Index GRD1104.Way_Margaret_KoĹo_fortuny DePalo Anna Dziecko fortuny Boglar Krystyna Salceson i mrĂłwki James, Henry daisy miller J. G. Ballard The Drowned World James White Cykl Szpital kosmiczny (02) Gwiezdny chirurg Jo Clayton Drinker 01 Drinker Of Souls Umowa dozywocia Aktualne umowy gospodarcze 091. Nora Roberts Przerwana gra |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] podkreśleń. Nie ma ich, za to spomiędzy kartek wysuwa się i spada na podłogę niepozorny, złożony na pół karteluszek. Podnosi go, rozkłada. Recepta. Aacińska nazwa leku i pieczątka lekarza ginekologa. * * * W pół godziny pózniej siedzi w gabinecie lekarza. - Panie doktorze, chciałbym wiedzieć, co to za lek? - podsuwa lekarzowi receptę. - Daję to zwykle przy zaburzeniach związanych z pierwszym okresem ciąży - wyjaśnia lekarz. - Pacjentka musiała skarżyć się na takie dolegliwości. - Kiedy pan stwierdził u niej ciążę? - Zaraz sprawdzę. Lekarz wyciąga kartę. Sannicka Jolanta l.24. - Była u mnie pierwszego kwietnia. Więcej się nie pokazała. - Jak dalece zaawansowana była ciąża? - Trzeci miesiąc. - Czy chciała ją usunąć? - Na ten temat nie było mowy. Korcz wychodzi z przychodni. - A to ci niespodzianka - myśli. ROZDZIAA IX - Pani przyjazniła się z Jolantą Sannicką? - Przyjazń, to za wielkie słowo. Po prostu byłyśmy ze sobą w dobrych stosunkach. - Mała drobna brunetka przysiadła na skraju głębokiego fotela, podwinąwszy pod siebie nogi. - Gdyby pan znał Jolę, wiedziałby pan, że ona nie potrafi przyjaznić się z kobietami. - Dlaczego? - Pytanie zabrzmiało naiwnie. Znał takie kobiety. Ich uroda, powodzenie, sukcesy osobiste stawiały je poza obrębem kobiecych przyjazni. Więc i ta... - Jola jest bardzo ładna. Zdaje sobie z tego sprawę. Uroda ma jej zapewnić sukces. - W sensie zamążpójścia? - I to także. Ale przede wszystkim chce urządzić się. I to nie byle jak i nie z byle kim. Pierwszym krokiem na tej drodze było podbicie dyrektorskiego serca. Dla niej nieważne, że facet jest gruby, łysy i mocno starszawy. Liczy się jego stanowisko i znajomości. - Jest z nim związana? - Och, nie w tym sensie... To nie byłoby w jej stylu. Co najwyżej całował ją po rączkach, a ona z miną królowej przyjmowała jego hołdy. Tańczył przed nią na dwóch łapkach. - Zamierzała go w ten sposób skłonić do małżeństwa? - Niee - dziewczyna się śmieje. - To nie była dla niej odpowiednia partia: dyrektor w prowincjonalnym miasteczku! Celowała wyżej. Znacznie wyżej. Nieraz wyśmiewała się z niego. Niech myśli, że musi się długo starać o moje względy" - mówiła. Przyjmowała od niego prezenty, dawała się łaskawie zapraszać na wystawne obiady i kolacje. Oczywiście nie tutaj w Mławie. Dbała o swoją opinię. Więc woził ją do stołecznych lokali. Przedstawiał swoim znajomym. - Czy zależało jej na tych znajomościach? - Bardzo. Wykorzystywała go podwójnie. W biurze miała święty spokój, udawała, że pracuje, urywała się, kiedy chciała. Za jego pośrednictwem, zawierała znajomości, które, liczyła, umożliwią jej wyrwanie się z tej dziury w w i e l k i ś w i a t. - Co miała na myśli? - Małżeństwo z kimś, jak to się mówi, nie tylko dobrze sytuowanym, ale mającym przed sobą realne perspektywy wyjazdu na placówkę zagraniczną, oczywiście na Zachodzie. Ktoś jej kiedyś wmówił, że mogłaby z taką urodą zrobić karierę w filmie. Potraktowała to serio. Mówiłam, że miała wyższe aspiracje. - Korcz wzrusza ramionami. - Niejedna ładna dziewczyna marzy o filmie i zagranicznej karierze. Marzenia jak marzenia, zwykle odbiegają od realnych możliwości. - Och, pan nie zna Joli! Jest pewna siebie, konsekwentna i uparta. Potrafi dopiąć swego. Ja wierzę w jej możliwości! - Dlaczego właśnie panią wybrała na swoją powierniczkę? - Czy ja wiem?! Może dlatego, że ja nie mam takich aspiracji - dziewczyna uśmiecha się nieśmiało. - Ani tego wzięcia, ani urody. Mam pracę, którą lubię, swego chłopaka i dobrze mi w Mławie. Nie zagrażałam jej w niczym, a każda taka dziewczyna jak Jola musi mieć kogoś, komu może imponować. Kobieta dopiero wówczas ma poczucie, że osiągnęła sukces, gdy ten sukces wzbudza czyjś podziw, zachwyt, uznanie, kiedy może przed kimś zabłysnąć, nawet wtedy jeśli tym kimś jest ktoś taki jak ja. Nic nieznaczący. Jola utrzymywała w tajemnicy swoje wypady z dyrektorem, więc nie miała przed kim pochwalić się nowymi znajomościami, sukcesami towarzyskimi. Mława niewielkie miasto, zaraz by się rozniosło. Gdyby takie plotki dotarły do żony dyrektora, idylla by się skończyła głośną awanturą, może rozwodem. A Jola nie zamierzała z nim się wiązać. Chodziło jej, jak mówiłam, o nawiązywanie za jego pośrednictwem znajomości w stolicy. Traktowała go jako punkt wyjściowy. - Czy Sannicka miała i innych adoratorów w Mławie? - Tak. Ale nie dbała o ich względy. Do domu nikogo nie zapraszała. Czasem dawała się zaprosić do kawiarni czy do kina. I na tym koniec. Niektórzy szybko rezygnowali. Wybierali mniej efektowne dziewczyny, ale za to przystępniejsze, mniej królewskie. - Czy jest pani zorientowana w jej znajomościach pozamiejscowych? - O tyle, o ile. Czasem wymieniała jakieś nazwiska, ale przede wszystkim interesowały ją stanowiska nowo poznanych ludzi. - Nie obiło się pani o uszy nazwisko Gąsowski? - Nieee. - A może mówiła o jakiejś znajomości z inżynierem budowlanym, który właśnie miał otrzymać czy otrzymał spadek w zachodniej walucie? Dziewczyna kręci głową przecząco. - Nic o tym nie słyszałam. Kiedyś wspomniała tylko, że poznała nadzianego faceta. Może wtedy mowa była i o walucie... [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||