Index Aleksander Litwinienko Przestępcy z łubianki Jack L. Chalker Soul R Jak stworzyć skuteczna stronę WWW 101. Teresa Southwick Gra w uwodzenie Poole Gabriella Akademia Mroku 01 WybraśÂ„cy losu [ofic popr] 1 Diana Palmer Tu jest mój dom Hempowicz_Maryla_ _Karolino_pamietaj Deborah Smith Serce smoka William Shatner Tek War 05 Tek Secret John Ringo Voyage 01 Into the Looking Glass |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] Montforge a. Napastnik szczęśliwie tego uniknÄ…Å‚. Naraz Atos puÅ›ciÅ‚ w ruch swÄ… szablÄ™ z takÄ… szybkoÅ›ciÄ…, że Montforge nie zdążyÅ‚ odpierać ataków. W jednej chwili szabla jego wyfrunęła mu z rÄ™ki. %7Å‚ycie za życie! zawoÅ‚aÅ‚ Atos i wbiÅ‚ szablÄ™ w gardÅ‚o Montforge a. SpojrzaÅ‚ na padajÄ…cego przeciwnika i odrzuciÅ‚ szablÄ™. ShaÅ„biÅ‚em siÄ™ po raz pierwszy w moim życiu. Lecz musiaÅ‚em pomÅ›cić przyjaciela. Atos uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, uklÄ…kÅ‚ i po chwili padÅ‚ na podÅ‚ogÄ™. Drzwi do oberży ustÄ™powaÅ‚y naporowi. Zawiasy zgrzytnęły i naraz masa poÅ‚amanego drzewa zwaliÅ‚a siÄ™ do wnÄ™trza. Kilku napastników wdarÅ‚o siÄ™ do Å›rodka. A oto nasz olbrzym zawoÅ‚aÅ‚ pierwszy potykajÄ…c siÄ™ o ciaÅ‚o Portosa. Ja mu tak dogodziÅ‚em, raczÄ…c go piguÅ‚kÄ… z oÅ‚owiu kopnÄ…Å‚ leżącego. ByÅ‚e to fortunne kopniÄ™cie, gdyż Portos otworzyÅ‚ naraz oczy. Nikt jednak tego nie dostrzegÅ‚, wszyscy oglÄ…dali trupy w izbie. Widok byÅ‚ okropny, wyglÄ…daÅ‚o, że nikt tu żywy nie pozostaÅ‚, by powitać przybyszów. D Artagnan leżaÅ‚ twarzÄ… na ziemi w kaÅ‚uży krwi, cieknÄ…cej z jego ramienia. Atos zwaliÅ‚ siÄ™ na nogi Montforge a. Kapitan jest zabity! zawoÅ‚aÅ‚ jeden z napastników. Tam do diabÅ‚a! WiÄ™c kto nam zapÅ‚aci? odezwaÅ‚ siÄ™ inny klnÄ…c. Bierz jego sakiewkÄ™, podzielimy siÄ™. Wszyscy pochylili siÄ™ nad ciaÅ‚em swego przywódcy. Portos skorzystaÅ‚ z okazji i powstaÅ‚ na jedno kolano. ByÅ‚ caÅ‚y i bez ran. Kula ledwie drasnęła mu skórÄ™ na gÅ‚owie, nie czyniÄ…c poważniejszej szkody. RozglÄ…dajÄ…c siÄ™ po sali dostrzegÅ‚ ciaÅ‚a Atosa i d Artagnana. ZawyÅ‚ nagle przerazliwym gÅ‚osem. 102 Mordercy! Wy mi za to zapÅ‚acicie. Bezbronny zerwaÅ‚ siÄ™ na równe nogi. Po chwili spostrzegÅ‚ swojÄ… bezmoc, lecz nie straciÅ‚ fantazji. WÅ›ciekÅ‚ość jego nie miaÅ‚a granic. UnikajÄ…c cięć dopadÅ‚ do kominka, obok którego leżaÅ‚ kawaÅ‚ belki z wyważonych drzwi. PorwaÅ‚ jÄ… obu rÄ™kami. Na koÅ„cu belki umocowany byÅ‚ kawaÅ‚ żelaznej zawiasy. Olbrzym uniósÅ‚ belkÄ™ ponad swojÄ… gÅ‚owÄ™ i zaczÄ…Å‚ niÄ… miotać we wszystkie strony. Napastnicy cofali siÄ™ do Å›cian. Portos byÅ‚ w tej chwili w furii, która nie miaÅ‚a litoÅ›ci. CaÅ‚y dygotaÅ‚ w konwulsjach. DotarÅ‚ do bandytów i naraz rozlegÅ‚y siÄ™ krzyki padajÄ…cych. %7Å‚aden nie poważyÅ‚ siÄ™ użyć broni, nie byÅ‚o na to czasu. Portos uderzaÅ‚ caÅ‚Ä… siÅ‚Ä… w gÅ‚owy i ciaÅ‚a niby laskÄ… w kÅ‚osy zboża. Pozostali przy życiu garnÄ™li siÄ™ do drzwi. Tam dopadÅ‚ ich Portos i zmiażdżyÅ‚ dwóch za jednym uderzeniem. Belka wypadÅ‚a mu z rÄ…k. UsunÄ…Å‚ siÄ™ do Å›rodka izby. Z gromady wypadÅ‚ jeden odważniejszy, wysoki wzrostem, jak gdyby chciaÅ‚ zmierzyć siÄ™ z kolosem. I oto naraz staÅ‚a siÄ™ niesÅ‚ychana rzecz. Portos chwyciÅ‚ Å›miaÅ‚ka za nogi i zaczÄ…Å‚ miotać nim w koÅ‚o jak poprzednio kÅ‚odÄ… drzewa. Strwożeni tym widokiem bandyci uciekali. I oto w tej chwili gniew opuÅ›ciÅ‚ Portosa. RzuciÅ‚ poÅ‚amane ciaÅ‚o na ziemiÄ™, otarÅ‚ czoÅ‚o z potu i krwi. Pogruchotany czÅ‚owiek snadz nie wyzionÄ…Å‚ jeszcze ducha. ChwyciÅ‚ Portosa za nogi, po czym, żegnajÄ…c siÄ™ drżącÄ… rÄ™kÄ…, padÅ‚ martwy na podÅ‚ogÄ™. Na Boga! Co ja uczyniÅ‚em? Portos jÄ™knÄ…Å‚. NastÄ™pnie podszedÅ‚ do drzwi, wydarÅ‚ szczÄ…tki drzewa, tamujÄ…ce drogÄ™ do wyjÅ›cia i stanÄ…Å‚ na dworze w blasku sÅ‚oÅ„ca, chwytajÄ…c caÅ‚Ä… piersiÄ… powietrze. Naraz przypomniaÅ‚ sobie przyjaciół. WróciÅ‚ z powrotem do izby i za chwilÄ™ wyniósÅ‚ Atosa, który dawaÅ‚ znaki życia. UcieszyÅ‚ siÄ™ tym ogromnie. UÅ‚ożyÅ‚ go na ziemi i wróciÅ‚ po d Artagnana. Nie zwracaÅ‚ uwagi na innych. Nie obchodziÅ‚o go to, że niektórzy, nie zdążywszy ujść przed nim, teraz pchali siÄ™ do tylnych drzwi. OdszukaÅ‚ ciaÅ‚o d Artagnana i wyniósÅ‚ je również na powietrze. StanÄ…Å‚ nad przyjaciółmi i rozglÄ…daÅ‚ siÄ™ wokół krwiÄ… zaszÅ‚ymi oczyma. Z wewnÄ…trz dochodziÅ‚y jÄ™ki ludzkie. Na dziedziÅ„cu piÄ™ciu pozostaÅ‚ych z kompanii Montforge a dosiadaÅ‚o koni, by co prÄ™dzej uciec. Portos nie interesowaÅ‚ siÄ™ nimi. SkierowaÅ‚ kroki do studni, nabraÅ‚ wody do wiadra i wróciwszy do przyjaciół oblaÅ‚ ich twarze. D Artagnan poruszyÅ‚ siÄ™ i usiadÅ‚. Ma foi! Gdzie jesteÅ›my przemówiÅ‚ Czy to ty Portosie? Portos, widzÄ…c, że d Artagnan nie byÅ‚ ciężko rany, uklÄ…kÅ‚ obok Atosa i bandażowaÅ‚ mu rany. Tak, to ja. odpowiedziaÅ‚. MyÅ›laÅ‚em, że umarÅ‚eÅ›! Widocznie nie mówiÅ‚ d Artagnan, oglÄ…dajÄ…c swe ciaÅ‚o. Ach! Mam ranÄ™ wzdÅ‚uż żeber... RozdarÅ‚ koszulÄ™. Rana wyglÄ…daÅ‚a strasznie, lecz nie byÅ‚a grozna. Mój nowy mundur jest zrujnowany zauważyÅ‚ po chwili. Ano, bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ iść w Å›lady pana de Bassompierre a, który nigdy nie wkÅ‚ada ubrania po raz drugi. Z kieszeni wydobyÅ‚ zwiniÄ™ty arkusz testamentu Thounenina. Doskonale! mówiÅ‚ do siebie. A co siÄ™ staÅ‚o z Montforge m zapytaÅ‚ Portosa. Zabity. Portos naraz zaczÄ…Å‚ szukać czegoÅ› po caÅ‚ym