Index Gordon Dickson Childe 01 Dorsai (v1.1) Gordon Dickson Space Winners Gordon Dickson Time Storm Gordon R. Dickson The Last Dream 17 Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Testament Rycerza JÄdrzeja Chittenden Margaret Przyjmij tÄ obrÄ czkÄ Zaczarowana panna mĹoda D240. Myers R. Helen Buntowniczka i bohater Dussler Barbara AniośÂy naprawdć istniejć Lawrence Block Keller 4 Hit and Run (com v4.0) Glen Cook The Dragon Never Sleeps |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Niektórzy rycerze wraz ze swoimi giermkami, a inni z towarzyszącymi im damami przybyli tu już parę dni wcześniej i obozowali poniżej murów zamkowych w kolorowych namiotach. Zwiatło licznych ognisk odbijało się w zbrojach i wypolerowanych tarczach, sprawiając, że wyglądały jak ze złota. Wśród tłumu panował uroczysty nastrój. Byli mimowie i żebracy, cnotliwe żony i dzieci, a nawet kobiety lekkich obyczajów w barwnych strojach. Spożywano pieczone mięsiwo, którego zapach czuło się wszędzie, i wypijano całe kadzie piwa. Królewski orszak przekroczył bramę zamkową i skierował się na dolny dziedziniec. Ta część zamku, będąca zbiorowiskiem budynków o ryglowych ścianach, nie miała w sobie tej jednolitości, co górny zamek, w którym mieściły się królewskie komnaty. Wśród zabudowań dolnej części dominowała oszałamiająca swą wspaniałością kaplica Zwiętego Jerzego miejsce pochówku angielskich monarchów i rycerzy. Powiał zimny wiatr i Jane otuliła się peleryną. Rozejrzawszy się wokół, zobaczyła, że zamek przypomina tętniące życiem miasto otoczone masywnymi murami. Szukała wzrokiem jednej jedynej twarzy, a gdy jej nie znalazła, poczuła się rozczarowana. Guy nie wyszedł jej powitać, a potem, wieczorem, nie pojawił się także, by spędzić z nią noc. Dopiero na drugi dzień rano, gdy poszła na łąkę, na której miał się odbyć turniej, zobaczyła go w grupie rycerzy wychylających strzemiennego. Na widok Jane Guy zamarł w bezruchu. Jej uroda go oszołomiła, a strój mienił się kolorami. Spódnicę wierzchnią miała jasnozieloną, a spodnią w kolorze turkusowym. Przepasana była szerokim pozłocistym pasem. Z wysokiego stożkowatego nakrycia jej głowy spływał na plecy welon ze złocistej lekkiej tkaniny, a kiedy rozłożyła ramiona, ukazały się w całej krasie trójkątne rękawy ozdobione pięknym haftem wykonanym złotą nicią. Na nogach miała szkarłatne skórzane pantofelki. Guy odstawił puchar, przeprosił swoich towarzyszy i ruszył w jej stronę. Obserwowała, jak się zbliża. Ich oczy się spotkały i nie odrywały od siebie. Jane czuła powolne kołatanie serca, mając wrażenie, że zagląda prosto w głąb jej duszy. Kiedyś obiecała sobie, że nigdy więcej nie narazi się na cierpienie z powodu miłości. Teraz jednak nie miała w tej sprawie wyboru. Lepiej rozumiała swoje uczucia, choć nie potrafiła dokładnie określić, kiedy jej miłość rozkwitła. Miała też pewność, że kochała Guya od dawna, nie zdając sobie z tego sprawy. Poczuła skruchę na myśl o własnym postępowaniu. On mnie potrzebuje, pomyślała sobie. I ja także bardzo potrzebuję jego. I już wiedziała, że czas najwyższy odłożyć na bok wszelkie żale i pretensje. Wyczuwając zmianę, jaka w niej zaszła, i widząc serdeczny wyraz jej oczu, Guy wziął ją za rękę i poprowadził za jeden z namiotów, gdzie nie mogli być widziani. Cieszę się, że tu jesteś powiedział, patrząc Jane prosto w oczy. Chciałem z tobą porozmawiać, zanim zacznie się turniej. Tu przyjrzał się z uśmiechem jej strojowi. Jesteś piękna. Wszyscy rycerze, którzy będą stawali w szranki, z pewnością zechcą, byś ofiarowała im swoją wstążkę. Jane, podekscytowana, odwzajemniła jego uśmiech, patrząc w pełne zachwytu błękitne oczy. No to się rozczarują powiedziała. Moja wstążka należy do mojego męża. Parę dni temu, gdy się rozstali, poczuła się opuszczona i zrozpaczona. Teraz natomiast czuła przypływ energii i podniecenie. Dopiero po chwili uspokoiła się i powiedziała: Guy, ja& ja chcę& Chcę cię przeprosić. Patrzyła mu przy tym w oczy tak przejęta, że poczuł lekki niepokój. Ujął jej dłonie w swoje i zapytał: Ale za co? Za to, że nazwałam cię łajdakiem i diabłem& i& i za wszystko inne. Moja ukochana, gdy myślę, na co cię naraziłem, nabieram pewności, że to ja powinienem przepraszać odparł z westchnieniem. Czy byłem szaleńcem, biorąc cię za żonę, Jane? Zaciskając mocno pięści, pokręciła głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||