Index
Shaw Chantelle Greek Husbands Szafirowy naszyjnik (Światowe Życie Duo 417)
332. DUO Spencer Catherine Zaczęło się w Portofino
1029. DUO McKay Emily Najlepszy w świecie seks
GR820. (Duo) Lewis Jennifer Przełomowa noc
Andrew Sylvia Przyjaciel czy ukochany.03 Miłość pułkownika
068. Webber Meredith Spotkanie w przestworzach
Webber Meredith Slub na pustkowiu
Jackson Pearce Drei WĂźnsche hast du frei
Klasyka literatury kobiecej 09 Czahary Rodziewiczowna Maria
Gordon R. Dickson The Last Dream
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mangustowo.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    poszło w nowej szkole.
    - Miałam wrażenie, że chodzi tam od lat - powiedziała Gabi,
    gdy w piątkowy wieczór spotkały się w sklepie. -Podobno ma
    fantastycznego instruktora tenisa. Ale jego nazwisko nic mi nie
    powiedziało. Wiesz, że ja nie odróżniam rakiety tenisowej od
    deskorolki.
    - Znam go. I też bym go wybrała. Jest genialny. Nie wiedzia-
    łam, że ma etat w szkole. Dobrze, że Jason do niego trafił.
    - Jason twierdzi, że ma talent.
    S
    R
    Alana roześmiała się.
    - Młodzieńczy optymizm! O ile dobrze pamiętam, nigdy ni-
    komu nie powiedziałam, że jestem w czymś doskonała.
    - To do ciebie podobne. Najpierw udawałaś szarą myszkę, a
    potem wchodziłaś na kort i kasowałaś wszystkich naiwnych,
    którzy zgodzili się z tobą zagrać. I na pewno uwielbiałaś zwy-
    ciężać.
    - Tylko na kortach - zastrzegła się Alana. - Gdybym była taka
    ambitna w życiu, nie byłabym tak bezradna wobec Briana.
    - Ani wobec tych bab, które walczą o Rory'ego. - Gabi obo-
    jętnym gestem przekładała główki sałaty.
    - O co ci chodzi? Nie udawaj, że nie wiesz, co powiedziałaś!
    Wiem, że nie rzucasz słów na wiatr. Każde zdanie masz prze-
    myślane do samego końca. Aącznie z kropką.
    - A ty nie udawaj, że Rory jest ci obojętny.
    - Nie interesuje mnie - prychnęła. Sytuacja jednak jest tak
    skomplikowana, że musi o niej porozmawiać. - A gdyby nawet
    tak było, Daisy twierdzi, że nic z tego nie wyjdzie. Daisy uważa,
    że Jason by tego nie zniósł. Rory musi teraz zajmować się sio-
    strzeńcem. Wiesz dobrze, że ja też lubię tego szczeniaka i zależy
    mi na jego dobrym samopoczuciu.
    Brwi Gabi unosiły się coraz wyżej. Była wstrząśnięta.
    - Chyba powinnyśmy pójść na kawę.
    Alana zerknęła na zegarek. Posmutniała.
    - Bardzo bym chciała pogadać jak kobieta z kobietą,
    ale Jason zaraz wróci ze szkoły. Idzie dzisiaj na pierwszy
    trening i wcześniej chcieliśmy trochę poćwiczyć. Wysko-
    S
    R
    czyłam z domu na chwilę, bo skończył się nam sok. Nie masz
    pojęcia, ile takie chłopaczysko potrafi wypić. - Poklepała Gabi
    po brzuchu. - Ty, mały, nie spiesz się. Tak jest taniej.
    Gabi patrzyła za odchodzącą przyjaciółką. Nieudany związek
    z Brianem sprawił, że stała się bardzo nieufna. Dopiero Ror-
    y'emu udało się przebić ten mur. Ale po co?
    Nie będąc psychologiem, wiedziała, że romans Alany z wu-
    jem Jasona nie wyjdzie chłopcu na dobre.
    S
    R
    ROZDZIAA DZIESITY
    - Nie masz pojęcia, ile chipsów i napojów pochłania
    takie chłopaczysko - pożaliła się Alana Gabi, gdy ta wpadła
    do niej na kawę. Nie mogły spotkać się gdzie indziej, po
    nieważ Jason wybierał się na szkolną dyskotekę i zażyczył
    sobie, by Alana wypowiedziała się na temat jego wyglądu.
    - Gorsze jednak jest to, że coraz mi trudniej dotrzymać mu
    kroku na korcie. Twój Aleks też gra w tenisa. Pomyślałam,
    że we dwoje moglibyśmy mu dać w kość.
    A Rory nie gra? - Gabi bez trudu ją przejrzała. -Dziewczyno,
    jak ty potrafisz skomplikować sobie życie -powiedziała ze
    współczuciem.
    Nie robię tego świadomie.
    Jak ci idzie w pracy? Widujesz go codziennie. Jak sobie ra-
    dzisz, czując do niego to, co czujesz?
    Wyśmienicie. - Uśmiechnęła się, pomimo ciężaru, jaki leżał
    jej na sercu. - Nie masz pojęcia, jak zakazane uczucie wpływa
    na podwyższenie wydajności pracy. Oddział funkcjonuje jak
    szwajcarski zegarek. Pacjenci leżą na baczność. Udało mi się
    nawet ściągnąć ekipę do mycia okien.
