X

Index
CD2 Daj mi pić Józef Augustyn SJ
Św. Augustyn Wyznania
Dziesieciu murzynkow Agatha Christie
eBook The Power of Concentration [Dumont,Theron Q.]
Deborah Smith Serce smoka
Kontra's Menagerie 13 Texas Longhorn Surprise
arystoteles_etyka_eudemejska
UmiśÂ„ski WśÂ‚adysśÂ‚aw Zaziemskie śÂ›wiaty
Long Julie Anne Nieuchwytny książe
Korman Gordon 39 wskazówek tom 2 FaśÂ‚szywa nuta
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    puszystości sukni. Te piersi kojące i tyle zapowiadające, tyle tajemnicy...
    I twarzyczka pełna tajemnicy. Skrzydełka brwi. Jasne i takie strasznie głębokie oczy.
    Wielkie. Jakby całą otchłań nieba patrzyła i przyzywała. Spokój chmur, spokój pól, moich
    wiejskich wzgórz i nieba nad nami. Lot ku niebu, dobru, i miłości. Wszystko w oczach mojej
    Pani.
    Na główce biel welonu. Biel górskiej mgły. Biel smutnego, niewinnego puchu śniegu
    na złotych, jak trawy spryskane światłem, włosach. Welon spływa, okrążając ramiona, i opada
    bez szelestu do tyłu.
    Suknia biała, tak miękka, jak miękki jest płatek rumianku. Osuwająca się do samego
    dołu w zmęczonych, słodko omdlałych fałdach. Gęsta, szeroka - co widzę z ilości fałd - ale
    podkreślająca jeszcze smukłość Dziewczynki.
    I płaszcz. Błękitny jak umyte w maju niebo. Taki świeży, taki niebiański. Lekki i
    ciężki słodkim ciężarem. Obramowany lamówką ze złotogłowia, lśniącą jak łuska ryby.
    Lamówka cienka na ramionach, a szersza u dołu płaszcza. Płaszcz spięty pod szyją nie
    wiadomo czym, bo wywinięty jednocześnie tak, że fałdami skrywa zapięcie.
    - Introibo adaltare Dei - słyszę głos księdza.
    - Masz rację, księże. Masz rację, Boże. A teraz ja Cię proszę, Panie: daj mi Ją. Daj mi
    taką, jak ta Wieczna Pani, co przede mną. Pójdę z nią przez swoje życie i będę ją kochał:
    błękitem, dobrem i miłością. Daj mi taką, Panie - i niech będzie moją na zawsze. O to tylko
    Cię proszę w moim życiu, o nic więcej nigdy prosić nie będę. I jej dobro wystarczy mi, bym
    mógł kochać ponad wszystko, co jest i będzie wokół nas.
    - Domine exaudi orationem meam - słyszę głos księdza.
    - Domine exaudi me. De profundis clamavi ad te Domine - rozmawiam z Nim. Wołam
    do Niego z własnej głębokości, z dna, w którym jestem. - Daj mi taką, jak Ona, Panie, i niech
    będzie moją. Wysłuchaj mnie w moim bagnie, w mojej podłości, z której wołam do Ciebie.
    Przecież jesteś, musisz być i dać mi Ją. Czystą błękitem nieba, w którym jesteś. Nie draśniętą
    słowem, cudzą podłą myślą.
    - Per omnia saecula saeculorum.
    Masz rację, księże.
    5.
    Jesień. Jesień, w której dojrzewają wszystkie pory roku. I ja w niej. Chodzę dumny.
    Opalony słońcem lata. Idę do moje pierwszej miłości, tej wypatrzonej, wymodlonej,
    wyproszonej u Boga w skupieniu wiejskiego kościoła na wzgórku. Umówiłem się, pewne.
    Dziś, już teraz, za chwilę, razem pójdziemy przez ten pierwszy wieczór. Długo, daleko
    pójdziemy. Opowiem jej o swojej tęsknocie, o szukaniu dobra, o mojej wiecznej do niej
    miłości. Powiem jej wiersz, który napisałem, kiedy ją zobaczyłem po raz pierwszy. I ten
    piękniejszy, cudzy, którego się nauczyłem, by jej powiedzieć.
