Index
John Gardner Bond 00 Licence Renewed(v2.0)
Fred Saberhagen Berserker 00 Earth Descended
L J Smith NightWorld 00 Black Dawn
The First Civilization
Edward Balcerzan Kregi wtajemniczenia
Janrae Frank Lycan Blood 03 If Truth Dies [pdf]
453. Hardy Kate śÂšwić™to śźycia
Jarrett A.J. Warriors Of The Light 2 Astr
04. Oakley Natasha Królewski rod Ksiezniczka i magnat
1893115925 {398FAFD3} Java Collections [Zukowski 2001 04 26]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arsenalpage.keep.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    twarzy.
    Fayima, rysy tak zniszczone, że nie byłby w stanie rozpoznać młodej księżniczki, gdyby
    nie drobne znamię z boku szyi.
    Platynowa blondynka, Ahnuewk. Aelin, wspaniała tancerka. Kir, skazana na banicję
    duchessa, która została piratką.
    I tak dalej. Cały szereg kobiet, młodych i starych. Jego żony i kochanki z kolejnych stuleci.
    Wszystkie martwe. Wszystkie martwe z jego powodu. Zawinił w taki czy inny sposób.
    Odwrócił się i zobaczył szereg martwych dzieci. Jego dzieci. Jego zmarłych. Jego winę.
    Gwinvere ściągnęła mu tunikę przez głowę, jakby był dzieckiem. Stał obok balii z parującą
    wodą. Nawet nie zauważył, kiedy ją przyniesiono.
    ***
    - Przeszedłeś długą drogę, Talu Drakkanie... Czy może teraz to Gaelan Gwiezdny %7łar? Tak
    trudno uciec przed przeszłością, prawda?
    Mężczyzna siedział na wspaniałym, karym rumaku bojowym. Uśmiechał się zadowolony z
    siebie. Należał do tych ludzi, o których wiadomo, że zmierzają do własnego upadku, ale
    jeszcze nie w tej chwili.
    Gaelan uśmiechnął się szyderczo. Nic nie powiedział. Dalej szedł do domu.
    - Jesteś księciem, nie farmerem. To poniżej twojej godności. Jesteś wojownikiem! Chcę,
    żebyś dla mnie walczył, Gaelanie - powiedział baron Rikku - i nie przyjmę odmownej
    odpowiedzi.
    - Owszem, przyjmiesz.
    ***
    Gaelan pracował na polu, naprawiał ogrodzenie, po tym jak grunt przesuwał się i podnosił
    w czasie zimy. Odkładał wielkie płaskie kamienie z powrotem na ich miejsce, podczas gdy
    potężne kudłate tury patrzyły na niego ze zdziwieniem.
    - Pewnie - powiedział do większego, którego nazwał Oren - udawaj, że nie przeskoczysz
    muru, gdy tylko się odwrócę.
    Gaelan znalazł jeden z głazów, który ześlizgnął się i sturlał ze swojego miejsca. Rozejrzał
    się, sprawdzając, czy nie ma gdzieś w zasięgu wzroku sąsiadów. Okoliczni farmerzy już się
    zastanawiali, jakim cudem był w stanie wykonać tyle ciężkiej pracy samemu.
    Nikogo.
    Złapał głaz i za pomocą Talentu podniósł go i odłożył na miejsce.
    - Niezle, co? - powiedział, otrzepując dłonie z ziemi i błota.
    Oren najwyrazniej nie był pod wrażeniem.
    Gaelan lubił pracę farmera. Wystarczająco dużo wysiłku fizycznego, żeby zachował formę
    nie korzystając z magii cielesnej. Narzucanie porządku chaosowi natury. Proste linie bruzd po
    orce. Prostota sąsiadów, którzy o nic go nie prosili, tylko raz od wielkiego dzwonu, żeby
    pomógł przy stawianiu stodoły.
    Zanim zapadł zmrok, naprawił około trzech mil ogrodzenia. A potem poszedł do domu
    brudny, spocony i szczęśliwy.
