Index
091. Nora Roberts Przerwana gra
J.T. Ellison Gra w zabijanie
101_questions_web
Command and Contro Understand Deny Detect
Napęd z bezszczotkowym silnikiem prądu stałego
Darcy Emma Majć…tek w Australii
Guy N. Smith Miasto zludzien
śÂšw. Augustyn Wyznania
Man's Supreme Inheritance by F.M.Alexander
BolesśÂ‚aw Prus Placówka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mangustowo.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    werandy, wpadającą przez kuchenne żaluzje. Nachylił się nad Cassie i
    popatrzył jej w twarz. W jej oczach malowała się bezgraniczna ufność.
    Nie był dla niej mężczyzną na całe życie, chfóć Bóg mu świadkiem, że
    bardzo tego pragnął. Mógł jej ofiarować siebie na tę jedną chwilę i chciał
    to zrobić jak najlepiej.
    Zanurzył palce w jedwabiste włosy Cassie i dotknął ustami jej drżących
    warg. Były miękkie, wilgotne i słone od łez. Obwiódł je koniuszkiem
    języka, a ona rozchyliła wargi. Nie potrafił się oprzeć ich niememu
    zaproszeniu. Wnętrze jej ust było ciepłe, wilgotne i kuszące. Gdy ich
    języki się spotkały, usłyszał cichy jęk Cassie.
    Przywarła do niego całym ciałem, a on zaczął powoli rozpinać jej bluzkę,
    wpatrując się z zachwytem w jej piersi. Miała na sobie biały bawełniany
    stanik zapinany z przodu, który podniecał go znacznie bardziej niż czarne
    koronki na modelce. Rozpiął go dwoma palcami, rozsunął miseczki,
    przyjrzał się obnażonym piersiom Cassie i nie mógł się nadziwić ich
    idealnemu pięknu.
    - Jesteś niesamowita - wyszeptał.
    - Aż tak dobra czy aż tak zła? - Spojrzała na niego nie
    WAKACJE W KALIFORNII 183
    pewnie. - Jak na człowieka, który para się słowem, wyraziłeś się niezbyt
    konkretnie.
    - Moim zdaniem, było to bardzo trafne określenie. - Kyle przesunąj
    palcem od jej obojczyka, przez rowek pomiędzy piersiami, aż po brzuch, i
    uśmiechnął się, gdy głośno wciągnęła powietrze. - Jako człowiek
    parający się słowem mogę cię zapewnić, że  niesamowita" oznacza, iż
    jesteś tak piękna, że nie sposób wyrazić tego słowami.
    Pełne wargi Cassie wygięły się w uśmiechu.
    - Niezły z ciebie pochlebca.
    - To prawda. - Kyle delikatnie obrysował sterczące wzgórki jej piersi.
    Różowe czubki stwardniały pod dotykiem jego palców.
    Mimo wyraznych objawów fizycznego podniecenia Cassie była coraz
    bardziej rozluzniona. W jej zachowaniu nie znać było nieśmiałości czy
    wahania. Może dlatego, że tak dobrze się znali? Kyle uznał, że kryło się
    za tym coś więcej. Odniósł wrażenie, że Cassie stara się wykorzystać do
    maksimum tę chwilę, jakby wreszcie nadszedł moment spełnienia jej
    najgorętszych marzeń.
    Znów musnął dłonią jej sutki i uśmiechnął się, gdy jej ciało z miejsca
    zareagowało na pieszczotę.
    - Chcesz usłyszeć jeszcze jedną prawdę o sobie? Jesteś wrażliwa i
    namiętna.
    - Ty diable o giętkim języku - rzuciła żartobliwym tonem, ale w jej oczach
    zalśniły łzy.
    - Giętki język? Proszę bardzo.
    Delikatnie otoczył dłońmi pierś Cassie, chwycił ustami koniuszek i zaczął
    pieścić go językiem. Gdy jęknęła z rozkoszy, uśmiechnął się i patrzył, jak
    wije się w jego ramionach. Chciał doprowadzić ją do szaleństwa; chciał,
    żeby zapragnęła go równie silnie, jak on jej.
    184 WAKACJE W KALIFORNII
    Widocznie mu się to udało, bo Cassie przesunęła dłońmi po jego torsie i
    dobrała się do guzików koszuli, a gdy już je wszystkie rozpięła,
    spróbowała go rozebrać. Kiedy koszula zahaczyła o łokcie, zrzucił ją
    szybkim, niecierpliwym ruchem.
    - Grajmy na zmianę. Tak jest fair- zaproponowała Cassie. Nie były to
    czcze słowa, bo zaraz potem zaczęła drażnić
    palcem jego sutek, który natychmiast stwardniał. Dotyk jej palców
    wysyłał impulsy do najwrażliwszych punktów jego ciała. Położyła mu
    dłonie na piersi, a potem zamknęła oczy i z błogim uśmiechem napawała
    się jego bliskością.
    - Masz dokładnie tyle włosów na piersi co trzeba -stwierdziła.
    - Ty też.
    Cassie otworzyła szeroko oczy.
    - Nieprawda!
    - Chciałem tylko sprawdzić, czy mnie słuchasz. - Kyle uśmiechnął się. -
    Jesteś doskonała.
    - Nie. - Cassie potrząsnęła głową i uniosła rękę. - Widzisz tę bliznę? -
    zapytała, kiwając małym palcem. - Kiedy miałam sześć lat, wsadziłam ten
    palec w drzwi i kazałam Danowi je zamknąć.
    - A on to zrobił. - Kyle wzdrygnął się. - Pamiętam. Siedziałaś koło mnie,
    w poczekalni na pogotowiu, i czekałaś, aż ci przyszyją opuszek.
    Ujął jej rękę, obwiódł bliznę językiem, a potem wziął jej mały palec do
    ust i zaczął go ssać. Stłumiony jęk Cassie zabrzmiał mu w uszach jak
    słodka muzyka.
    - Niezła metoda, żeby zastąpić przykre wspomnienia miłymi - szepnęła
    zmysłowo. - A pamiętasz, jak świętowaliśmy Czwartego Lipca? Byłeś ty
    i Dan, i Megan, i Amy. Ktoś rzucił petardę i poparzył mi nogi.
    - Pamiętam. - To było znacznie gorsze niż palec.
    WAKACJE W KALIFORNII 185
    - Przydałoby mi się trochę więcej takiej terapii zastępczej
    - westchnęła.
    - Nie boisz się przebywać w moim towarzystwie?
    - Nie, bo potrafisz pocałunkami przepędzić wszystkie strachy. -
    Przeciągnęła się leniwie.
    - Od dziś koniec ze strachami - zapewnił ją Kyle. - Zostawię ci po sobie
    same dobre wspomnienia.
    Rozpiął jej szorty i ucałował obnażony brzuch. A potem wsunął dłoń pod [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.