![]() |
|||||
![]() |
|||||
![]() |
|||||
Index Harry Harrison Cykl Stalowy Szczur (06) Stalowy Szczur i piÄ ta kolumna Honor 06 Honor Under Siege Radclyffe Anne McCaffrey Ship 06 The Ship Errant Baum, L Frank Oz 06 The Emerald City of Oz Cabot Meg PamiÄtnik KsiÄĹźniczki 06 KsiÄĹźniczka uczy siÄ rzÄ dziÄ Child_Mauren_ _Klub_bogatych_kobiet_06_ _Zona_tajnego_agenta Glen Cook Dread Empire 06 Reap The East Wind Harrison, Harry Stahlratte Zyklus 06 Jim Digriz Die Edelstahlratte Godeng Gert Krew i Wino 06 Trumna numer 5 James Alan Gardner [League Of Peoples 06] Trapped |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - Miejmy nadzieję, że rodzina sprawi jej godny pochówek. Zasłużyła sobie na to bardziej niż większość ludzi - powiedziała �shild. - O, z pewnością zrobią co trzeba. - Ole cmoknął na konia i ruszył. W tej samej chwili poczuł, że coś go uwiera w biodro. Pamiętał, by zabrać kamienie i teraz doznawał wrażenia, że staruszka nadal przy nim jest, przypomina mu o swojej obecności. Z wolna głęboki żal po śmierci Barbo przemieniał się w serdeczną pamięć o niej. Kiedy dotarli w dolinę, na jego ustach pojawił się uśmiech wdzięczności. - Szczęść Boże. - Nieoczekiwanie na drodze z Kirkebo pojawił się Stein Lien. Brodę miał zniekształconą, pokrytą czerwoną skórą, górna warga była skrzywiona i obrzmiała. Do końca życia zostaną mu ślady po tej nocy w górach, pomyślał Ole obojętnie. - Jaki to dzisiaj spokój na drogach. - Stein mógłby równie dobrze zapytać, dlaczego Ole i �shild znajdują się tak daleko od Rudningen w tym przedświątecznym okresie. Ludzie na ogół pracują w domach, przygotowując się do uroczystości, podróżnych widuje się rzadko. - Rzeczywiście, na drogach spokojnie. - Ole przywitał się i opowiedział w skrócie o Barbo. - Tak więc wieś jest o jedną osobę uboższa - zakończył. - No tak, no tak, wszyscy kiedyś tam pójdziemy. - Stein pochylił głowę, okazując współczucie, jak tego wymaga obyczaj. Był dzisiaj ciepło ubrany, choć akurat mróz wyraznie zelżał. Oczy miał rozbiegane, Ole odnosił nieprzyjemne wrażenie, że ten człowiek nie ma uczciwych zamiarów. - A ty? - wtrąciła się �shild. - Dzisiaj wszystkie ścieżki należą do ciebie, co? Ole zdumiony spoglądał na żonę, to do niej niepodobne, pytać w ten sposób. Nikt nie musi wiedzieć, po co ludzie wyszli z domu, a w dodatku jej pytanie zabrzmiało dość niegrzecznie. Sam jednak miał to samo pytanie na języku, więc w milczeniu czekał odpowiedzi. - No wiesz, tyle trzeba pozałatwiać, zanim dzwony ogłoszą nadejście świąt. Teraz się okazuje, że mojemu pługowi śnieżnemu brak okucia, a tu wygląda, że wkrótce śniegu przybędzie. Ole widział, że oczy tamtego się zwężają, nie miał wątpliwości, że Stein kręci. Przyjrzał mu się uważnie i nagle przestał słyszeć szum wiatru w koronach drzew i parskanie koni. Przeniknęła go gwałtowna fala ciepła, zaciskał zęby, kiedy pojawiły się wizje silniejsze niż kiedykolwiek. Mimo woli ściskał konia udami, już wiedział, co Stein ukrywa na piersi pod kurtką. Skulił się, oddychał pospiesznie. Czy powinien zażądać wyjaśnień? Nie, przecież Stein zaprzeczy i natychmiast