Index Harry Harrison Stars And Stripes 02 Stars And Stripes In Peril v3.0 (lit) Anne McCaffrey Ship 02 Partner Ship Cartland Barbara NajpiÄkniejsze miĹoĹci 02 Niewolnicy miĹoĹci Cabot Meg Papla 02 Papla wielkim mieĹcie Smith Ready Jeri [Aspect of Crow 02] Voice of Crow Heather Rainier [Divine Creek Ranch 02 Her Gentle Giant 01] No Regrets (pdf) Celmer, Michelle Black Gold Billionaires 02 Eiskalte Geschafte, heisses Verlangen Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 02] Sunstorm (v4.0) (pdf) Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiÄĹźniku (02) Blask twoich oczu Aubrey Ross [Enslaved Hearts 02] Pleasures [EC Aeon] (pdf) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - Tak. - Nick zacisnął dłoń wokół szklanki. - Podobnie jak matkę. Wszystko zaczyna się układać w logiczną całość. Mój ojciec nie popełnił samobójstwa. Zginął, bo odkrył pewną ważną tajemnicę. A matka stanowiła potencjalne zagrożenie, bo zadawała zbyt wiele pytań. Nasz dom z kolei spłonął, gdyż mogły się w nim znajdować listy lub notatki niewygodne dla mordercy. - Ostatni list ojca ocalał, bo leżał w schowku u Andy'ego Aoki. Ciekawa jestem, dlaczego twoja matka mu o tym nie powiedziała. - Bo nie chciała go narażać na niebezpieczeństwo. Zresztą zamierzała kontynuować swoje śledztwo. - Była na pewno bardzo dzielna - powiedziała Gardenia. - Nic dziwnego, że Barthomolew Chastain zakochał się w takiej kobiecie. - Wiem. - Nick popatrzył dziwnie na Gardenię. Nie znałem swoich rodziców, ale po raz pierwszy w życiu odniosłem wrażenie, że nawiązałem nimi jakiś kontakt. Gardenia dotknęła jego ręki. - Jeśli rozumujesz prawidłowo, to nie tylko twój ojciec został zamordowany. Profesor DeForest twierdził, że w dżungli zaginęło pięciu badaczy. Rozumiesz? Ktoś zabił całą grupę i pozmieniał wszystkie zapisy. - Ten szósty - szepnął Nick. - Co takiego? - Na ekspedycję miało wyruszyć sześciu mężczyzn, prawda? - Tak, ale profesor jest innego zdania. - Wiem. Pewnie coś jak zwykle pokręcił. Poprzednie dwie ekipy mojego ojca składały się z pięciu osób, z nim włącznie. Ale jeśli Szalony DeForest wcale się nie myli? Być może na wyprawę zamierzało rzeczywiście jechać pięciu, a w ostatniej chwili dokooptowano szóstego? - A więc ten, kto zamordował Bartholomew Chastaina oraz pozostałą czwórkę, wchodził w skład tej grupy - szepnęła Gardenia. - Tak. Potem zabójca zmienił całą relację. Każdy, kto potrafi tak dokładnie zniszczyć istniejące zapisy, na pewno umie również sfabrykować nowe. - Ale dlaczego twój ojciec przyjął kogoś w ostatniej chwili? Nie potrzebował szóstego członka ekipy. Chastain uśmiechnął się zimno. - Nie wiem. Ale spróbuję się domyśleć. Może zabrał osobę, która organizowała i finansowała całe przedsięwzięcie. - W takim razie władze uniwersyteckie wiedziałyby z pewnością o jego udziale w tej wyprawie. Gardenia zamachała rękami zirytowana tym labiryntem znaków zapytania. Nick potrząsnął głową. - Niekoniecznie, jeśli ten szósty był sparanoizowanym talentem matrycowym, który nigdy nie zdradził władzom .Akademii swych zamierzeń. Gardenia odetchnęła głęboko. - Matrycowiec cierpiący na paranoję? - Wszystko na to wskazuje. Poza tym on się chyba domyślił, że mój ojciec jest również matrycowcem. - Który w dodatku nie darzy go zaufaniem? - Tak. - Jeśli masz rację, to sponsor wyprawy udał się