Index
Antologia Barbarzyńcy [Rebis] 01 Barbarzyńcy_ Tom 1 (1991)
Carroll_Jonathan_ _Vincent_Ettrich_TOM_02_ _Szklana_zupa
(27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generała Samsonowa tom 1
Lowell Elizabeth Bracia Maxwell Jesienny kochanek tom 1
Korman Gordon 39 wskazówek tom 2 Fałszywa nuta
(30) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i... Arsen Lupin tom 1
Anderson Poul Liga Polezotechniczna Tom 1 Wojna Skrzydlatych
Bratny, Roman Kolumbowie rocznik 20 Tom 2
Pan Samochodzik i Arsen Lupin tom 30 częœć 2
Maxwell L.Gina Ucieczka do Miłości Tom 1
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hardox.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    się ze smutku z powodu śmierci Roganthusa. Bardziej bliscy jej byli artyści z trupy Luddhew
    aniżeli posępny barbarzyńca. Dzieliła, co prawda z Conanem łoże, a on nadal pomagał przy
    doglądaniu i karmieniu pantery, coraz więcej czasu poświęcała jednak treningom i
    przygotowaniom do występów. Uczęszczała też ochoczo na przyjęcia wyprawiane przez
    bogatych luxurskich dostojników, podczas gdy Cymmerianin wybierał zadumę i samotność.
    Mimo to czuł, że Sithildzie na nim zależy. Wydawało mu się, że dostrzegł smukłą
    sylwetkę kochanki wysoko, w zacienionej loży należącej do wielbiciela dziewczyny,
    Alcestiasa. Tak, to była ona. Conan dostrzegł również czarną jak noc plamę. Qwamba i
    dzisiaj towarzyszyła swej pani.
    Sathildzie zapewne trudno byłoby na tę odległość wypatrzyć Cymmerianina, gdyż na
    pokładzie galara zrobiło się nader tłoczno.
    Na dziobie koło tarana zebrali się oficerowie w kapiących od złota strojach. Wyróżniał
    się wśród nich nadęty, paradujący dziarsko Commodorus. Nieco z tyłu na wieżyczkach
    strzelniczych szykował się już do walki tuzin procarzy i łuczników. Wieże miały konstrukcję
    szkieletową. Umocniono je grubą, malowaną skórą, lecz ich największym atutem była
    wysokość. Dla Conana posiadały jeszcze jedną zaletę. Tworzyły zwężenie trudne do
    przebycia dla śmiałków, którzy spróbowaliby przedostać się ze śródokręcia na dziób.
    Cymmerianin zajął więc pozycję pośrodku wąskiego przejścia, kilka kroków za
    Commodorusem, gotów odeprzeć atak Xothara, gdy nadejdzie właściwa pora.
    Przenosząc wzrok na okręty wroga stwierdził, że zbliża się równocześnie cała flota.
    Największa i najpotężniejsza, zaopatrzona w taran galiota wysforowała się przed pozostałe
    statki i pruła wodę dwakroć szybciej od innych. Kierowała się na cesarski okręt flagowy i
    najwyrazniej zamierzała go staranować.
    Widząc tę jawną zuchwałość nieprzyjaciela, Commodorus odwrócił się i wydał krótki
    rozkaz drugiemu oficerowi. Bosman kilka razy zadął w gwizdek. Rytm bębna, narzucającego
    wioślarzom tempo, stawał się coraz szybszy.
    Okręt wyprysnął do przodu, ponad dziobnicą wzbiły się kłęby piany.
    Conan obejrzał się. Chciał się upewnić, że Xothar nie wstał z ławki i wciąż wiosłuje
    wraz z pozostałymi. To, co zobaczył, zdumiało jednak Cymmerianina. Inne okręty floty
    luxurskiej pozostały w tyle, jakby nie nadążały za przywódcą. Nic w tym zresztą dziwnego,
    okręt flagowy bowiem z podwójnymi rzędami wioseł i doborowymi przy nich niewolnikami,
    nawet pomimo spowalniających go postawionych żagli, był w stanie rozwinąć większą
    prędkość niż pozostałe jednostki. Tym sposobem Commodorus dosyć nieroztropnie
    wysforował się przed resztę flotylli.
    Czując się odrobinę niepewnie, Conan spojrzał na nadciągający statek. Zbliżał się
    nieubłaganie i teraz, gdy był już niedaleko, Cymmerianin ujrzał coś zdumiewającego. Na
    pokładzie wroga znajdowali się skuci łańcuchem skazańcy i szumowiny z portowych tawern,
    wprawni żeglarze, którzy radzili sobie chwacko, mimo iż ich łódz dysponowała tylko
    pojedynczymi rzędami wioseł. Nigdzie jednak nie było widać gotowych do walki piratów.
