historycznoliterackiej dla powieści konwickiego, a taka przecież
    wyraznie siÄ™ narzuca, i to pierwszego kalibru: od Berenta (Ozimina),
    Struga (Ojcowie i dzieci), poprzez Wyspiańskiego  aż do Dziadów cz.
    III. Na okres ten przypadła także interesująca impreza w instytucie
    polskim: wernisaż fotogramów Witkacego z odczytem Urszuli czar-
    toryskiej-Stanisławskiej (z łodzi) o okrucieństwie i bólu w twórczości
    autora Kurki wodnej. referat był niewątpliwie ciekawy, dotyczył przede
    wszystkim malarstwa Witkacego. Niestety, wygłoszony został słabo, co
    znacznie wpłynęło na jego odbiór i poziom wieczoru.
    Skoro robiÄ™ tu krótkie resumé ubiegÅ‚ych czterech tygodni, muszÄ™
    wspomnieć o wspaniaÅ‚ej wyprawie do chartres, do pp. delaperrière.
    Znalazłem tam znakomitą, rodzinną atmosferę, ogromnie wiele życz-
    liwości i gościnności. dwa dni, które tam spędziłem, przebiegły jak
    chwila jasna, tym bliższa sercu, że osłoneczniona widokiem wspaniałej
    katedry. kiedy wędrowałem po olbrzymich nawach tego kościoła, któ-
    ry swym ogromem wręcz przygniata miasto, kiedy zwiedzałem prze-
    pastne jego podziemia  krypty, pamiętające ósmy wiek, a nawet czasy
    rzymskie, kiedy wreszcie przyglądałem się wspaniałej architekturze
    wykuszy, ustępów i tysięcy innych szczegółów, niezwykłej urody wi-
    traży, wciąż powracała myśl: o ludziach, którzy budowali tę wspaniałą
    świątynię przed wiekami, ale także i o tych, którzy tu przez wieki całe
    przychodzili. W średniowieczu, a także i dzisiaj jeszcze (choć dziś co-
    raz rzadziej!) ciągnęły tu tłumy pielgrzymów, aby pokłonić się matce
    Bożej  przybranej w suknie i stroje z okolic. od blisko siedemdziesię-
    ciu lat podążają tu, do tej świątyni, pielgrzymki studentów paryskich
    (zainicjowane przez poetÄ™, charles a péguy). czego szukali i czego dziÅ›
    jeszcze szukajÄ… w chartres owi pielgrzymi? pocieszenia? Na pewno
    tak, ale chyba nie tylko. pomocy  też chyba, ale nie wyłącznie. Spie-
    szyli tu i spieszą, aby odnalezć siebie, swoją wiarę, swoje człowieczeń-
    stwo? któż zbada ludzkie serca i umysły, kto pozna ich decyzje?!
    Nie sposób nie wspomnieć w tym krótkim streszczeniu mojego cur-
    riculum vitae o innych paryskich przeżyciach. a tych nie brakowało.
    Najpierw była więc przez blisko dwa tygodnie tzw. syberyjska zima
    (określenie prasowe), tzn. temperatura w mieście spadła kilka razy do
    około  15 stopni. dla nas, ludzi północy, zima taka to fraszka. dla tu-
    bylców  to tragedia. plon dwunastu dni mrozów okazał się tragiczny:
    jak podała prasa, ponad 170 osób straciło życie! Francja nie jest przygo-
    towana do takiej zimy. ludzie nie mają ciepłych ubrań, tysiące żebra-
    49
    Dziennik paryski
    ków i innych biedaków gniezdzi się w norach, zapuszczonych komór-
    kach albo po prostu na ulicy. także i w domach instalacje ogrzewnicze
    nie zostały obliczone na takie  ekscesy aury. marzli więc biedacy, ale
    marzli i bogaci. ksiądz Saint-Vincent-de-pierre, sławny ze swoich ak-
    cji niesienia pomocy biednym paryżanom od lat pięćdziesiątych, raz
    jeszcze wkroczył do akcji i przedłużył znacznie swoją akcję Boże Na-
    rodzenie księdza Piotra, niosąc pomoc najbardziej potrzebującym. do
    akcji tej włączyły się zresztą tysiące ludzi, także władze miasta (otwarto
    kuchnie wydające ciepłe posiłki najbiedniejszym, udostępniono bez-
    domnym kilka stacji metra na nocny spoczynek etc.). ale paryż to nie
    tylko zima. to także muzea z luwrem na czele (a w nim  z prze-
    uroczÄ… La belle ferronnière leonarda da Vinci i peÅ‚nymi tajemniczego
    uroku portretami tycjana). to także odkrywane raz po raz maleńkie
    muzea (jak choćby  odkryte ostatnio przeze mnie muzeum-pracow-
    nia eugène a delacroix). to także osÅ‚awiona rue Saint-denis z wysta-
    jącymi w każdym załomie muru prostytutkami. to wreszcie ulubiony
    mój zakątek na wyspie św. ludwika: Biblioteka polska. Bywałem tu
    przeciętnie trzy razy w tygodniu, każdorazowo po około trzy godziny
    (krótko bowiem otwarta jest czytelnia). a przecież ileż radości miałem
    i mam w czasie tych niewielu godzin! Właśnie na dobre zabrałem się
    do lektury archiwum Henryka Bukowskiego. po sporej porcji listów
    karola lewakowskiego i Zygmunta miłkowskiego-Jeża przyszedł czas
    na kilkaset listów Józefa Gałęzowskiego. morze informacji o sprawach
    muzeum w rapperswilu, o ludziach z nim zwiÄ…zanych (przede wszyst-
    kim o młodym żeromskim). dziś otrzymałem wstępną zgodę kierow-
    nika rękopisów na dostęp do zdeponowanych ale nieudostępnianych
    archiwów Gałęzowskiego i Gierszyńskiego... ileż tam niespodzianek,
    ile tam opisanych wysiłków dla sprawy polskiej. ile emocji, sporów,
    dyskusji, akcji... czy rzeczywiście uda mi się napisać rzecz o rapper-
    swilu, a właściwie o ludziach z nim związanych  jak to tydzień temu
    zanotowałem sobie około wpół do trzeciej nad ranem (zbudzony ze snu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.