Index Celmer, Michelle Black Gold Billionaires 02 Eiskalte Geschafte, heisses Verlangen Niziurski_Edmund_ _Nowe_przygody_Marka_Piegusa.BLACK M L N Hanover Black Sun's Daughter 01 Unclean Spirits Glen Cook Black Company 04 Silver_Spike Honderich_Ted_ _Ile_mamy_wolnosci.BLACK L J Smith NightWorld 00 Black Dawn Jeffrey Lord Blade 22 Forests of Gleor Jeffrey Lord Blade 10 Ice Dragon Farmer, Philip Jose Lord Tyger Foley, Gaelen 2 Lord of Ice |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] w promiennym uśmiechu, najwyrazniej wcale nie obawiał się tych, którzy go pojmali. Conan, ponownie korzystając z keshańskiego dialektu, zdołał jakoś się porozumieć z kanibalem. Jego imię, tak się przynajmniej zdawało, brzmiało Hk Cha, a tereny łowieckie rozciągały się po obu stronach rzeki, aż do wielkiej katarakty. Jego szczep i wioska były własnością potężnego wodza Gwanduli, mieszkającego dalej w górze rzeki wspaniałego wojownika, który według pełnych dumy słów jeńca, potrafił zjeść całego chłopca na jeden posiłek. Hk Cha, tłumacząc to, nie krył też swych zamiarów wobec członków ekspedycji, gdyż, jak sam stwierdził, zabijanie bez jedzenia swej zdobyczy nie ma sensu. Obawiał się tylko, że wódz mógł uznać to za nielegalne kłusownictwo na jego terenach. A zamierzał zabić podróżników nie dla jakichś osobistych uraz czy z powodów politycznych, jak zapewnił Conana, ale po prostu z uwagi na fakt, iż zabicie człowieka przynosiło wojownikowi chwałę i łaskę u czczonego przez mieszkańców dorzecza boga krokodyla, Juwali. Cymmerianina przemyślał zasłyszane informacje. Nie zamierzał wszczynać wojny z kanibalami, gdyż po prostu nie mógł jej wygrać, jako że znaczna część jego ludzi była osłabiona lub chora, a większość koni padła. Ponadto mieszkańcy dżungli, nawet jeśli ustępowali liczebnie jego armii, znali doskonale ten piekielny teren. Dlatego też zdecydował się zatrzymać Hk Cha jako przewodnika, przywiązując go dokładnie do masztu pierwszego ze statków, i wyznaczył żołnierzy, którzy mieli chronić jeńca przed niebezpieczeństwami dżungli. Shemici bez wątpienia woleliby poderżnąć mu gardło i nakarmić nim boga krokodyla, którego tak gorliwie wyznawał, ale Hk Cha mógł pomóc im w dalszej podróży, zwłaszcza że zaklinał się, iż jego plemię nie ma żadnych groznych przeciwników wzdłuż całego brzegu rzeki. Jedynie Caspiusowi Conan zdradził swoje najgłębsze obawy. Jak sądzisz, czy mogło tak być, że ten młody prorok Mahtu wiedział więcej na temat naszej misji niż my sami? Mędrzec był osłabiony, ale zupełnie dobrze znosił trudy podróży. Spojrzał na Cymmerianina i pogładził w zadumie swoją siwą brodę. Czy masz na myśli, że ten jego Thuthala i Jukala, a może także Juwala to jedna i ta sama istota? %7łe nasza wyprawa zahacza o jakieś konflikty bogów i naszym przeznaczeniem jest zbudzenie jakiejś potężnej istoty wrogiej Erlikowi? Conan wzruszył ramionami. To musi być jakiś zapomniany starożytny bóg. Być może dlatego stygijska flota nie podjęła z nami walki. Może istnieje jakieś tajne porozumienie między Setem a tym Jukalą. Pomiędzy wężem a krokodylem. Może nawet Zeriti Jeśli tak jest powiedział Caspius może najlepiej byłoby zawrócić. Rozejrzał się po otaczającej ich wrogiej dżungli. Chociaż bogowie i tak znajdą sposób, by osiągnąć swoje cele. Czegokolwiek chcą bogowie powiedział Conan ja dałem swoje słowo a moje słowo jest święte. Jedno było pewne nadrzeczne plemiona przestały nękać podróżników. Conan wspomniał o tym jeńcowi, który z kolei oznajmił, że bębny, które towarzyszyły ekspedycji w jej podróży w górę rzeki, powiedziały ostatnim razem, iż trzcinowe statki mają być pozostawione w spokoju. Wspaniale rzekł Conan. Mam nadzieję, że przyczynił się do tego twój szeroki uśmiech. Kanibal spojrzał mu w oczy. Nie, wielki