Index
Anne Cain Pawprints 1 Pawprints
Anne McCaffrey Ship 02 Partner Ship
Anne McCaffrey Ship 06 The Ship Errant
Anne Whitfield The Gentle Winds Caress (Robin Hale Pub.)(pdf)
H101. Herries Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 09 Szansa dla dwojga
Boge Anne Lise Grzech pierworodny 04 Dziecko miłości
Anne McCaffrey Cykl Statki (4) Miasto, które walczyło
Anne Brooke The Hit List (pdf)
Anne Hampson Fly Beyond the Sunset (pdf)
Anne Perry Pogrzeb we fiolecie fragment
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pret-a-porter.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    twarz i czoło.
    Nie zauważyła, że Connor stanął w drzwiach. Nie mógł się na nią napatrzeć. Czasami
    dopuszczał się zaskakującej ekstrawagancji: wychodził z domu na dłużej, nieraz wybierał
    się nawet specjalnie do klubu, byle tylko samemu sobie udowodnić, że kiedy tu wróci,
    ona będzie tu nadal. Ze będzie tu zawsze.
    Znalazł się przy Rebece, nim zdążyła go spostrzec. Drgnęła gwałtownie, przestraszona,
    potem kiedy na niego spojrzała, jej oczy rozbłysły. Jak zawsze, kiedy ją opuszczał
    choćby na chwilę. Poczuł silne wzruszenie. Miał nadzieję, że zawsze będzie mógł dojrzeć
    ten blask w jej oczach.
    Uklęknął przy fotelu.
    - Czy to dobra książka?
    - Wspaniała. Ma znakomite tablice, na których jest pokazane, jak najlepiej leczyć rany
    głowy. Chciałbyś zobaczyć?
    - Dziękuję, nie!
    Rebeka roześmiała się, ale zaraz spytała:
    - A co z twoim ramieniem?
    - Już prawie się zagoiło. - Wyprostował rękę i pomachał nią energicznie, żeby dowieść
    prawdy swoich słów.
    Odgarnęła mu kosmyk z czoła.
    - Podoba mi się - oświadczyła.
    - Co, Rebeko?
    - Ten kosmyk.
    - Mnie on raczej przeszkadza.
    - Wyglądasz jak Byron.
    - Och, zawsze chciałem wyglądać dokładnie tak, jak lord Byron.
    Znowu się uśmiechnęła.
    - Może zacząłbyś pisywać wiersze? Powinieneś ułożyć odę na cześć mojego nosa.
    Choćby po to, żeby pisać wiersze lepsze niż Edelston.
    - Coś mi się zdaje, że na świecie jest zbyt wielu poetów oraz takich, którzy się za nich
    uważają. Tymczasem ja mam mnóstwo roboty i jako książę, i jako mąż. Poza tym
    wolałbym pisać odę na cześć innej części twojego ciała...
    Rebeka znowu się zaśmiała, a on ujął rękę, którą gładziła go po włosach i delikatnie
    ucałował wnętrze jej dłoni. Spojrzał żonie w oczy.
    - Connor...
    - Tak?
    - Dobrze się czujesz w roli księcia?
    - Muszę przyznać, że wciąż mnie bawi szokowanie londyńskiej elity. Najpierw
    zmartwychwstałem, potem nagle ożeniłem się za specjalnym zezwoleniem. Towarzystwo
    wręcz nie może się doczekać, co jeszcze zrobię. Zacząłem już uważać za swój obowiązek
    dostarczanie ludziom pożywki do plotek - stwierdził pół żartem, pół serio.
    - Ale czy tobie naprawdę odpowiada rola księcia? Westchnął. Nie pozwoliła mu obrócić
    wszystkiego w żart.
    - Jestem potrzebny dzierżawcom z Keighley Park - powiedział po chwili. -I może zdołam
    dokonać czegoś dobrego w parlamencie.
