Index Sullivan Vernon [Vian Boris] I wykoĹczymy wszystkich obrzydliwcĂłw CTV001_MODELS 091. Nora Roberts Przerwana gra The Barker Triplets 2 Coll Jack L. Chalker Soul R Jan Ludwik Popławski Co to jest naród E E Doc Smith Lensman 1 Triplanetary Loius L'Amour Sitka Jim Farris Mage 2 Raven of Yorindar Bates H. William Naturalne samoleczenie wzroku bez okularów |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] poduszeczek, siedem sztuk, wszystkie poszewki Ineska sama haftowała. Marzenia spełniły się w najsłodszym momencie. Najpierw ktoś delikatnie puk puk puk zapukał do drzwi, a potem wszedł Eraścik, w bobrowej czapce, białym szalu i nonszalancko rozpiętym sukiennym płaszczu z bobrowym kołnierzem. Nikt by nie powiedział, że prosto z ciupy. Serduszko Ineski na chwilę przestało bić. Zeskoczyła z łóżka, tak jak była w perkalowej koszulce, z rozpuszczonymi włosami i rzuciła się ukochanemu na szyję. Zdążyła tylko raz musnąć jego usta, a on, taki surowy, wziął ją za ramiona i posadził przy stole. Spojrzał ostro. No, opowiadaj mówi. Ineska w lot zrozumiała: zli ludzie już donieśli, zdążyli. Nie wykręcała się, chciała, żeby wszystko między nimi było po sprawiedliwości. Bij powiedziała. Bij, Eraścik. Moja wina. Ale nie taka znów wielka wina, nie wierz byle komu. Zlepy chciał mnie zgwałcić no, tu trochę przesadziła, choć nie tak bardzo ale się nie dałam, to mnie całą stłukł. Patrz. Zadarła koszulkę, pokazała niebieskie, czerwone i żółte siniaki. Może się nad nią użali. Nic z tego. Eraścik tylko ściągnął brwi. Ze Zlepym jeszcze sobie pogadam, więcej cię nie tknie. A teraz mów, co wiesz. Znalazłaś, kogo kazałem? Tę, co to polazła z twoim znajomym i ledwie uszła z życiem? Ineska się uradowała, że zeszli na bezpieczniejszy temat. Znalazłam, Eraścik, znalazłam. Głaszka się nazywa. Głaszka Białoboka z Pankratiewskiej. Dobrze go, sukinsyna jednego, pamięta mało jej gardła nożem nie poderżnął. Jeszcze teraz Głaszka mota chustkę na szyi, tfu! Idziemy. Pójdziemy, Eraścik, pójdziemy. Może najpierw koniaczku wypijesz? Wyciągnęła z szafki specjalnie zaoszczędzoną flaszkę, a przy okazji kwiecistą chustę, prawdziwą perską, na ramiona, i grzebyk zaraz rozczesze włosy, aż będą błyszczały. Koniak pózniej. Powiedziałem: idziemy. Najpierw załatwię, co trzeba. Ineska westchnęła, czując, że aż jej słabo uch, jak lubiła takich surowych mężczyzn, na zabój! Podeszła, spojrzała w górę na piękną twarz, na złe oczy, na podkręcone wąsiki. Ledwo na nogach czegoś stoję, Eraścik szepnęła omdlewającym głosem. Ale jak pech, to pech. W tejże chwili huknęło, zgrzytnęło i pchnięte drzwi omal nie spadły z zawiasów. Na progu stał Zlepy pijany, wściekły, ze złym uśmiechem na wygolonym pysku. Podli sąsiedzi, graczowskie szczury, już zdążyli donieść, a jakże! Odstawiacie amory? Wyszczerzył kły. A o mnie, sierotce, całkiem zapomnieliście? Uśmiech spełzł mu z twarzy, krzaczaste brwi się nastroszyły. Z tobą, Ineska, ścierwo, pogadam pózniej. Widać mało ci jeszcze dołożyłem. A ty, frajerze, wyjdz no na podwórze. Wyjaśnimy