ciele, nastÄ™pnie przeszukaÅ‚ kieszenie i okazywaÅ‚ ogromne zdenerwowanie. Co siÄ™ staÅ‚o Portosie? Ach! zawoÅ‚aÅ‚ rozpaczliwie. Jestem zgubiony. Na Boga, co siÄ™ staÅ‚o, mów. ZgubiÅ‚em portrecik madame du Vallon, który nosiÅ‚em na Å‚aÅ„cuszku na piersiach. PrzysiÄ…gÅ‚em jej, że nigdy siÄ™ z nim nie rozstanÄ™. Nie mam go, nie mam! D Artagnan obserwowaÅ‚ go przez chwilÄ™ i wybuchnÄ…Å‚ naraz serdecznym Å›miechem. 103 Rzecz nie nadaje siÄ™ do Å›miechu strofowaÅ‚ Portos. Zapewniam ciÄ™. Nie rozumiesz takich rzeczy. D Artagnan zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ jeszcze gÅ‚oÅ›niej. W tej chwili zauważyÅ‚, że Atos podniósÅ‚ powieki. Z radoÅ›ci klasnÄ…Å‚ go po ramieniu. Portos pospieszyÅ‚ do izby w poszukiwaniu portretu, ale go nie odnalazÅ‚. 104 Epilog Trzej przyjaciele dotarli do Hotelu de Tréville dopiero nastÄ™pnego dnia po poÅ‚udniu, gdyż trzeba byÅ‚o starać siÄ™ o powóz, by przewiezć ciężko rannego Atosa. Acz dziÄ™ki cudownemu balsamowi d Artagnana rany nie okazaÅ‚y siÄ™ groznymi, to jednak nie pozwoliÅ‚y Atosowi na konnÄ… jazdÄ™ przez szereg dni. W Hotelu Muszkieterów dowiedzieli siÄ™, że Grimuad przybyÅ‚ tu z chÅ‚opcem i spotkawszy Gerwazego ruszyÅ‚ w dalszÄ… drogÄ™. %7Å‚e jednak Atos nie wiedziaÅ‚, dokÄ…d udaÅ‚ siÄ™ Gerwazy, trzeba byÅ‚o czekać na jego powrót. DowiedziaÅ‚ siÄ™ również, że Mousqueton przyjeżdżaÅ‚ trzykrotnie w poszukiwaniu Portosa, a za trzecim razem przybyÅ‚a sama madame Coquenar, przyrzekajÄ…c zjawić siÄ™ tu ponownie. Ta nowina nie bardzo Portosowi przypadÅ‚a do gustu. D Artagnan przebandażowaÅ‚ swoje rany i po kolacji usiadÅ‚ do pisania listów. Jeden z nich zaadresowaÅ‚ do madame de Chevreuse i bez wszelkich komentarzy wsunÄ…Å‚ do koperty pozostaÅ‚ość z testamentu Thounenina. Papier zbryzgany krwiÄ… mówiÅ‚ sam za siebie. Drugi list zaadresowany do Jego Eminencji kardynaÅ‚a de Richelieugo brzmiaÅ‚ jak nastÄ™puje: Monseigneur! Mam honor zakomunikować Waszej Eminencji, że dwie misje, jakie mi raczyÅ‚ powierzyć, speÅ‚niÅ‚em. Ustne polecenie dostarczyÅ‚em, nie otrzymaÅ‚em żadnej odpowiedzi, gdyż osoba, którÄ… ta misja dotyczyÅ‚a, zemdlaÅ‚a. List adresowany do Paryża również dostarczyÅ‚em. Ponieważ Wasza Eminencja nie poleciÅ‚ mi czekać na odpowiedz, natychmiast stamtÄ…d odjechaÅ‚em. %7Å‚aÅ‚ujÄ™ niewymownie, że nie mogÄ™ zdać relacji osobiÅ›cie, lecz jestem ranny, napadli mnie bowiem bandyci. W oczekiwaniu Waszych rozkazów, Monseigneur, piszÄ™ siÄ™ oddanym sÅ‚ugÄ… Artagnan . D Artagnan pokazaÅ‚ list Atosowi, który przeczytaÅ‚ go uważnie. Musisz to przepisać. Dlaczego? Czy zrobiÅ‚em jakie bÅ‚Ä™dy? [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||