Index
C Howard Robert Conan i Bogowie Bal Sagoth
Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 02] Sunstorm (v4.0) (pdf)
Howard, Robert E Conan el Cimmerio
Carter Lin Conan wyzwoliciel
Arthur D Howden & Robert Louis Stevenson Porto Bello Gold (pdf)
Arthur Baudzus U 859
King.William. .Przygody.Gotreka.i.Felixa.03. .ZabĂłjca demonĂłw
Niziurski_Edmund_ _Nowe_przygody_Marka_Piegusa.BLACK
Williams Cathy Zimowa przygoda
Carpenter Leonard Conan Tom 50 Conan Gladiator
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arsenalpage.keep.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    dole było już kilka osób. Fakt ten sam przez się jest oczywisty; inspektor jednak nie zwrócił
    na niego uwagi, w zasadzie bowiem odrzucił wszelką myśl, by dziedzice mogli być w tę
    sprawę wplątani. Ja uważam za swój obowiązek odrzucać wszelkie przesądy i podążać jedynie
    ślepo za prawdą. Od razu zacząłem badać, jaką rolę w tej sprawę grał pan Alec Cunningham.
    Najsumienniej przestudiowałem strzępek papieru, dostarczony mi przez inspektora; byłem
    od początku przekonany, że stanowi on część niezmiernie ważnego dokumentu. Oto jest ten
    kawałek. Czy nie dostrzegacie w nim panowie nic osobliwego?
     Owszem, jest w nim coś nadzwyczajnego, różne charaktery pisma  rzekł pułkownik,
    badając strzępek.
     Kochany panie  ucieszył się Holmes  nie ma wątpliwości, że kartkę tę pisały dwie
    osoby, na zmianę. Jeżeli się pan dobrze przyjrzy, spostrzeże pan od razu, że wyrazy  za i
     pierwsza napisane są różnymi charakterami,  piętnaście i  dowiesz się  również. To
    wystarczy, by stwierdzić, że pierwsze dwa wyrazy pisała ręka pewniejsza, drugie dwa  ręka
    mniej pewna i wahająca się.
     Bezwarunkowo! To widoczne!  dziwił się pułkownik.  Po licha jednak dwóch ludzi pisało
    jedną kartkę?
     To rzecz prosta! Widocznie sprawa była niezbyt czysta i jeden nie ufał drugiemu; postanowili
    więc napisać ją wspólnie, by razem odpowiadać, gdyby się wydało lub gdyby jeden z
    nich chciał zdradzić drugiego. Ten, który pisał  za i  pierwsza , to inicjator.
     Z czego pan tak wnioskuje?
     Porównując obydwa charaktery pisma, chociaż można to stwierdzić również na podstawie
    innych poszlak. Wpatrzywszy się uważnie, dostrzeże pan, że piszący ręką pewniejszą
    zrobił to pierwszy i układał właściwy tekst, drugi  wypełniał potem miejsca pozostawione.
    Przestrzenie między wyrazami nie zawsze wystarczały do napisania dłuższego wyrazu, widocznie
    w pośpiechu zleje wymierzono, tak że ów drugi piszący musiał wyraz  piętnaście
    ścisnąć, by go zmieścić między  za i  pierwsza . To wskazuje, że te ostatnie wyrazy były
    napisane wcześniej. Oczywiste, kierował ten, który pisał pierwszy i układał tekst.
     Wspaniale!  wykrzyknął pan Acton.
     To jednak mniej ważne; przejdziemy do rzeczy istotniejszych. Wiadomo panom zapewne,
    że ostatnimi czasy grafologia, czyli sztuka określania wieku piszącego z charakteru jego
    pisma znacznie się rozwinęła. Mam na myśli oczywiście stany normalne, choroba bowiem i
    niedomagania fizyczne tak mogą wpłynąć na charakter pisma, że młodzieńca łatwo wziąć za
    starca.
    169
    W naszym wypadku, obserwując jedno pismo, pewne i stanowcze, i drugie, mniej pewne i
    wahające, można śmiało utrzymywać, że posiadacz pierwszego to człowiek w latach, choć
    jeszcze nie starzec zupełny.
     Wspaniale!  zachwycał się pan Acton.
     Poza tym istnieją jeszcze pewne rysy, mniej ważne, choć nie mniej ciekawe. Oto, na
    przykład, obydwa te charaktery pisma mają cechy jakiegoś pokrewieństwa i wspólnoty duchowej;
    można więc przypuszczać, że należą do osób, pozostających w więzach pokrewieństwa.
    Tymi oto drogami doszedłem do wniosku, że strzępek ten pisali obydwaj Cunninghamowie.
    Potem zająłem się, rzecz prosta, innymi szczegółami tego ciekawego dramatu. Razem z inspektorem
    udałem się na miejsce wypadku i obejrzałem wszystko, co było mi potrzebne.
    Rana zabitego świadczyła wyraznie, że strzał padł z odległości czterech do pięciu jardów.
