Index
Aleksander Litwinienko Przestępcy z łubianki
M267. (Duo) Webber Meredith Przyjaciółki z Wests
Webber Meredith Slub na pustkowiu
Beaton M.C. Hamish Macbeth 01 Hamish Macbethi śÂ›mierć‡ plotkary
Historical Dictionary of Mediev Iqt
Argo R. A. Lafferty
Eo Holmberg, Ake Ture Sventon en Londono
BolesśÂ‚aw Prus Nowele
Jeffrey Lord Blade 35 Lords of the Crimson River
MA16_ _The_Empire_of_Glass
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    odczuwał to samo? Myśli przelatywały jej przez głowę jak błyskawice, a ona szukała
    podświadomie sposobu, by i on doznał rozkoszy.
     Pójdziemy do ciebie?  spytała. Pragnęła tego bardzo, ale była jeszcze pełna wahania i
    niepewności.
     Zostaniesz na noc?  spytał stłumionym głosem.
     A ciotka? Jutro pracuję. Sama nie wiem...
     Nie chcę, żebyśmy się musieli spieszyć  tłumaczył.  Chciałbym, żebyś tę chwilę
    zapamiętała na zawsze. I żebyś się obudziła rano w moich ramionach, żeby się znowu ze mną
    kochać.
    Zgodziła się łatwo, choć odczuła zawód, że to nie ona podjęła decyzję.
     Ten weekend mam wolny  szepnął.  Podobno niedaleko stąd są do wynajęcia domki
    na cudownej piaszczystej plaży w gaju palmowym, nad zatoką o krystalicznie czystej wodzie.
    Przechylił jej głowę tak, by mogła zobaczyć księżyc, który odzyskał już swą srebrzystą
    barwę.
     Pojedziesz ze mną? Ten księżyc wart jest, żeby go jeszcze raz zobaczyć.
    Milczała przez chwilę, zdając sobie sprawę, że to, co za chwilę powie, odmieni na zawsze
    jej życie.
     Pojadę z tobą  odpowiedziała i poczuła ulgę. Wiedziała, że nadszedł czas, by porzucić
    cienie przeszłości, że trzeba zacząć gromadzić wspomnienia na dzień jutrzejszy.
    Zawiadomienie ciotki Stephy o wyjezdzie było bez porównania łatwiejsze niż przeżycie
    dwóch jeszcze dni w pracy, kiedy musiała udawać, że nic specjalnego się w jej życiu nie
    wydarzyło i w najbliższym czasie nie wydarzy.
    Matta na szczęście nie było. Wyjechał na dwa dni do przychodni. Odleciał o świcie w
    czwartek rano, a wracał w piątek wieczorem. Przez telefon miał się zająć wynajęciem
    samochodu. Umówili się na sobotę rano.
    Pytanie tylko, czy sobota kiedykolwiek nadejdzie, myślała Claudia. Parę razy już
    przepakowywała swą podróżną torbę, rumieniąc się za każdym razem na myśl o wspólnym
    wyjezdzie.
    Sobota w końcu nadeszła, a ona była tak zdenerwowana, że w czasie jazdy nie odezwała
    się nawet słowem, próbując uciszyć wewnętrzny niepokój. On pewnie też się cały trzęsie,
    myślała.
    Byli już blisko celu. W dole ukazała się zatoka. Matt zjechał wtedy z drogi i zatrzymał
    samochód, po czym wyciągnął rękę i pogłaskał palcami jej dłoń.
     Aż trudno mi mówić ze szczęścia  wyznał.  Pamiętaj jednak, że ten wyjazd do
    niczego cię nie zobowiązuje.
    Głos miał tak niepewny, że przechyliła się, by go pocałować.
     Widzisz...  szepnęła.  Ja po prostu nigdy tego nie robiłam... Mogę ci tylko sprawić
    zawód.
    Uśmiechnął się do niej jak umiał najtkliwiej.
     Nie wyobrażam sobie, żebyś mi mogła sprawić zawód  szepnął jej do ucha.
    Zapalił silnik, włączył wsteczny bieg i wyjechał na drogę, zmierzając prosto w kierunku
    uzdrowiska. Ich domek skryty był w cieniu palm, a wokół roztaczała się złocista plaża,
    otoczona błękitno-seledynowym morzem. Matt zamknął drzwi i wziął ją w ramiona,
    pocałunkami dodając odwagi.
     Chodz  szepnął.  Pójdziemy na plażę, popływamy i poopalamy się.  Zaniósł ją do
    łazienki i podał torbę podróżną.  Przebierz się szybko, będę czekał na ciebie na plaży.
    Włożyła nowe, biało-czarne bikini, które wczoraj kupiła, i pobiegła szybko za nim.
    Pływali potem i opalali się. Matt nawet zasnął i musiała go budzić, bała się bowiem, że może
    doznać oparzenia. A potem kąpali się i bawili w wodzie jak dwoje dzieci, które uciekły ze
    szkoły na wagary. Całe napięcie i niepokój zniknęły bez śladu.
     Biegniemy do domku  krzyknął nagle Matt, gdy słońce było już tak wysoko, że
    przebywanie na plaży robiło się niebezpieczne.
     Kto pierwszy?
    Puściła się pędem przed siebie po rozgrzanym piasku, chwytając po drodze ręcznik.
    Przegonił ją wkrótce, a ona, mimo że brakowało jej sił, przyspieszyła, chcąc go dogonić.
    Przeliczyła się jednak, zachwiała i upadłaby, gdyby w ostatniej chwili jej nie podtrzymał.
    Zaniósł ją do domku, by z czułością ułożyć na łóżku. Uklęknął nad nią i pocałował w usta, a
    potem wargi jego musnęły jej brodę, by zbliżyć się do piersi. Kiedy westchnęła z rozkoszy,
    położył się obok i budził powoli jej ciało do życia. Odsuwała się od niego, gdy pożądanie
    zaczynało sprawiać jej fizyczny ból, lecz jego pocałunki sprawiały, że spragniona rozkoszy
    tuliła się znowu, wiedziona tęsknotą, do jego ust i rąk.
    Nie była w stanie myśleć; potrafiła jedynie poddać się jego pieszczotom. Gdy się
    połączyli, odniosła wrażenie, że ulatuje gdzieś wysoko w górę, i przywarła do niego po to, by
    znalezć się za chwilę w nie znanej jej zupełnie wspaniałej krainie, która była samą rozkoszą i
    pięknem.
    Krzyknęła znowu, bo czuła, jak ciało jej przestaje istnieć i stapia się z nim w jedną całość.
    Leżała w jego ramionach i marzyła tylko, by chwila ta trwała wiecznie, by nigdy już nie
    trzeba było wracać do świata, który opuścili przed chwilą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.