    Nie czekam długo. Już ją widzę, zbliża się.  Lice bielsze od mleka, z czarną rzęsą
    powieka, oczy błyszczą jak dwie gwiazdeczki . Przywiera do mnie. Ciasno, lepko. Idziemy
    przed siebie. Bez słowa.
    - Dlaczego nic nie mówisz? - pyta.
    - Nie umiem mówić. Cieszę się tobą tak bardzo.
    - Zaraz będziesz się cieszył jeszcze bardziej.
    Pociąga mnie za sobą w niedalekie, nadrzeczne krzaki. Zrywa z siebie krótką
    spódnicę: Całuj! %7łryj ją! A potem zagwozdzisz, zrobisz jej dobrze. Mówiłeś, że chcesz iść
    przez życie, czyniąc dobrze. Masz świetną okazję. Pewno pierwszą.
    Zaledwie muskam jej złoty puch.
    - Nie bój się mojej pizdy!
    Zaledwie muskam jej złoty puch.
    - Ty jej nawet całować nie umiesz... Udała mi się randka!
    Przysiadam. Siadam. Trzymam głowę w dłoniach. Kręci się moja głowa, wiruję albo
    świat wiruje wokół mnie. Torsje i mnie pamiętam już nic.
    - Jak się czujesz chłopcze? - pyta biała pani doktor.
    - Nie wiem, pewno dobrze - odpowiadam zdziwiony.
    - Jeszcze chwilę zostaniesz u nas.
    - Zostaję. Próba przejścia przez salę kończy się niepowodzeniem. Doczołguję się do
    łóżka, a potem kładą mnie na nim.
    W nocy śni mi się Wieczna Pani. Ta z kosą. Z nogą bosą. Podchodzi do mnie,
    uśmiechając się pustą twarzą z kości, nicością oczu.
    - No, mały - przyszłam cię pocałować...
    - Nie chcę, nie chcę - wrzeszczę na cała salę.
    Wieczna Pani musi najpierw ucałować. Więc całuje.
    - A teraz ty mnie - i rozchyla białą płachtę. I odsłania wszystkie kości. Z czarnym
    gniazdem swojej Pani. Pełnym czerwonych języków, języczków, ślimaków, fałd i kontrafałd
    w nieskończonej głębokości jamy.
    - Całuj! Ucz się, mały!
    Wrzask. Torsje. Spadam z łóżka. Ludzie wokół mnie. Więcej nie pamiętam nic.
    6.
    Zima. Ma się pod zimę. Chodzę po wsi. Gadam tylko ze sobą. Spotykam Dolę-
    artychę, tego od Siwej. Od glinianych pizd.
    - Dawno cię nie widziałem - współczuje mi. - Słyszałem, że załamałeś się erotycznie.
    Tamtego wieczoru musiałem zaspokoić twoją pierwszą miłość.
    Bez reszty
    Kwiecień to najmniej przyjemny miesiąc. W roku i życiu każdego z nas. Być może
    każdy staruch chce dożyć kwietnia i nacieszyć się odrobiną słońca i ciepła po każdej
    paskudnej zimie w naszym galicyjskim klimacie. Z pewnością taki jest kwiecień dla
    starszych. Ale dla mnie, dla Doli i naszych dziewcząt jest mało ciekawy. Rano idziemy do
    szkoły bez butów, a w południe - zima. Często zawieja i musimy pokonywać powrotną drogę
    w śniegu, po lodzie, a już na podwórzu ze wszystkich stron słychać przekleństwa pod naszym
    adresem.
    Nie podoba nam się ten kwiecień tego roku. Miał być inny, chociaż pani jeszcze w
    marcu przestrzegała, że kwiecień jest kapryśny i musieliśmy pisać pracę na temat pewnego
    przysłowia. Niewielu napisało, ja też nie, i wywiadówka była nieco bolesna.
    - Całkiem chuj owo, nadal pizdzi - mówi Dola.
    - Nie mów tak - wtrąca Jagna. - Nie widziałeś jeszcze  małej , a zdaje ci się, że
    wszystkie rozumy pojadłeś. Zobaczysz ją - będziesz miał prawo się wymądrzać. Na razie
    musisz być cichy i pokornego serca, jak to ksiądz mówił na ostatnich rekolekcjach.