    Conan dostrzegł tylko dwóch zabijaków w łachmanach, którzy gorliwie wymachiwali batami
    i pilnowali, by zachowany został rytm dyktowany przez bęben. Może oddział przygotowany
    do abordażu szykowały się do walki na pokładach innych jednostek floty pirackiej? Ale
    dlaczego? Czy samotny statek skazano na zagładę? Czyżby miał za zadanie wybić dziurę w
    burcie okrętu flagowego albo zgruchotać część jego dziobowych wioseł i samemu dać się
    staranować?
    Podobna akcja z pewnością unieruchomiłaby okręt Commodorusa na krótki czas, lecz
    szkodę niebawem by naprawiono, a załoga większej jednostki i tak zajęłaby mniejszą,
    zyskując tym samym jeden statek więcej, co z pewnością przypieczętowałoby zgubę piratów.
    I nagle w umyśle Conana pojawiło się dużo prostsze i bardziej złowrogie rozwiązanie.
    Aż jęknął ze zgrozy i chciał właśnie ostrzec Commodorusa&
    Spóznił się jednak. W tej samej chwili wydano kolejny rozkaz. Bosman zadął w
    gwizdek. Tempo wiosłowania zwiększyło się jeszcze bardziej. Skrzypienie drewna i
    przekleństwa wioślarzy wzmogły atmosferę napięcia, na trybunach. Masy widzów jęły
    szemrać i pokrzykiwać w pełnym emocji wyczekiwaniu.
    Mknąc z zapierającą dech w piersiach szybkością, okręt flagowy zbliżył się do
    pirackiej galioty. Nadeszła pora, by wytrawny dowódca umiejętnie pokierował jednostką, czy
    to przekazując sygnały gestami, czy też wydając zwięzłe rozkazy sternikowi i wioślarzom
    siedzącym na rufie. Admirał Commodorus znajdował się ciągle na dziobie, toteż
    odpowiedzialność za dalsze manewry spadła na pierwszego oficera. Ponieważ jednak statek,
    który atakowano, nie miał nawet sterników, rezultat łatwy był do przewidzenia. Okręt
    flagowy pomknął ku dziobnicy jednostki pirackiej i niechybnej zgubie. Zwycięstwo bowiem
    równało się w tym wypadku porażce. Conan przewidywał, że galiota uszkodzi taran flagowca
    i unieruchomi okręt.
    Znużeni wioślarze, mimo iż wprawni i zgrani, będą musieli się namęczyć, by uwolnić
    go od staranowanego wraku. W tym czasie inne jednostki pirackie podpłyną i zaatakują z
    flanek. Następnie piraci przejdą do abordażu i wedrą się na pokład okrętu flagowego. Jedyną
    szansą było wzięcie flagowca szturmem, sześć mniejszych jednostek przeciwko jednej dużej.
    Zahartowani w bojach morscy bandyci, walczący rozpaczliwie o życie, zaatakują z pewnością
    gladiatorów i oficerów, lekceważąc nieuzbrojonych wioślarzy. Osłonę z wieżyczek bojowych
    uniemożliwią trzepoczące, zle postawione żagle.
    Walka będzie zażarta, szybka i rozstrzygająca. Płynące z tyłu okręty floty cesarskiej
    pojawią się zbyt pózno, a może nawet nie zdecydują się przybliżyć i zetrzeć z piratami.
    Conan przesunął wzrok ze zwartego klina uformowanego przez jednostki pirackie na
    luzny, nieporadny szyk flotylli Commodorusa. Nie będzie trzeba chronić tyrana przed
    zabójczym uściskiem Xothara; Commodorus zostanie zabity lub, co gorsza, poniżony i
    upokorzony przez wybranych przez siebie przeciwników. Mimo to Cymmerianin odwrócił
    się, by władcę ostrzec&
    I wtedy właśnie dwa okręty zderzyły się ze sobą. Wśród trzasku rozłupywanego i
    miażdżonego drewna, który towarzyszył potężnemu wstrząsowi, przy wtórze przerazliwych
    przeszywających powietrze wrzasków, spiżowy taran przebił kadłub pirackiej galioty i miast
    wybić gładki otwór, wrył się pod kątem niczym ostroga, rozrąbując deski i otwierając długą
    postrzępioną dziurę w części dziobowej.
    Do wnętrza statku pirackiego natychmiast poczęła wlewać się woda. Tonący wrak
    pociągnął sczepiony z nim taranem okręt flagowy, którego dziób niepokojąco się zanurzył.
    Impet zderzenia sprawił, że oficerowie i gladiatorzy, kręcący się po pokładzie, stracili [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.