Index
Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 02 Niewolnicy miłości
Barbara Cartland Love, Lords & Lady Birds (pdf)
Dussler Barbara Anioły naprawdę istnieją
Cartland Barbara Poskromienie lady Lorindy
Cartland_Barbara_Tajemnica_Anuszki
Cartland_Barbara_ _Prześladowana_Księżniczka
Cartland Barbara W ramionach księcia
Cartland Barbara Rapsodia miłości
McMahon Barbara RozwaĚĽny i romantyczna
Roberts Nora_Tajemniczy sć…siad
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pret-a-porter.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    jej wyjazd, i to było dla niej straszne. Oczywiście, gdyby kochał ją tak
    bardzo jak ona jego, nigdy nie zgodziłby się na ponowne rozstanie. Być
    może oszukiwała samą siebie, wierząc, że chciał, by została na farmie
    dlatego, że ją kochał. Teraz okazało się, że była po prostu dodatkiem do
    Sama. Niestety jego przerażający spokój sprawił, że zabrakło jej odwagi, by
    go o to spytać.
     Masz rację  odparła.  Pójdę się spakować.
    Z zapartym tchem czekała, aż usłyszy coś, co da jej choć najmniejszy
    promyk nadziei. O Boże! Jeszcze wczoraj przytulał ją, szepcząc do ucha
    136
    RS
    słodkie słówka, a teraz po prostu stał z zaciętą miną, trzymając ręce w
    kieszeniach dżinsów.
    Bezradnie potrząsnęła głową i wyszła z salonu.
    Przez resztę wieczoru chodziła po domu, zbierając rzeczy swoje i
    dziecka. Jak to możliwe, że tyle tego się nagromadziło? Słyszała, jak Jacob
    rozmawia przez telefon z kierowcami ciężarówek na temat przewozu bydła
    oraz z handlarzami. Zadzwonił nawet do Hildy Knowles, żeby poprosić ją o
    zaopiekowanie się psami.
    Był tak zajęty, że wziął talerz z kanapkami i zjadł kolację w gabinecie.
    Zdenerwowana Nell zjadła kawałek chleba, siedząc na stołku w kuchni i
    wpatrując się w okno.
    Kiedy Jacob skończył rozmawiać przez telefon, westchnął ciężko i
    zaczął stawiać na kartce krzyżyki. Co za okropny dzień! Przez cały wieczór
    starał się robić wszystko, by zapomnieć o tym, co się jutro stanie.
    Jutro o tej porze będzie znał najgorszą prawdę. Szarpnął długopisem,
    robiąc dziurę w kartce. W porywie złości zgniótł ją w kulkę i wyrzucił do
    kosza.
    Rodzinna sielanka, w jakiej żyli przez ostatnich kilka tygodni, jest
    równie nietrwała jak ten papier. Tak krótko byli razem z Nell. To
    najpiękniejszy okres w jego życiu, ale już się kończy.
    Niestety nie mógł nic zrobić, by uratować swoje szczęście.
    Nell zamknęła oczy i zwinąwszy się w kłębek na łóżku, nasłuchiwała
    odgłosów dochodzących z łazienki. Jacob brał prysznic. Potem usłyszała
    jego ciche kroki po dywanie w sypialni. Wstrzymała oddech, gdy materac
    ugiął się lekko i Jacob położył się obok niej.
     Spisz?  spytał szeptem.
    137
    RS
    Ze ściśniętą krtanią odwróciła się ku niemu. Za jego plecami
    połyskiwał nikły blask księżyca. Choć bardzo tego pragnęła, nie odważyła
    się przytulić do Jacoba.
    Wstrzymała oddech, gdy musnął dłonią jej policzek.
     Nie martw się  powiedział.  Jutro będę z tobą. Wtedy się
    rozpłakała.
    Pochylił się nad nią, odgarniając włosy z twarzy.
     Nell  szepnął.
    Zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęli się pieścić i całować. Nawet
    dwadzieścia lat temu nie kochali się tak namiętnie i żarliwie. Zdawało się, że
    pragną wyrazić w ten sposób to, czego nie umieli powiedzieć na głos.
    Pózniej, gdy leżeli jak wyczerpani rozbitkowie na brzegu, Nell miała
    nadzieję, że wreszcie będą mogli porozmawiać.
     Chyba pobiłam twój rekord  powiedziała.
     Jaki rekord?
     Byłam tu prawie miesiąc.
     A, tak.  Uśmiechnął się ze smutkiem. Z niepokojem oczekiwała
    dalszych słów.
     Lepiej już śpij, Nell  powiedział.  Jutro musimy bardzo wcześnie
    wstać.
    Stanęli przed drzwiami zaniedbanego domu na przedmieściach
    Sydney. Nell ze zdenerwowania zrobiło się niedobrze. Jacob z ponurą miną
    nacisnął dzwonek.
    Z bijącym sercem nasłuchiwali kroków Mitcha Bradleya. Jacob
    poklepał Nell po ramieniu, ale nie miał siły się uśmiechnąć. Poprawiła na
    ramieniu torbę, w której były rzeczy dziecka, i przytuliła Sama. Maluch
    uśmiechnął się, chwycił kosmyk jej włosów i pociągnął do siebie.
    138
    RS
     Ty łobuziaku!  szepnęła, biorąc go za rączkę.
    Jaka szkoda, że był dzisiaj taki grzeczny. Mitch będzie nim
    zachwycony, a potem może się okazać, że nie potrafi sobie z nim poradzić.
    Zerknęła z obawą na zaniedbany ogród przed domem. Wśród
    chwastów leżały dwie puste puszki po napojach i zmięta papierowa torebka.
     Może go nie ma w domu  wymamrotała z nadzieją w głosie.
     Powiedział, że na pewno będzie  odparł Jacob.  Tylko chyba
    jeszcze śpi.
     O pierwszej po południu?
     Nie zapominaj, że gra w zespole rockowym.
     Jak mogłabym o tym zapomnieć?  Znów poczuła skurcz żołądka.
    Wczoraj wieczorem nie miała odwagi powiedzieć, że nie zgadza się na
    wyjazd. Teraz było już za pózno.
     Zadzwonię jeszcze raz  oświadczył, unosząc dłoń.
     Nie, Jacob. Zaczekaj. Zmarszczył brwi.
     Musimy z nim porozmawiać, Nell.
     Wiem  odparła pospiesznie.  Ale chcę cię o coś spytać. Opuścił
    rękę.
     Co się stało? Przygryzła wargi.
     Co będzie, jeśli stracimy Sama? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.