Index
Carr William Guy, Pawns In The Game (1958) Edition
Guy N Smith The Pluto Pact
Sara York Not That Type of Guy
Guy N. Smith Miasto zludzien
Czas milosci i czekolady Gabrielle Zevin
James_Ellen_Na_przekor_milosci
04 Pora Na Milosc
Trina Lane [Perfect Love 05] The Perfect Balance [TEB] (pdf)
Historia malzenska dla doroslyc Antczak Radoslaw
Anne McCaffrey Ship 02 Partner Ship
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pret-a-porter.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    plecach pośrodku pokoju.
    Rozdarta kamizelka, zwisający oderwany rękaw, wszystko świadczyło,
    że odbyła się straszliwa walka.
    Anglik zginął uduszony! Jego przerażająca, czarna i nabrzmiała twarz
    42
    zdawała się wyrażać okropny lęk; trzymał coś w zaciśniętych zębach, a z szyi
    przekłutej w pięciu miejscach, rzekłbyś, żelaznym ostrzem, ciekła krew.
    Nadszedł lekarz. Długo przyglądał się śladom palców na ciele, a potem
    wyrzekł te dziwne słowa:
     Można by sądzić, że udusił go kościotrup.
    Dreszcz przebiegł mi przez plecy: rzuciłem spojrzenie na ścianę, na
    miejsce, gdzie kiedyś widziałem straszną, obdartą ze skóry rękę. Ręki nie
    było, zwisał rozerwany łańcuch.
    Wówczas pochyliłem się nad umarłym i zobaczyłem w jego zaciśniętych
    ustach jeden palec owej zaginionej ręki, ucięty, albo raczej odgryziony
    zębami dokładnie w dwóch trzecich.
    Przystąpiono do stwierdzenia stanu faktycznego. Niczego nie wykryto.
    %7ładne drzwi, żadne okno, żaden mebel nie były uszkodzone. Dwa psy-stró-
    że nie przebudziły się.
    Oto w kilku słowach zeznania służącego:
    Od miesiąca jego pan wydawał się niespokojny. Otrzymywał wiele listów,
    które zawsze palił.
    Często brał szpicrutę i z gniewem przypominającym napad szaleństwa
    uderzał z wściekłością ową suchą rękę przykutą do ściany, która od chwili
    zbrodni znikła w niewiadomy sposób.
    Chodził pózno spać i starannie się zamykał. Miał zawsze pod ręką broń.
    Nocą często mówił głośno, jak gdyby się z kimś sprzeczał.
    Tej nocy zachowywał się bardzo cicho i służący dopiero kiedy przyszedł
    otworzyć okna, znalazł sir Johna zamordowanego. Nie podejrzewał nikogo.
    Zakomunikowałem sędziom i policji to, co wiedziałem o zmarłym, i na
    całej wyspie przeprowadzono dokładne śledztwo. Nic nie wykryto.
    Otóż pewnej nocy, w trzy miesiące po zbrodni, miałem okropny, koszmar-
    ny sen. Wydało mi się, że widzę rękę, tę straszną rękę biegnącą jak skorpion
    lub pająk wzdłuż firanek przy łóżku i ścian. Przebudziłem się trzy razy, trzy
    razy zasnąłem znowu, trzy razy ujrzałem znów, jak ohydny kikut galopował
    wokół mojego pokoju, poruszając palcami jak łapami.
    Nazajutrz przyniesiono mi tę rękę, znalezioną na cmentarzu, na grobie
    sir Johna Rovell, którego pochowano na wyspie, gdyż nie można było
    odszukać jego rodziny. U ręki brakowało wskazującego palca. Oto, proszę
    pań, moja historia. Nic więcej nie wiem.
    Kobiety były przerażone, blade i drżące.
    43
     Ale to nie jest rozwiązanie ani wyjaśnienie  zawołała jedna z pań. 
    Nie zaśniemy, jeżeli pan nam nie powie, co, pańskim zdaniem, zaszło.
    Sędzia uśmiechnął się surowo:
     Och, z pewnością rozwieję paniom ich makabryczne urojenia. Myślę
    po prostu, że prawy właściciel ręki nie umarł, że przyszedł po nią z ręką,
    która mu pozostała. Ale nie mogłem się dowiedzieć jak tego dokonał. To
    był rodzaj wendety.
    Jena z kobiet wyszeptała:
     Nie, to na pewno coś innego.
    A sędzia śledczy ciągle uśmiechnięty zakończył:
     Uprzedzałem, że moje wyjaśnienia nie będą paniom odpowiadały.
    1883
    44
    BOMBARD
    Szymon Bombard często myślał, że życie jest ciężkie! Urodził się z nie-
    wiarogodną skłonnością do próżniactwa i z namiętnym pragnieniem nie-
    sprzeciwiania się tej skłonności. Wszelki trud, czy to moralny, czy fizyczny,
    każdy ruch w celu wykonania jakiejś pracy zdawał mu się ponad siły. Z chwilą
    gdy przy nim mówiono o jakiejś poważnej sprawie, wpadał w roztargnienie,
    umysł jego był bowiem niezdolny do jakiegokolwiek wysiłku, a nawet
    skupienia.
    Ojciec jego prowadził sklep z galanterią w Caen, do dwudziestu pięciu
    lat miał więc Szymon, jak mówiono w rodzinie:  jedwabne życie .
    Ale że rodzice jego byli stale bliżsi bankructwa niż dojścia do majątku,
    cierpiał dotkliwie na brak pieniędzy.
    Wysoki, tęgi, dorodny chłop, miał rude faworyty, które strzygł norman-
    dzką modą, żywe rumieńce, oczy niebieskie, wesołe i głupie; brzuszek
    zaczynał mu się już zaokrąglać, ubierał się z krzykliwą elegancją prowincju-
    sza  hulaki. Zmiał się, krzyczał, gestykulował o byle co, głośno objawiając
    dobry humor z pewnością siebie komiwojażera. Według niego, człowiek
    stworzony był wyłącznie do pijatyki i żartów i z chwilą gdy musiał hamować
    swą wrzaskliwą wesołość, wpadał w jakieś senne otępienie, nie był bowiem
    nawet zdolny do odczuwania smutku.
    Wiecznie trapiony brakiem pieniędzy, zwykł powtarzać zdanie, które
    stało się sławne w jego otoczeniu:
     Za dziesięć tysięcy rocznej renty gotów byłbym zostać katem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.