do dżungli. - Na pewno był świadkiem odkrycia dokonanego przez tatę i zrozumiał jego znaczenie. Potem zabił mojego ojca oraz pozostałą czwórkę i zabrał dziennik. Gdy wrócił, pozacierał za sobą ślady, a następnie zaczął systematycznie niszczyć resztę dokumentów. - Chwileczkę. Dlaczego dziennik wzbudził teraz takie zainteresowanie, skoro zabójca przetrzymywał go skutecznie przez tyle lat? - Z tego, co mi wiadomo o handlu białymi krukami, dziennik Chastaina widocznie ostatnio zaginął lub został skradziony. Potem odsprzedano go zbieraczowi z Nowego Portlandu, który wkrótce umarł. - A Fenwick natknął się na pamiętnik przy okazji wizyty na wyprzedaży. - Mówiłem ci, że ten, kto splądrował antykwariat Morrisa, niczego tam nie szukał. - W sposobie, w jaki przeszukano sklep, nie udało mi się doszukać żadnego wzoru. - Więc zabójca nie spodziewał się znalezć dziennika, ale chciał, by policja posądziła o zabójstwo narkomana na głodzie? Nick wolno skinął głową. - Morderca kupił już tymczasem fałszywy dziennik od Wilkesa, po czym sprytnie podrzucił go Polly i Omarowi. Domyślał się, do kogo z tym pójdą. Chciał mnie zbić z tropu. Gardenia podniosła do ust szklankę z mrożoną herba-kawą. - Zapewne nie wiedział, z kim ma do czynienia. - Albo sądził, że i tak da sobie ze mną radę. - W takim razie jest bardzo pewny siebie. Zresztą cały ten plan świadczy o jego niespotykanej wręcz arogancji. - Owszem. - Podejrzewamy spisek na wielką skalę. Czy to aby nie przesada, nawet jak na matrycę? - Nie dysponuję wystarczającymi dowodami, ale na pewno się nie mylę. Muszę tylko ustalić, kto finansował ostatnią ekspedycję ojca. - Minęło trzydzieści pięć lat - powiedziała delikatnie dziewczyna. - A dokumenty zniknęły. Oczy Nicka rozbłysły prawdziwym ogniem. - Nawet talent matrycowy miałby kłopoty z pozbyciem się wszystkich urzędników, księgowych i sekretarek pracujących w wydziałach finansowych uniwersytetu trzydzieści pięć lat temu. Gardenia zmarszczyła brwi. - Chyba rozumiem, o co ci chodzi. Niektórzy jeszcze pamiętają, skąd się wzięły fundusze na wyprawę. Ale teraz ci ludzie są już pewnie na emeryturze. - Właśnie dzięki temu ich odnajdziemy. Pieniądze zostawiają ślad... pamiętasz? Każę Featherowi zająć się tą sprawą. - Jesteś niesamowity. - Czy to komplement? Czy raczej oskarżenie? - Nieważne. W czym ci mogę pomóc? - Już i tak zrobiłaś zbyt wiele. - Nick musnął wargami jej dłoń. - Gdyby nic ty, nigdy bym tego nie poskładał w logiczną całość. Inspirujesz mnie. - Dzięki - mruknęła. - Mam większe ambicje. Nie zamierzam pełnić roli muzy. - Więc co chcesz robić? Gardenia rozparła się na krześle. - Spotkam się ponownie z profesorem. Niewykluczone, że on jeszcze coś wic. - Strata czasu. - Nick sięgnął po telefon stojący na małym stoliczku obok leżaka. - Co w takim razie zamierzasz? - Najpierw każę Featherowi odszukać adresy emerytowanych księgowych z Uniwersytetu w Nowym Port-landzie. - A potem? Popatrzył na nią przeciągle, z namysłem. - Sądziłem, że popływamy. - Nic wzięłam kostiumu. - W kabinie czeka na ciebie strój kąpielowy. Oczywiście czerwony. Możesz się przebierać, a ja tymczasem skontaktuję się z Featherem. Rozdział dziewiętnasty Ogniście czerwony kostium leżał na niej znakomicie. Dokładnie tak, jak się można było tego spodziewać. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||