    - Rzeczywiście, mówił - przypominamy sobie. Ale nie o  małą księdzu chodziło,
    tylko o całkiem inne sprawy. Lepiej jednak nie drażnić Jagny, bo ona ma to stworzonko,
    prawdopodobnie całkiem już dorosłe, i od niej zależy, czy nam pokaże, objaśni, czy też
    będziemy musieli czekać do czasu wojska i dopiero wtedy zobaczymy coś, co możemy
    zobaczyć dzisiaj, jutro, albo w możliwie najbliższym czasie. Byle tylko ten kwiecień chociaż
    troszeczkę zechciał być majem, a nie tym, czym jest do tej pory. Niestety, jest, czym jest i nie
    zanosi się na inny. Ani troszeczkę i w niczym nie przypomina lata, raczej koniec lutego z jego
    dujawicami.
    Nie należy dziwić się Jagnie, że w taki czas nie chce się jej ściągać majtek, pokazywać
    i objaśniać nam cudu przyrody jeszcze z początku ewolucji i powolnej przemiany małpy w
    kobietę.
    Dola mówi, że za dużo nas ta piczka Jagny kosztuje. Od początku zimy odrabia za nią
    zadania z algebry, ja piszę wypracowania z polskiego, na klasówkach podkładam jej gotowce,
    sam zbieram minusy, nauczycielka mnie po raz pierwszy w swoim długim życiu nie poznaje,
    mówi, że schodzę na psy, a taka Jagna, która jeszcze jesienią schodziła na bure suki, jest
    coraz lepsza. Ponadto Jagna obżera się kiełbasą, którą przynoszę do szkoły, a na każdej dużej
    przerwie kupuję jej tutkę miętowych dropsów.
    - Nie ma jednak wyjścia - kapituluje Dola. - Lepiej teraz zobaczyć to, co trzeba
    widzieć, ma nie czekać. To coś, co ma Jagna, jest wprawdzie niepodobne do niczego, ale
    jednak jest i musi być, bo bez tego nie byłoby życia, a życie nie miałoby żadnego sensu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.

    Drogi uĹĽytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usĹ‚ugi. By mÄ‚Ĺ‚c to robić prosimy, abyĹ› wyraziĹ‚ zgodÄ™ na dopasowanie treĹ›ci marketingowych do Twoich zachowaĹ„ w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czÄ™Ĺâ€ĹĹÄÄâ€Ăââ‚Ă‚¬ÄąË‡Ă„‚‚¦Ă„‚„ąĹźciowo finansować rozwÄ‚Ĺ‚j Ĺ›wiadczonych usĹ‚ug.

    PamiÄ™taj, Ă„Ä…Ă„Ëťe dbamy o TwojÄ… prywatność. Nie zwiÄ™kszamy zakresu naszych uprawnieĹ„ bez Twojej zgody. Zadbamy rÄ‚Ĺ‚wnieĂ„Ä…Ă„Ëť o bezpieczeĹ„stwo Twoich danych. WyraĂ„Ä…Ă„ËťonĂ„âĂËÂĂâ€ĹˇÄ‚‚˜Ä‚„‚˘â‚¬ĹˇĂ‚¬Ă‚¦ zgodÄ™ moĂ„Ä…Ă„Ëťesz cofnąć w kaĂ„Ä…Ă„Ëťdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu dopasowania treĹ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaĹ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoĹ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu personalizowania wyĹ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treĹ›ci marketingowych. PrzeczytaĹ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoĹ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    WyraĂ„Ä…Ă„Ëťenie powyĂ„Ä…Ă„Ëťszych zgÄ‚Ĺ‚d jest dobrowolne i moĂ„Ä…Ă„Ëťesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcjÄ™: "Twoje zgody", dostÄ™pnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniÄ™cie "cookies" w swojej przeglÄ…darce dla powyĂ„Ä…Ă„Ëťej strony, z tym, Ă„Ä…Ă„Ëťe wycofanie zgody nie bĂ„â„ËÂÂĂâ€Ă„ąÄľĂ„‚˘â‚¬ĹˇÄ‚˘â‚¬ĹˇÄ‚‚˜dzie miaĹ‚o wpĹ‚ywu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.