Index Dana Marie Bell Halle Shifters 01 Bear Necessities 167. Ferrarella Marie PamiÄtny sylwester Jayne Ann Krentz Arcane Society 01 Second Sight (v1.0) Amanda Quick A titokzatos erdo Margit Sandemo Anglia pod panowaniem dynastii Tudorów EDAMI El Gambito de Dama, Variante del Cambio Diana Hunter [Submission 01] Secret Submission [EC] (pdf) Triple M 3 Needing Me, Wanting You CKE 2006zima Oryginalny arkusz maturalny 1 PP Polski Baum, L Frank Oz 06 The Emerald City of Oz |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] półtora roku po śmierci Ariel. To na nią spadło przekazanie tej wiadomości tacie. To była jedna z najgorszych chwil w jej życiu. Tata przez długi czas nic nie mówił. Już myślała, że po prostu się rozłączył. Następnego dnia przyjechał, by zabrać Mirandę do siebie i zająć się przygotowaniami do pogrzebu. Tata nadal grał, bo to umiał robić najlepiej. I wtedy wybuchła afera z hazardem. W tamtych chwilach coraz 87 R L T bardziej zaczynała wierzyć, że na jej rodzinie ciąży jakaś klątwa. Czy twój ojciec mógł aż tak ryzykować, by wplątać się w podejrzane konszachty? Czy to ci jakoś pasuje do całości? nieoczekiwanie zapytał Mike. Sama tyle razy się nad tym zastanawiała, tyle razy w bezsenne noce w nieskończoność zadawała sobie takie pytania. Nie, to zupełnie do niego nie pasowało odparła. Ale człowiek pogrążony w rozpaczy pewnie jest zdolny do najdziwniejszych rzeczy. To było jedynie wytłumaczenie, jakie znajdowała. Ojciec nigdy nie zaprzeczył oskarżeniom. Potem wydarzył się wypadek. Któregoś wieczoru, gdy ojciec już był wykluczony z drużyny, najechał na niego pijany kierowca. Myślałam wtedy, że już nic gorszego nie może nas spotkać. A jednak się zdarzyło, dodała w duchu. Wiele osób podejrzewało, że SOS próbował popełnić wtedy samobójstwo. Na pewno nie zaprzeczyła stanowczo. Nigdy by tego nie zrobił ze względu na pamięć o Ariel... albo na mnie. W każdym razie nie wtedy, dokończyła w myślach. Jako człowiek parający się piórem Mike potrafił właściwie ocenić dobór słów. Chyba nie w tej kolejności... W tej. Nie będzie się okłamywać, choćby tego chciała. Już pogodziła się z bolesną prawdą. Wiem, że ojciec bardziej kochał Ariel. Zresztą mama też powiedziała obojętnym tonem. Ja także wyznała z żałosnym uśmiechem. Ariel była radosna, pogodna, pełna życia. Wszyscy za nią przepadali. 88 R L T Umilkła na chwilę i zapatrzyła się na widok za oknem. Czuła na sobie wzrok Mike a. Któregoś razu mama zdenerwowała się na mnie, bo czegoś nie zrobiłam. To było niedługo po śmierci Ariel. Nie pamiętam już, co to było, chyba jakaś bzdura... Machnęła ręką. Wtedy usłyszałam, jak mama mówi do siebie, że to ja powinnam była umrzeć, a nie jej Ariel. Widział, że zagryzła dolną wargę, jakby w ten sposób walcząc z przejmującym smutkiem. Opamiętała się. Gdyby nie to, że jechali samochodem, odwróciłaby się i odeszła. Nigdy wcześniej nikomu tego nie powiedziałam. Wypuściła powietrze. Głos jej drżał, łzy paliły pod powiekami. Nie chciała patrzeć na Mike a. Umiesz wyciągać ludzi na zwierzenia. Próbował wyobrazić sobie siebie na jej miejscu. Jak to jest usłyszeć takie słowa z ust osoby, którą się kocha. To mu się nie mieściło w głowie. Po śmierci mamy czuł się przerazliwie samotny, ale miał obok siebie braci. Prawdę mówiąc, nigdy nie był pozostawiony samemu sobie, zdany tylko na siebie. Miranda przeżyła piekło. Po raz pierwszy zobaczył ją w innym świetle. Już nie patrzył na nią jedynie jak na atrakcyjną dziewczynę, córkę byłego mistrza baseballu. Poruszyło go jej wyznanie. Skręcił w ulicę prowadzącą do rodzinnego domu i zaparkował przy podjezdzie. Strasznie mi przykro, Mirando. Dlaczego? Bo wyciągnąłeś mnie na zwierzenia? zapytała, uśmiechając się z przymusem. Oczy ją piekły. Uśmiechnęła się szerzej, by zdusić przepełniające ją uczucie smutku. 89 R L T Mike popatrzył na nią przenikliwie. Chciałby otoczyć ją ramionami, przytulić do siebie, jakoś pocieszyć, choć wiedział, że to niemożliwe. Nie, za mimowolne przywołanie bardzo bolesnych wspomnień. Miranda zaśmiała się cicho. Przecież na tym polega twoja robota, nie? Nim zdążył odpowiedzieć, skinęła w stronę niebieskoszarego domu. Nie wysiadamy? Chyba już na nas pora. Mike nie kontynuował tematu. Wyraz twarzy Mirandy naprawdę go poruszył. Czuł się winny, że doprowadził ją do takiego stanu, a jednocześnie chciał ją otoczyć opieką. Oczywiście może od razu wybić to sobie z głowy, uprzytomnił sobie szybko. Miranda jest zbyt niezależna i samodzielna, by do czegoś takiego dopuścić. Niechcący pozwoliła sobie przy nim na okazanie słabości i zapewne czuje się tym skrępowana. Nie chciał tego wykorzystywać, chciał okazać jej swoje wsparcie. Może obudził się w nim duch rycerza w lśniącej zbroi, zastanowił się. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||