    Mogę to twierdzić stanowczo, gdyż na ubraniu zabitego nie znalazłem śladów prochu. Dlatego
    Alec Cunningham kłamał, dowodząc, że wystrzał nastąpił wtedy, gdy ci dwaj ludzie walczyli
    ze sobą. Następnie ojciec i syn zgadzali się w zeznaniach co do miejsca, w którym zabójca
    miał przelezć przez parkan; ponieważ jednak ziemia w tym miejscu jest wilgotna, a
    śladów żadnych na niej nie znalazłem, przekonałem się więc znów, że Cunninghamowie kłamią
    i że nikt obcy tej nocy tu nie gościł.
    Pozostawało mi jedynie wyjaśnić pobudki, które pchnęły Cunninghamów do tak ohydnej
    zbrodni. By to odkryć, musiałem najpierw rozwiązać szaradę, dotyczącą dziwnej kradzieży u
    pana Actona. Ze słów pułkownika dowiedziałem się, że pomiędzy panem, panie Acton, a
    Cunninghamami toczył się spór o posiadłości. To podsunęło mi myśl, czy ci panowie nie zakradli
    się do pańskiej biblioteki, żeby porwać jakiś dokument, który mógłby sprawę przechylić
    na ich stronę.
     Najzupełniej słusznie  zauważył pan Acton  teraz w to nie wątpię. Mam niezbite prawo
    do połowy ich majątku i gdyby mogli zdobyć jeden dokument, który na szczęście spoczywa
    w kasie pancernej u mego adwokata, wygraliby proces niezawodnie.
     A więc jednak  rzekł Holmes zadowolony. Był to krok, rzecz prosta, bardzo ryzykowny
    i jestem pewien, że jego projektodawcą był młody Cunningham. Nie znalazłszy dokumentu,
    pragnęli odwrócić wszelkie podejrzenia, nadając temu wydarzeniu charakter zwykłej kradzieży;
    dlatego porwali drobiazgi, które znalazły się pod ręką. To wszystko jest jak dotąd bardzo
    zrozumiałe, są jednak ogniwa nadal tajemnicze. Przede wszystkim dążyłem do tego, by odnalezć
    brakującą część listu. Byłem pewien, że to Alec wyrwał ją z rąk zabitego i przypuszczałem,
    że włożył do kieszeni swego ubrania. Bo gdzież mógłby ją włożyć? Pozostawało pytanie:
    czy nie wyjął jej już stamtąd? Aby to sprawdzić, należało się nieco potrudzić: oto dlaczego
    udaliśmy się do ich domu.
    170
    Cunninghamowie, jeśli panowie pamiętacie, zbliżyli się do nas, gdy byliśmy u drzwi kuchennych.
    Najbardziej wtedy zależało mi na przemilczeniu sprawy kartki, żeby nie zdążyli jej
    zniszczyć. Inspektor już miał o niej zagadać i poinformować, jak ważnym jest dla nas dowodem,
    gdy oto, na szczęście, nastąpił mój atak  i rozmowa przeszła na inny temat.
     Ach, tak!  zawołał śmiejąc się pułkownik  wszystkie nasze współczucia i ubolewania
    były niepotrzebne  pan tylko udawał!
     Jako lekarz, muszę oświadczyć, że udawałeś znakomicie  powiedziałem od siebie, patrząc
    z podziwem na tego człowieka, który coraz nowymi stronami swego talentu budził we
    mnie niekłamany zachwyt.
     Tego rodzaju umiejętności czasami bywają bardzo przydatne  mówił Holmes dalej. 
    Gdy odzyskałem przytomność, udało mi się przy pomocy drobnej sztuczki  nie powiem,
    żeby bardzo dowcipnej  zmusić starego Cunninghama do napisania wyrazu  pierwsza , by
    móc porównać jego pismo z pozostawionym na strzępku.
     Bądz tu mądrym wobec tego!  zawołałem.
     Widziałem, jak ci było mnie żal i jak zwaliłeś moje przeoczenie na karb mojej choroby 
    zauważył Holmes, śmiejąc się.  %7łałowałem bardzo, że cię musiałem zmartwić. Potem poszliśmy
    wszyscy na górę. W pokoju Aleca zobaczyłem szlafrok za drzwiami. Przewróciłem stół,
    odwróciłem ich uwagę i wymknąłem się, by zbadać kieszenie tego szlafroka. Zaledwie wyjąłem
    papier, który, jak się tego spodziewałem, był w jednej z nich, obaj Cunninghamowie rzucili
    się na mnie i zginąłbym niechybnie, gdyby nie wasza rychła pomoc, przyjaciele! Do tej
    pory czuję jeszcze na szyi ślady palców młodego Cunninghama i ręka mnie boli od konwulsyjnych
    szamotań starego, który chciał mi wyrwać strzępek papieru. Zobaczyli, że wiem o
    wszystkim i raptowne przejście od dużej pewności siebie do zupełnej rozpaczy przyprawiło
    ich wprost o szaleństwo.
    Rozmawiałem przed chwilą ze starym Cunninghamem o pobudkach tej zagadkowej
    zbrodni. Ze starym rozmowa jest możliwa, lecz młody pieni się jak zwierz i gdyby miał broń
    pod ręką, rozwaliłby łeb sobie i innym. Gdy stary się przekonał, że przegrał, spuścił z tonu i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.