władco rzeki. To nie z mojego powodu otwarto wam drogę, ale z szacunku dla świętych ptaków Juwali, które podążają waszym śladem. Wskazał na krążące nad ekspedycją czarne punkty, które nie opuściły ich także podczas drogi przez dżunglę. Podążali więc dalej, przebijając się przez mgłę, przeszkody roślinne, chmary owadów i strugi deszczu. Gdy było to możliwe, kontynuowali wędrówkę także w nocy, płynąc przez grozną, pełną wrogich odgłosów dżunglę, oświetlaną upiornym blaskiem księżyca, który odbijał siew nurcie przed mmi. Conan zauważył, że nawet gwiazdy stały się inne. Na niebie pojawiły się nieznane konstelacje, oświetlając mroczną dżunglę. Zwrócił na to uwagę Caspiusa. To prawda zgodził się medyk gwiazdy się zmieniają. Rzeka zabrała nas ze świata, który znamy. Jeszcze dziwniejsze jest to, że słońce i księżyc zbliżyły się znacznie ku naszym głowom i wkrótce będą wisieć bezpośrednio nad nami. Nie wiem, czy to rzeka zatacza olbrzymie koło czy niebiosa zmieniają się nad naszymi głowami. Conan nie odrzekł nic, ale wpatrywał się w ciemną powierzchnię wody, w której odbijały się, świecące jak jasne diamenty, nieznane konstelacje gwiazd. I zdawało się, że ich mały statek wędruje poprzez nieznane niebo, na którym zapaliły się właśnie nowe gwiazdy, aby oddać cześć nowo narodzonemu bogu. Wkrótce mgła zgęstniała i poranek przywitał ich gęstą, chłodną bielą, a odgłosy dżungli zaczęły ustępować innemu donośnemu i grzmiącemu dzwiękowi. Kiedy wpłynęli na szerokie rozlewisko wodne, dojrzeli zródło tego dzwięku olbrzymi wodospad o wysokości niemal mili, z którego skalistych progów opadała z grzmiącym rykiem woda, tworząc jedyny w swym rodzaju widok. XVIII SILURIANIN Zeriti rzezbiła. Przekuwała jeden z kamiennych słupów znajdujących się w krypcie w monumentalny posąg. Młot i dłuto w jej rękach wykonywały naprawdę ciężką pracę. Czarownica miała na sobie tylko lekki fartuch, który pokrywała warstwa białego pyłu, kryjąca pod sobą starsze, ciemniejsze plamy. Mimo iż znajdowała się na podwyższeniu, Zeriti i tak musiała wspinać się na palce, gdyż posąg bóstwa, który rzezbiła, znacznie przewyższał swymi rozmiarami człowieka. Uderzenia dłuta rozbrzmiewały donośnym echem w niewielkiej przestrzeni krypty. Ramiona Zeriti nie były silne, ale braki w tej dziedzinie zastępowała kreatywnością i niezwykłą energią. Z kamiennej bryły wyłoniły się już twarz i zarys torsu, reszta monumentalnego ciała wciąż jeszcze była ukryta w skale. Teraz, Jukalo, kształt twego czoła jest wystarczająco dostojny odezwała się, nie przerywając pracy, a jej głos brzmiał pełnym oddania tonem. Tak wspaniały wygląd z pewnością wywoła u twych wyznawców należną ci cześć i strach. Twarz, która wyzierała z kamienia, przez większość ludzi nie zostałaby zapewne nazwana wspaniałą. Miała gęste, grube rzęsy, wystające kości policzkowe i potężne, kwadratowe żuchwy, przypominające nieco pancerz gada. Oczy zaś i usta były małymi mrocznymi otworami w kamieniu. Jednak niewątpliwie największy wstrząs przeżyłby postronny obserwator, słysząc, jak skalne usta, z których posypały się w tym momencie drobne kamienie i pył, rozchyliły się, by odpowiedzieć Zeriti. W ciągu wielu eonów mojego życia przybierałem wiele form obwieściły serią suchych, donośnych skrzeknięć w zależności od tego, nad jaką rasą przyszło mi panować. Sądzę wszakże, że ten kształt najlepiej nadaje się dla twojej, ludzkiej rasy. Na pewno, panie. Sama płonę żądzą, by ujrzeć więcej. Zeriti zeszła z podestu zwracając teraz swe wysiłki ku jednemu z potężnych, pokrytych łuską ramion nieznanej istoty. Wyglądało na to, że nie tworzy ona kształtu, ale raczej kruszy zewnętrzną kamienną skorupę, uwalniając potwora z jego starożytnego więzienia. Teraz [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||