    - Tęsknisz za podróżą do Ameryki.
    - A ty do tego, żeby opatrywać i zaszywać rany, co raczej nie należy do obowiązków
    księżnej. Czy będziesz kiedyś szczęśliwa, Rebeko?
    - Teraz, kiedy matka jest wniebowzięta, bo wyszłam za księcia, a Lorelei wkrótce poślubi
    pułkownika, chyba też powinnam być szczęśliwa.
    Connor się uśmiechnął.
    - Może uda nam się zrobić wszystko, co chcemy - dodała cicho.
    - Może - odparł, również przyciszonym głosem. - Może zatrudnimy Chestera Sharpa jako
    woznicę, żeby nas zawiózł do Keighley Park? Bez wątpienia któremuś z tamtejszych
    wieśniaków trzeba będzie zszyć ranę, przyłożyć kataplazm lub pomóc w inny sposób.
    Albo nawet zajdzie konieczność wykonania jakiegoś dość niebezpiecznego zabiegu,
    który zaspokoiłby twoją chęć leczenia.
    Zaśmiała się figlarnie, a on znów poczuł głębokie wzruszenie.
    - Kocham cię, Rebeko.
    Ześliznęła się z fotela, uklękła przy nim i zarzuciła mu ręce na szyję.
    - A ja kocham ciebie. Nie martw się o nic. Wiesz przecież, że będziemy bardzo
    szczęśliwi.
    - Wiem.
    Pocałował ją delikatnie, lecz pocałunek szybko stawał się coraz bardziej namiętny i po
    chwili wszystko poza nimi dwojgiem przestało się liczyć.
    Podziękowania
    Podczas pracy korzystałam z niezwykłej życzliwości i wsparcia wielu osób. Na moją
    bezgraniczną wdzięczność zasłużyły: Elizabeth Pomada, niezwykła agentka, która we
    mnie wierzyła i znalazła mi wspaniałego wydawcę, oraz Beth de Guzman i Melanie
    Murray z Warnera za entuzjazm, z jakim przyjęły Nieuchwytnego księcia. Melanie, nie
    wiem, czy potrafię wystarczająco podziękować za twoją cierpliwość, dobre rady i humor,
    jestem szczęśliwa, mając takiego redaktora! Na moją szczególną wdzięczność zasłużyły:
    Diane Luger i Mimi Bark, również z Warnera, zwłaszcza za piękną okładkę. Doprawdy,
    uważam za wielkie szczęście, że zostałam autorką Warnera.
    Jest też mnóstwo innych osób, które podtrzymywały mnie na duchu. Dziękuję więc Lisie
    Martin, kochającej siostrze, która świetnie zna swój Jach (cóż ja bym bez ciebie zrobiła,
    Lis?); Davidowi George'owi, któremu od razu spodobała się moja książka, co
    zagwarantowało, że zdołałam ją skończyć; Kenowi Mierowowi za szczerą krytykę i to, że
    zawsze wygłaszał słuszne uwagi; Doreen DeSalvo za humor, doskonałe wzajemne relacje
    i przyjazń - ogromnie się cieszę, że dzięki Nieuchwytnemu księciu mogłam cię poznać,
    Doreen! Wyrazy uznania należą się też Steve'owi Czerniakowi za życzliwą ocenę,
    wsparcie i wesołość-jesteś cudownym kumplem, Estebanie. Mojej siostrzyczce Karen
    Crist oraz Melisie Phillips wdzięczna jestem za nieustanne zachęty i wielokrotne czytanie
    całego tekstu. A Chrisowi... z tego samego powodu.
    Dziękuję również wielu innym, którzy otaczali mnie przychylnością i nie szczędzili
    wsparcia. Jestem żywym dowodem na to, że ich słowa coś zdziałały. Mam nadzieję, że
    wiedzą, o kim mówię, a moje wyrazy najgłębszego uznania odnoszą się do nich
    wszystkich. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.