sobie parę rzeczy. Ineska skoczyła do okna na podwórku stoi dwóch drabów, przybocznych Zlepego, Knur i Mogiła. Nie idz! krzyknęła. Nie idz, zabiją cię! Wynocha stąd, Zlepy, bo zaraz jak się wydrę, cała Graczowka przyleci! I już nabrała powietrza, żeby porządnie wrzasnąć, ale Eraścik nie pozwolił. Daj spokój, Inesa. Porozmawiamy sobie, widać jest sprawa. Eraścik, Mogiła nosi obrzyn pod czamarą uświadomiła go Ineska. Zastrzelą cię jak nic. Zastrzelą i rzucą do rynsztoka. Dla nich nie pierwszyzna. Ale perłowy nie posłuchał, tylko machnął ręką. Wyciągnął z kieszeni wykładany szylkretem portfel. Nic mi nie będzie mówi. Wykupię się jakoś. I wyszedł ze Zlepym na pewną śmierć. Ineska padła twarzą w siedem poduszeczek i głucho zapłakała nad swoją nieszczęsną dolą, nad końcem pięknych marzeń, nad pewną zgubą Eraścika. Z podwórka dobiegł huk jeden, drugi, trzeci i czwarty, a potem wycie, cały chór wycia. Ineska otarła łzy, spojrzała na wiszącą w rogu ikonkę Matki Boskiej, przybraną na święta papierowymi kwiatkami i kolorowymi lampionami. Matko Boska, uczyń cud poprosiła cud wielkanocny. Niech Eraścik wyjdzie z tego żywy. Choćby ranny, już ja go odchucham. Byle żywy. I Orędowniczka wysłuchała modlitwy Ineski drzwi skrzypnęły i wszedł Eraścik. %7ływy i zdrowy, niedraśnięty, nawet śliczny szaliczek mu się nie przekrzywił. Już po wszystkim powiedział. Inesa, przestań beczeć. Zlepy cię więcej nie ruszy, nie ma już czym. Obie graby mu przedziurawiłem. A i tamci dwaj długo mnie będą pamiętali. Ubieraj się i prowadz do swojej Głaszki. Przynajmniej jedno marzenie Ineski się spełniło, przespacerowała się przez całą Graczowkę z księciem specjalnie poprowadziła go naokoło, chociaż do karczmy Władimirka , gdzie kwaterowała Głaszka, bliżej było podwórzami, przez śmietnik i rakarnię. Ubrała się w aksamitny żakiecik i batystową bluzkę, w spódnicę z krepy i buciki na suchą pogodę, niczego nie pożałowała. Przypudrowała zapuchniętą od płaczu twarz, nastroszyła grzywkę. Sańka z Ludka zzieleniały do szczętu; szkoda tylko, że nie spotkali jeszcze Adelajdki. A tam! Dziewczyny jej doniosą, co trzeba. Ineska ciągle nie mogła się napatrzeć na ukochanego, zaglądała mu w oczy i terkotała jak sroka. A ta Głaszka ma córkę szkaradę. Tak mi dobrzy ludzie powiedzieli: Zapytaj u Głaszki, tej, co ma córkę szkaradę . Szkaradę? Jaką znowu szkaradę? Ma znamię takie na pół twarzy. Buraczkowe, okropne jak nie wiem co. Ja tam bym się powiesiła, jakbym miała żyć z takim pyskiem. A u nas, w sąsiedniej kamienicy, mieszkała Nadzka, córka krawca& Zanim Ineska zdążyła opowiedzieć o garbatej Nadzce, dotarli do Władimirki . Weszli po skrzypiących schodach na piętro, do pokoi. Mieszkała Głaszka nędznie, gdzie jej tam do Ineski! Teraz siedziała przed lustrem i nakładała tapetę zaraz wychodzi szlifować bruki. Dzień dobry, Głafira, przyprowadziłam ci dobrego człowieka. Opowiedz mu, co trzeba, o tym kacie, co cię tak pociął poleciła Ineska i z poważną miną usiadła w kącie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||