    - Przez chwilę siedziała zamyślona. - Rory musi się ożenić.
    Drusilla i Rosemary z zapartym tchem czekają na jego decyzję.
    Gdyby miał normalną pracę i o ludzkiej porze wracał
    S
    R
    do domu, mógłby wygrać w sądzie nawet jako kawaler. Ale
    żaden sędzia nie pozwoli, aby trzynastolatek przez większą
    część doby sam siedział w domu.
    - Procesuje się o prawo do opieki nad Jasonem? - zdumiała
    się Gabi. - Czułam, że coś go gnębi. Niedawno wypytywał
    Aleksa na temat wakatów wykładowcy. Z kim on się procesuje?
    Alana speszyła się. Nie powinna poruszać tego tematu. Lecz
    Gabi jest jej najlepszą przyjaciółką i powierniczką.
    Z ojcem Jasona. Po śmierci Alison ponownie się ożenił, żeby
    zająć się synem.
    Uważam, że trzynastolatek powinien mieć prawo wyboru i
    jestem pewna, że Jason woli mieszkać z Rorym.
    Masz rację, ale ostateczna decyzja zależy od sędziego. Ad-
    wokat Rory'ego jest zdania, że nie wystarczy oświadczenie o
    zamiarze ożenku, ponieważ sąd może zechcieć porozmawiać z
    kandydatką, żeby ocenić jej stosunek do Jasona. Jeśli Rory się
    nie ożeni, przegra sprawę.
    - Skąd ty wiesz to wszystko?
    Alana westchnęła.
    Rosemary była uprzejma mnie oświecić. Poza tym bardzo
    często spotykam się z Rorym, bo przyprowadza do mnie Jasona
    albo wpada po niego. - Rzuciła Gabi wyzywające spojrzenie. -
    Przecież od czasu do czasu musi z kimś rozmawiać. Dobrze wie,
    że bardzo lubię Jasona.
    Wszyscy to wiedzą. Ale dlaczego ten ojciec tak nagle się
    obudził? - zastanawiała się Gabi.
    Lepiej nieco zmienić temat.
    - Rozmawiałam z kuzynem Briana, który pracuje w sądzie
    rodzinnym; Potwierdził, że to nie wygląda dobrze.
    S
    R
    - Sprawa na pewno nie jest beznadziejna - oznajmiła Gabi. -
    Rory może zatrudnić gosposię, która będzie z nimi mieszkać.
    - Rozważał taką możliwość, ale musiałby wtedy zmienić
    mieszkanie. Poza tym gosposie też mają wychodne. Na dodatek
    Jason ostro zaprotestował. Uznał to za dowód braku zaufania.
    No tak, każdy małolat tak by zareagował. W tym wieku jest
    się przeświadczonym o swojej niezniszczalności. Musi być ja-
    kieś rozwiązanie!
    Jesteś pewna? - Usłyszała znajome pukanie do drzwi i wstała.
    - To Rory. Przyszedł po Jasona. Ani mru-mru.
    - No wiesz?! - obruszyła się Gabi.
    - Alana, ratuj! Chciałem umyć tym włosy! Zaraz wyłysieję!
    Będę łysy! - Jason z wrzaskiem wypadł z łazienki i zaczął się
    miotać przed Alaną.
    - Uspokój się! Co to było?
    -Rory huknął na chłopca, przywołując go do porządku.
    - W białej butelce. Jakiś defoliant! Herbicyd! - lamentował
    Jason. - Uczyliśmy się o defoliantach na historii! Rozpylali je w
    Wietnamie! Wszystkie liście opadły z drzew! I mnie wypadną
    wszystkie włosy! - Patrzył na Alanę z wyrzutem. - Dlaczego
    trzymasz coś takiego w łazience? Myślałem, że to odżywka.
    - Nie trzymam defoliantów w łazience - oświadczyła suro-
    wym tonem. - A nawet gdybym trzymała, to nie masz prawa ich
    używać. Chyba o tym już rozmawialiśmy? Wszystko, co jest
    moje, jest twoje oprócz tego, co trzymam w łazience! Tam jest
    moja szczoteczka do zębów, mój szampon, moja pasta oraz mój
    defoliant, jak go nazywasz. To jest emulsja złuszczająca do CIA
    S
    R
    ła. Usuwa martwy naskórek. Pokaż głowę.
    Gabi ze zdumieniem obserwowała, jak chłopiec się uspokaja,
    przestaje skakać, po czym potulnie, z opuszczoną głową pod-
    chodzi do Alany.
    - No jasne, moja emulsja! - Przegarnęła mu włosy dłonią i
    lekko popchnęła w stronę łazienki. - Wracaj pod prysznic. I
    spłucz to. Ten jeden jedyny raz pozwalam ci użyć
    mojej odżywki, która jest w niebieskiej butelce na półce.
    I pospiesz się, bo się spóznisz.
    Gabi była równie wstrząśnięta tą sceną co Rory. Patrzył na
    drzwi łazienki, po czym przeniósł wzrok na Alanę.
    - O co ci chodzi? - zirytowała się. - Nie podoba ci się, że na
    niego nakrzyczałam? Uważasz, że powinno mu to ujść na su-
    cho? Gdybyś ty użył mojego szamponu, też bym na ciebie na-
    wrzeszczała.
    Wcale nie wrzeszczałaś - pocieszała ją Gabi. Alana uśmiech- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.