Index
Lis Tomasz Co z_ta_Polska_by_adam xyz
11. May Karol Smierc Judasza
DROGA DO PRZYSZŁOŚCI Jan Paweł II
Fetzer Amy J. Wspomnienie pocaśÂ‚unku
006. Brown Sandra Ucieczka do edenu (inny tytuśÂ‚ Zwyci晜źyć‡ mimo wszystko)
Janice Kaiser Dramat w Hollywood
Anne Cain Pawprints 1 Pawprints
Arundhati Roy Bóg rzeczy maśÂ‚ych
London, Jack Crucero del Snark
00000261 Platon Timaios
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    sprawcy małej wojny domowej, było daleko do prawdziwych królewiąt. Fronton
    kościoła Zwiętych Piotra i Pawła, wzniesiony przez Paców w Wilnie w wieku XVII,
    został skomponowany w sposób pomysłowy i naprawdę symboliczny. Hetman Michał
    Pac, z typową dla epoki pyszną pokorą, kazał się pochować pod głównym progiem
    świątyni, na którym legł napis: "Hic iacet peccator". Nad drzwiami widniały
    złote litery słów: "Regina Pacis funda nos in pace". Nie umiejący po łacinie
    ludek musiał mniemać, że to nazwisko rodu fundatorów trafiło aż tak wysoko. I
    nie zdumiewał się pewnie ani trochę, że jeszcze wyżej jest już tylko posąg Matki
    Bożej i krzyż. Wierny obraz porządków, panujących w społeczności i państwie. Jan
    Klemens Branicki herbu Gryf był w XVIII wieku panem na Białymstoku. A jego -
    Branickiego - panem był właściwie sam tylko Pan Bóg. Nie przesadził magnat,
    który kazał wystawić kapliczkę na brzegu rzeki i napisać na ścianie: "W tym
    miejscu Pan pana od śmierci wybawił. Z wdzięczności pan Panu ten pomnik
    wystawił". Trzeba przytoczyć fragment "Popiołów" Stefana %7łeromskiego. Mówi
    książę Gintułt o dniach swej młodości, czyli o wczesnej epoce rządów Stanisława
    Augusta: "- Toż pamiętam aż do tej chwili sejmiki. Sejmiki! - powtórzył głosem
    najbardziej zjadliwym, jaki tylko może być. - Mój ojciec... kandydował.
    Wyszedłem był wówczas ze szkoły i na owe sprawy patrzałem ze czcią, jako na
    rzeczy święte. Towarzyszyłem ojcu. Pomnę, gdyśmy przejeżdżali obok podmiejskiego
    błonia, gdzie mieściło się obozowisko panów braci równych wojewodzie... Nigdy
    nie wyjdą z mej pamięci owe namioty na drągach, okrytych brudnymi płachtami,
    budy z gałęzi, żerdzi i darniny, gorejące ogniska, gdzie zarzynano woły naszego
    kontrkandydata i pieczono ćwierci na rożnach. Beczki piwa i miodu, kufy gorzałki
    - cha, cha! - stały tu i ówdzie, a dokoła nich taczała się z garnkami, ze
    szklankami, z dzbankami i skorupami w ręku istna horda tatarska, zwana partią
    naszego antagonisty. Chude szkapska wałęsały się tu i ówdzie, łudząc do reszty,
    że się jest w obozowisku kipczackim. Panowie bracia w kapotach, opończach,
    burkach, w butach wysmarowanych dziegciem albo i bez butów, ujrzawszy nas
    jadących, poczęli coś wniebogłosy ryczeć i wyrywać z pochew szable. Tegoż dnia
    wzięli się do rabunku sklepów żydowskich, do wybijania szyb, odrywania
    okiennic..." Na to Piotr Olbromski: "- Po cóż to wskrzeszasz, mości książę?...
    w raj był waszym, magnackim. Sam to mówisz". Stefan I kazał ściąć Samuela
    Zborowskiego, o czym wszyscy wiedzą. Roman %7łelewski przypomniał nam w "Słowniku
    Biograficznym", że za napad zbrojny koło Wąsoszy, zabójstwo i spalenie zwłok
    zamordowanego to samo spotkało wówczas innego senatora, kasztelana Andrzeja
    Iłowskiego. Od tej pory najwyższy wymiar kary dla wielkich z historii naszej
    znikł. Magnat nie miał prawa do szyi szlacheckiej, lecz przewertujmy tylko
    pamiętniki Matuszewicza i Zawiszy, a zaraz się przekonamy, że w praktyce bywało
    inaczej. Podobno Maryna Mniszchówna kazała wbić na pal szlachcica, który jej
    ubliżył. Zawisza na pewno ściął łeb szwagrowi, małemu szlachetce, macierz
    Matuszewicza poleciła dać pewnemu panu bratu tyle batów, że nie wytrzymał.
    Memuary pisują ludzie jako tako kulturalni. Aatwo sobie wyobrazić czyny takich,
    co się nigdy nie pokalali inkaustem. Powróćmy na ulicę św. Jana w Wilnie, gdzie
    orszak Sapiehów bodzie rapierami karetę Wiśniowieckich, mniemając, że jedzie w
    niej pan Kociełł, kasztelan witebski zaledwie... I nie patrzmy na samą tylko
    wschodnią połać państwa. Nasz znajomy z "Potopu", wojewoda kaliski Andrzej
    Grudziński, bezkarnie zabił szlachcica, bo mu się zachciało jego żony. Obelgi,
    razy - to było na porządku dziennym. Nawet Jerzy Ossoliński potrafił ordynarnie
    znieważać posłów. "O wielmożni panowie! o ziemscy bogowie!" - wołał ksiądz Piotr
    Skarga. Słuchając głosu kaznodziei, nie zapomnijmy jednak, że owi ziemscy
    niebianie to byli urzędnicy państwowi. Tak jest, urzędnicy. Dożywotni,
    nieusuwalni, nieodpowiedzialni, bezkarni. Godność hetmańska nie dawała miejsca w
    senacie i każdy jej piastun zabiegał o tytuł wojewody lub kasztelana,
    zapewniający tam "krzesło". Potęga hetmanów wyrosła wysoko ponad królewską,
    stała się koszmarem politycznym. Lecz formalnie hetman był tylko urzędnikiem
    wojskowym. Faktyczne prawo do władzy znalazło się u nas w rękach nielicznego
    względnie grona osób wyposażonych w dozgonny i dziedziczny przywilej rządzenia i
    wskutek tego - nieuchronną rzeczy koleją - zapatrzonych we własny komfort
    życiowy. Historia nasza zapłaciła za to cenę przerażającą. I dalej płaci. W
    Rosji carskiej istniało powiedzonko, brzmiące tak: zróbcie mnie dozorcą
    skarbowego wróbla (kazionnogo worobia), a ja już przy nim całą rodzinę
    przeżywię. Analogiczne polskie przysłowie powinno chyba mieć taką treść: dajcie
    mi władzy na obwinięcie palca, a już ja nią całemu województwu dokuczę. W
    ubiegłym stuleciu pewien rosyjski filozof ułożył listę wad, cechujących
    poszczególne narodowości. Własnym rodakom był łaskaw przypisać chamstwo,
    Francuzom pospolitość, Anglikom i Niemcom głupotę, a Polakom chełpliwość. Słabo
    powiedziane! Trzeba mówić - pycha. Pierwsze miejsce w kościelnym wykazie
    grzechów głównych. Powodzenie uderza Polakom do głowy. Woda sodowa to straszna
    dla nich trucizna. Melchior Wańkowicz zastanawiał się kiedyś nad przedziwną
    mentalnością urzędników angielskich, z których każdy dba o szybkie i sensowne
    załatwianie spraw petentów. Doszedł do niosku, że ludzie ci dziedziczą obyczaje
    po rozmaitych Wschodnio_ i Zachodnioindyjskich Kompaniach prywatnych, życiowo
    zainteresowanych w jak najlepszej obsłudze klienteli. Polskie nawyki urzędnicze
    wywodzą się niestety z wzorców nie kupieckich, nie państwowych i nie
    szlacheckich nawet, lecz z magnackich. Każdy z naszych referentów (że już o
    dyrektorach nie wspomnę, a wyżej spojrzeć się boję) chce być traktowany jak
    starosta Mikołaj Potocki, któremu pewien ziemianin upadł do nóg, wołając
    żałośnie: "Tyś jest Bóg w Trójcy jedyny, wez syna mojego do konwiktu!" I
    postępować jak książę Jabłonowski, intelektualista i pisarz, który podczas uczt
    we własnym zamku zasiadał do stołu osobno, w zamkniętym gabinecie, by się z
    herbową hołotą nie mieszać. Tylko podczas toastów nieco drzwi uchylać pozwalał.
    Od dawna istnieje u nas, składnik polskiej krwi stanowi swoista mistyka władzy.
    Samouwielbienie każdego, kto ją sprawuje w minimalnym choćby zakresie.
    Szczególnie trudno Polakom pojąć, że władza polityczna to tylko funkcjonariusz
    społeczeństwa i nic więcej. Nasze, a nie inne dzieje znają światowy chyba rekord
    nadużycia władzy. Mam na myśli postępowanie Aleksandra Wielopolskiego w roku
    1862 i 1863. Zamiast spełnić słuszne żądania ogółu, zamiast skorzystać z jego
    pojednawczych przeważnie nastrojów, margrabia postanowił oddać opornych w
    rekruty. Wypuścił na własny naród upiora, który już i w Rosji ówczesnej złożony
    został do grobu, przebity osikowym kołem. Wielopolski to istne wcielenie
    polskich tradycji magnackich, wcale nie wrodzonych. Narodzonych w określonej
    dobie historii. Zgodzę się bez sporu, jeśli mi kto powie, że nadużywanie władzy
    to także anarchia. Protestuję tylko przeciwko kierowaniu oskarżeń pod
    niewłaściwym adresem. W konfliktach między społeczeństwem a władzą nie zawsze
    winowajcą jest społeczeństwo. Nie ma takiej reguły. Anarchia przemogła ongi w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.