    Kiedy wrócił, na wielkim dębie przed domem znalazł córkę i ciężarną żonę. Powieszone.
    Padł na kolana. Wrzasnął.
    ***
    - Seraene. Alinaea. - Imiona wyrwały mu się w szlochu.
    - Cicho, ciii.
    Gwinvere obejmowała go opiekuńczo, leżąc z nim w swoim łóżku. Głaskała go po
    skroniach.
    Kiedy obudził się rankiem, Gwinvere już wstała. Spojrzała na niego i mógłby przysiąc, że
    w jej oczach zabłysło prawdziwe pożądanie.
    - Wez mnie - powiedziała. - Potem znowu poczujesz się sobą.
    Prawda była taka, że już czuł się lepiej. O des pał wspomnienia jak zatrucie złymi grzybami.
    Jednakże tylko głupiec odtrąciłby kobietę tak piękną jak Gwinvere Kirena.
    Wziął ją w ramiona.
    ***
    - Został już tylko jeden do zabicia  powiedziała Gwimrere.
    Była w szlafroku i miała policzki nadal zarumienione po tym, jak się kochali, ale nagle
    wróciła do interesów.
    Gaelan usiadł w łóżku.
    -Kto?
    - Wrąbie Szrama. Tylko on jeden wie, kim jesteś. Tylko on może zgadnąć, co robię. I
    rozkazano mu odmeldować się u Shingi. Dziś wieczorem. Przykro mi, że cię o to proszę, ale to
    jedyne wyjście.
    ***
    - Arutayrół - rozległ się jakiś głos obok stolika Gaelana,
    To była stara tradycja wśród siepaczy - przysięga nieagresji obowiązująca przez godzinę. W
    zajezdzie było ciemno, kłębił się dym z palonego tytoniu i lubieżnicy. Miejsce z rodzaju tych,
    gdzie nie wypytuje się o nic nieznajomych.
    - Arutayro - potwierdził Gaelan.
    Na stole leżała zawinięta w szarfę jego broń. Ben Wrąbie położył swoje zawiniątko z
    bronią obok rzeczy Gaelana. Usiadł.
    - Nie spodziewałem się, że będziesz wiedział o arutayro. To stara tradycja. Naprawdę stara.
    - Tak samo jak ja.
    - Wątpię. Założę się, że jestem starszy od ciebie.
    - Hm. Ile mamy czasu?
    - Mam się odmeldować za trzy godziny, więc jeśli zamierzasz spróbować mnie zabić, to
    będziesz musiał...
    - Nie zamierzam.
    - Daj spokój, Gaelanie. Okaż mi chociaż tyle szacunku i bądz ze mną szczery. Znam
    Gwinvere.
    Nie biorę tego do siebie. Jest przyparta do muru. Jeśli mnie puścisz, pozostali siepacze... -
    Urwał. Uniósł brwi.  Dorwałeś już pozostałych?
    Gaelan skinął głową.
    Ben zaklął.
    - Nawet Nefryt i Sarona?
    - Z nimi było ciężko.
    Ben zagwizdał. Mężczyzna usługujący w zajezdzie podszedł, myśląc, że jest wzywany.
    - Ehm, dwa piwa - zamówił Ben i mężczyzna odszedł. -Jeśli mnie nie zabijesz, Shinga każe
    mi zabić ciebie. Odsuniesz problem od siebie tylko na dzień albo dwa. Naśle na ciebie
    mięśniaków i wszystkich uczniów terminujących u siepaczy.
    - Okłamałem cię odnośnie do symbolu, który wyciąłeś sobie na piersi - powiedział Gaelan.
    - Widziałem go już kiedyś. To piktogram. Dosłownie oznacza przepołowioną głowę. Kretyna.
    Idiotę,
    Twarz Bena pociemniała, palce szarpnęły się w stronę broni. A potem roześmiał się z
    żalem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.