ucieknie. A wtedy Ole nie będzie miał możliwości przyłapania go. Poza tym nie chciał mieszać �shild do tej rozgrywki. - Tak, trzeba się liczyć z tym, że pługi będą potrzebne. - Ole postanowił odprowadzić �shild do domu. Po drodze zastanowi się, co zrobić. - Ktoś przecież musi zająć się tym śniegiem, który zasypuje ślady. Stein aż podskoczył, słysząc słowa Olego, odwrócił wzrok. Nie lubił spojrzenia właściciela Rudningen, pamiętał jesienne wydarzenia w górach. Ile ten Ole wie? - %7łyczę wam wesołych świąt. - Stein ukłonił się i gotów był ruszać dalej. - Lepiej dotrzeć na miejsce, zanim naprawdę zacznie sypać. Skierował konia ku dolinie, ku rzece i ku dworowi Gudmunda Holde. - Zawsze uważałam, że to oszust. - �shild popatrzyła na Olego pytająco, jakby oczekiwała z jego strony potwierdzenia. - Po prostu nie ufam temu, co on mówi. - Mhm. Lepiej się go wystrzegać - odparł Ole. - Uważam, że on jest w stanie narobić ludziom kłopotów. -Spoglądał na �shild badawczo. Dziwne, że ona czuje to samo co on. - Wracajmy do domu, bo zgłodniałem. Ty też pewnie niewiele jadłaś? - Ole starał się myśleć o czym innym. -Konia z kopytami mógłbym zjeść. Rozdział 9 Po południu Ole siedział w stolarni i pilnie pracował nad swoją rzezbą. Z łyżek był bardzo zadowolony, ale wycinanie ogniwa szło opornie. Do świąt został już tylko dzień, bał się, że nie zdąży, a tak bardzo chciał zrobić �shild niespodziankę. Cały czas rozmyślał o Steinie. Wiedział, co tamten knuje. Wiedział, że pomoc Gudmundowi jest jego obowiązkiem. Nie był jednak pewien, czy powinien tam jechać, może Gudmund sam się zorientuje i przyłapie Steina, ale... nagle poczuł, że to nie jest takie proste. Stein nie da się złapać bez walki, a gotów jest poświęcić wiele, żeby zdobyć kawałek ziemi. Koniec starcia mógłby być dla Gudmunda smutny. Ole odłożył robotę i otrzepał spodnie. Steina trzeba powstrzymać i to tak, żeby nie kusiło go znowu, a do tego potrzebny jest lensman. Nie znał nowego lensmana za dobrze, ale z tego, co słyszał, to człowiek rzeczowy i chętny do pomocy. W tej samej chwili znowu pojawiły się intensywne wizje: przyczajony mężczyzna chowa się pod zwisającymi gałęziami świerków i nasłuchuje, co się dzieje na dziedzińcu. To Stein Lien - wizja rozstrzygnęła sprawę. Trzeba jechać do Holde. Najlepiej zjawić się tam przed obrządkiem, zanim gospodarze wyjdą z domu. Ole nie trwonił czasu. Najpierw wysłał parobka z wiadomością do lensmana, a potem sam wyruszył do Białego Emila. Powinno ich być tego wieczora kilku. %7łonie powiedział tylko, że ma sprawę do Gudmunda Holde. Po raz drugi tego dnia Ole jechał konno przez dolinę. Tym razem w towarzystwie Białego Emila. - To dobry moment, żeby złapać tego drania - Biały Emil nie był wzburzony, mówił raczej z ulgą. - Dużo ostatnio myślałem o tym sporze o ziemię, trudno przewidzieć, jakie oszustwo wymyślił Stein Lien, ale coś musimy zrobić. - Biały Emil odchrząknął i popędzał konia, by [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
![]() |
|||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. |
![]() |
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |