Index
Bodil_Malmsten_ _Moje_pierwsze_zycie
Graham Lynne Francuski kochanek
BolesśÂ‚aw Prus Placówka
eBook The Power of Concentration [Dumont,Theron Q.]
Diana Palmer Long Tall Texans 36 Winter Roses
Alan Dean Foster SS4 The Moment Of The Magician
Alastair Reynolds The Six Directions of Space
MikośÂ‚aj Kopernik Pisma wybrane
Lowell Elizabeth Bracia Maxwell Jesienny kochanek tom 1
Foster, Alan Dean Icerigger 3 Deluge Drivers
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    podniósł się z chybotliwego fotela i skinął na Finneya, żeby wszedł za nim do środka.
    Obaj z Parkerem przyglądali się temu, siedząc w samochodzie. Umowa nie przewidywała, że
    Finney wejdzie do środka, i żadnemu z nich się to nie podobało, ale nie mieli wyboru: musieli siedzieć
    i czekać.
    Po kilku minutach Finney wyłonił się ze sklepu, niosąc oponę zawiniętą w dużą torbę na
    śmieci. Starzec podszedł z tyłu samochodu i dwukrotnie zapukał sękatym palcem w bagażnik. Parker
    otworzył klapę, a Finney ostrożnie włożył do środka oponę.
    Dziesięć minut pózniej zjechali na pobocze. Wysiedli, otworzyli bagażnik i zdjęli foliową
    torbę z  zapasowej opony . Do jej wnętrza było przymocowane taśmą przylepną wszystko, o co
    Harvath prosił. Karzeł słono sobie policzył za dostarczenie broni, ale oni nie mieli w Meksyku
    żadnego zaplecza. Scot nie chciał korzystać z pomocy znajomych w stolicy w obawie, że prezydent
    dowiedziałby się o akcji  musieli zgodzić się na zakup potrzebnego uzbrojenia od Trolla za
    pośrednictwem ludzi z jego siatki.
    Harvath cieszył się, że ma broń. Jeśli Ronaldo Palmera był tak grozny, jak wszyscy mówili, z
    pewnością będzie potrzebna.
    36
    Mimo, że Palmera mógłby mieszkać gdziekolwiek w Queretaro, wolał biedną dzielnicę El
    Tepe; tu ludzie nie wtykali nosa w cudze sprawy i nie zadawali zbędnych pytań.
    Miał niepozorny jednopiętrowy dom niedaleko głównego rynku. Na tyłach znajdowało się
    patio, gdzie zrobił spory ogród, którego znaczną część zajmował równy rządek karłowatych drzewek
    owocowych.
    Palmera pózno zainteresował się ogrodnictwem. Odkrył, że jest to zajęcie kojące nerwy 
    pozwalało mu zapomnieć na chwilę o wszystkim, co widział i zrobił.
    Aby upamiętnić pięć filarów religii muzułmańskiej, zasadził pięć gatunków drzew: jabłoń,
    jako świadectwo wiary, morelę, jako symbol codziennej modlitwy, wiśnię, za obowiązek dawania
    jałmużny, nektarynę, jako symbol poszczenia i brzoskwinię za pielgrzymkę do Mekki  podróż, którą
    Palmera wciąż musiał odbyć.
    Kiedy pielęgnował drzewka, raz po raz przypominał sobie, że powierzył duszę Allahowi, i
    skupiał myśli na tym, co oznaczają dla niego poszczególne filary wiary. Ogród był dla Palmery
    sanktuarium, jego rajem na ziemi. Ale też najsłabszym punktem obrony jego domu.
    Dość wcześnie Harvath porzucił pomysł porwania Palmery z ulicy  zbyt wielu świadków,
    zbyt wiele rzeczy mogło pójść nie tak. Największe szanse powodzenia mieli przy próbie pochwycenia
    go w domu.
    Z materiałów wywiadowczych wynikało, że mieszka sam i nie korzysta z żadnej obstawy 
    reputacja stanowiła wystarczającą ochronę. Jedyną niewiadomą dla Harvatha było to, na ile terrorysta
    mógł liczyć na lojalność sąsiadów. Pieniężna pomoc lokalnym organizacjom charytatywnym,
    parafiom i rodzinom w potrzebie stanowiła doskonały sposób kupienia sobie wierności i czujnych par
    oczu, które ostrzegłyby dobroczyńcę, gdyby ktokolwiek próbował go szukać.
    Harvath, Finney i Parker po prostu nie mogli wiedzieć, czy są pod obserwacją. W związku z
    tym musieli przyjąć, że każda osoba w promieniu czterech przecznic od domu Palmery jest na jego
    garnuszku i bezzwłocznie powiadomi go o zagrożeniu. Próby zakradnięcia się w pobliże domu nie
    miały szans powodzenia. Musieli się tam dostać na bezczelnego.
    I tak zrobili.
    Zaparkowali o przecznicę od domu Palmery i zapłacili paru sklepikarzom po sto dolarów na
    łebka, żeby mieli oko na samochód. Mimo, że Finney mówił po hiszpańsku słabo, było całkiem jasne,
    co spotkałoby sklepikarzy, gdyby z wozem coś się stało.
    Następnie wszyscy trzej skręcili za róg, w ulicę, przy której mieszkał Palmera. Harvath, z
    rulonem projektów architektonicznych pod pachą, energicznie gestykulował i mówił podniesionym
    głosem, pokazując palcem na mijane budynki.
    Mając za sobą trzy czwarte drogi w głąb ulicy, przystanął w pobliżu wąskiego pasażu, który
    prowadził na tyły domu Palmery. Wyciągnął plany spod pachy, rozłożył na masce najbliższego
    samochodu i zaczął udawać, że uważnie je studiuje. Wyjął z kieszeni mały aparat cyfrowy, podał
    Parkerowi i kazał robić zdjęcia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.