Index
Fleszarowa Muskat Stanisława Czterech mężczyzn na brzegu lasu
Hoss Rudolf Autobiografia
Korman Gordon 39 wskazówek tom 2 FaśÂ‚szywa nuta
14.Hemmings_Lauren_Czarna_orch
Foster, Alan Dean Spellsinger 7 Son of Spellsinger
szwolezerowie gwardii gć…siorowski
Brendan Mary Dumne i piekne 02 Tajemnica portretu
Darcy Emma Majć…tek w Australii
Ellis Lucy Randka w Toronto
06.Dixie Browning Kobieca intuicja
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    praktyki hodowlane do tuczami Zwin w Rokitkach pod Legnicą. Mieliśmy z Bosmanem du\o
    szczęścia, bo Krzysiek Policiński, zwany  Politą", miał coś, co w tamtych czasach było nie
    lada gratką  samochód. Nie pamiętam ju\, czy był to du\y fiat, czy łada, ale samochód miał
    te\ przyczepkę campingową. Dzięki temu nie musieliśmy tłuc się pociągiem i gdyby się
    okazało, \e przydzielono nam chlewik jako sypialnię, mielibyśmy własne spanie.
    Do Rokitek nie było trudno trafić. Wystarczyło kierować się węchem. Hodowano tam kilka
    tysięcy świń rasy wielka biała polska. Ogromna tuczarnia o  obiegu zamkniętym", to znaczy
    oprócz tuczu prowadziło się tam równie\ rozród, wymagała ogromnej troski pracowników.
    Niestety, często troska zamroczona była Jabołem" i bezdusznością ludzi zajmujących się
    świniami. To, \e smród był wszechobecny i tak silny, \e oczy łzawiły, nie byt jeszcze
    najgorsze. Najgorsza była atmosfera w tej fabryce  \ywego mięsa".
    Bardzo lubię świnie, nie tylko dlatego, \e miałam brata Prosia. Nie widzę specjalnej ró\nicy
    między \yciem w psiej, kociej czy
    świńskiej skórze. W naszej kulturze przyjęło się uwa\ać, \e świnia to  świnia"  brudna,
    brzydka, gruba i śmierdząca.
    Wyobrazmy sobie, \e zamknięto by nas w klatce o powierzchni dwóch metrów
    kwadratowych, karmiono do rozpuku wysokokaloryczną karmą i nie pozwalano wychodzić
    do toalety ani się myć. Ju\ po tygodniu wyglądalibyśmy jak  świnia", a myślę, \e jeszcze
    gorzej. A jak byśmy pachnieli!
    Zwinia nie jest ani brudna, ani brzydka, ani śmierdząca, a na dodatek jest bardzo, bardzo
    inteligentna. Ju\ wiele lat temu pewien amerykański naukowiec, którego nazwiska niestety
    nie pamiętam, poruszony losem świń, przeprowadził niezwykły eksperyment. Z kilkunastu
    przypadkowych tuczami kupił po jednym prosiaku. Umieścił je w luksusowym chlewiku z
    mo\liwością korzystania z wybiegu i zamontował tam komputery z d\ojstikami
    dostosowanymi do świńskiego ryjka. Na monitorach pojawiały się najprostsze gry
    komputerowe dla dzieci. Jeśli śwince manipulującej d\ojstikiem udało się zakończyć grę
    sukcesem, dostawała smakołyk. Prosiaki coraz więcej czasu spędzały przy komputerach, a
    gry dobierano coraz trudniejsze. Po pewnym czasie zrezygnowano z nagród, a świnki grały
    dla przyjemności. Czy coś wam to przypomina?
    Na przykład mój mą\ dla przyjemności ściga się o zmroku samochodem po uliczkach w
    centrum miasta i z taką samą radością gra w komputerowego snookera.
    Zwinia trzymana w zgodnych z jej potrzebami warunkach to urocza osoba. Niewielu ludzi
    zdaje sobie sprawę, \e świnia ma dość zło\ony język i skomplikowane stosunki społeczne.
    Jest bardzo dobrą matką i czułą przyjaciółką. Jest bardzo rodzinna, co przypomina wiele
    rytuałów odprawianych w naszych, ludzkich rodzinach. Mama świnia zachowuje się jak
    dobra, ludzka mama. Cały czas mówi do swoich dzieci:  Nie rozbiegajcie się, proszę iść
    blisko mnie. Uwa\aj! Tam jest dziura!". Ka\de z prosiąt ma swoje stałe miejsce  przy stole".
    W grupie rodzinnej świnie często wymieniają czułości, czochrając się wzajemnie i gawędząc.
    Zwinia skazana na porównywalny z obozem koncentracyjnym chów prze-174 mysłowy traci
    to, co w przypadku ludzi nazywamy człowieczeństwem. Nie jest ju\ normalną świnią. Jest
    nieszczęsnym tworem strasznej cywilizacji. Naszej cywilizacji.
    W Rokitkach nie było inaczej, choć, jak dziś to oceniam, i tak nie było najgorzej. Mnie i Ewę
    przydzielono do tak zwanej porodówki. Były tam prośne (w cią\y) maciory i  matki
    karmiące" z prosiętami. Codziennie o piątej rano odbywało się karmienie świń. Trzeba było
    roznosić wiadra z karmą i wlewać do koryt umieszczonych przy ka\dym z boksów. Zwinie
    strasznie się niepokoiły i okropnie kwiczały, czekając na swoją porcję. Większość z nich nie
    była przychylnie nastawiona do ludzi. I nie ma co się dziwić.
    Drugiego dnia pobytu, gdy taszczyłam wiadro, aby zatkać kolejny świński ryjek, jedna z
    moich podopiecznych przeskoczyła barierkę i ruszyła w moim kierunku wąskim
    korytarzykiem. Miałam brata Prosia i znam język świń. Wielka maciora wykrzykiwała w
    moim kierunku obel\ywe wyrazy, których nie mogę zacytować, i wyraznie usłyszałam  zaraz
    ci nogi z d... powyrywam!!!". śal mi się zrobiło moich nóg, więc wskoczyłam na barierkę,
    uprzednio
    wysypawszy zawartość wiadra na podłogę. Mo\e skuszona jedzeniem zatrzyma się? Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.