Index
Sean Michael Between Friends 01 Between Friends
Beaton M.C. Hamish Macbeth 01 Hamish Macbethi śmierć plotkary
Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
McNish Cliff Tajemnica zaklęcia 01 Tajemnica zaklęcia
Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept
Malin Wolf Drachenkrieger 01 Drachenliebe
Jo Clayton Drinker 01 Drinker Of Souls
Jay D. Blakeny The Sword, the Ring, and the Chalice 01 The Sword
Antologia Barbarzyńcy [Rebis] 01 Barbarzyńcy_ Tom 1 (1991)
Diana Hunter [Submission 01] Secret Submission [EC] (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pret-a-porter.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

     Sorry  powiedziała pokornie, wyciągając telefon i
    patrząc na wyświetlacz. Uniosła brwi:  Nie uwierzycie, kto
    to.  Otworzyła klapkę telefonu:  Cześć, Richard.
    Jake pochyli się do przodu, odkładając wiosła, z
    których zaczęła kapać woda. Isabella przysunęła się do
    przyjaciółki, starając się za głośno nie szczękać zębami.
     W Lasku Bulońskim, jeśli możesz w to uwierzyć...
    tak, jest cholernie zimno  zaśmiała się i zagryzła wargę.  Z
    Isabellą...  zawahała się  i Jakiem... Tak, no, nie widziałam
    cię po odwołaniu lekcji... pewnie, że szukałam. Nie było cię 
    zrobiła minę do Jakea i skrzyżowała palce. Po drugiej stronie
    linii na chwilę zapadła cisza i Cassie mocniej przycisnęła
    telefon do ucha, trochę zaniepokojona:  Oczywiście, że cię
    nie unikam. Gdzie ty w ogóle byłeś? Och, w Nótre Dame? 
    Cassie spojrzała znacząco na Jake a, a on udał, że z ulgą
    wyciera pot z czoła.  Nie myślałam, że jesteś taki
    obowiązkowy...  Kolejna pauza i śmiech.  Jasne, że tak. O
    której?... Super, Richard. To pewnie do zobaczenia pózniej.
    Zamknęła telefon.
     Misja wykonana  powiedziała trochę smutnym
    głosem.
     Raczej cały czas trwa  poprawił złowieszczo Jake.
     Na pewno niewykonana. Umówiliście się?
     Pod Aukiem Triumfalnym. Jutro. Powiedział, że to
    167
    szczególny dzień. Chce mi pokazać coś zjawiskowego. Czuję
    się podle.
    Isabella poklepała przyjaciółkę po dłoni.
     Wybadaj go ostrożnie. Może nawet będzie chciał
    nam pomóc.
     Może.
    Jake złapał za wiosła i zaczął energicznie wiosłować.
     Dzięki, Cassie. Naprawdę. I dobrze postępujesz,
    przecież wiesz.
     Wiem.  Z niepokojem wpatrywała się w zimowy
    krajobraz parku.
     Nie martw się  przekonywał Jake  To tylko
    randka. Co może się stać? I nie musisz robić nic, czego nie
    chcesz.
     Tak, ale sama nie wiem  Cassie oblizała wargi,
    które na mrozie wyschły i popękały.
     Czego nie wiesz?
     Mam co do jutra naprawdę złe przeczucie.
    168
    ROZDZIAA 18
     Niesamowity, prawda?  Richard ścisnął jej
    ramiona.
    Słońce zachodzące za Aukiem Triumfalnym wyglądało
    jak ognista kula. Kiedy blask stał się intensywniejszy,
    oświetlił brzegi Auku i zmienił się w płomienistą aureolę.
    Tworzyło to wrażenie, jakby cały pomnik stanął w ogniu.
    Odetchnęła głęboko i poczuła palce Richarda
    przesuwające się ku jej szyi. Nie mogła mówić, ale nie była
    pewna, czy to z podniecenia, czy ze strachu.
     Dziś jest rocznica bitwy pod Austerlitz,
    największego zwycięstwa Napoleona. To jedyny dzień w
    roku, gdy słońce ustawia się w linii z Aukiem i Polami
    Elizejskimi. Magnifique  wyszeptał jej do ucha.  Nest-ce
    pas? Nieprawdaż?
     I to jak  wyszeptała.
    Stali bez ruchu, dopóki słońce nie zaszło i turyści
    dookoła nie pochowali swoich kamer i nie zaczęli rozmawiać
    w kilkunastu różnych językach. Richard wciąż mocno ją
    przytulał i Cassie miała miękkie kolana.
     Chodz, bo przegapimy widok!  zaczął biec w stronę
    Pól Elizejskich. Cassie pobiegła za nim, ale on nawet nie
    zwolnił, kiedy dotarł do największego korka pod pomnikiem.
     Zwariowałeś?  krzyknęła. Zatrzymała się, gdy on
    przebiegał między samochodami i motocyklami, ignorując
    klaksony. Przez ułamek sekundy zawahała się, ale to
    wyglądało na wyzwanie, a ona zaraziła się od niego
    bakcylem szaleństwa. Z uśmiechem zaczerpnęła tchu i
    popędziła przez ulicę.
    Wariactwo, nie wiedziała, jak jej się udało. Pisk opon i
    169
    ryk klaksonów niemal ją ogłuszyły. Zwiatła reflektorów
    oślepiały, ale czuła się jak zwierzę kierujące się szóstym
    zmysłem, jakby nic nie mogło jej dotknąć. I miałam rację,
    pomyślała w przypływie rozkoszy, kiedy przeskoczyła rząd
    niskich słupków otaczających Luk. Kurde, dziś była
    nieśmiertelna!
     Cassie Bell, wiedziałem, że jesteś doskonała! 
    krzyknął radośnie Richard, łapiąc ją za rękę i obracając
    wokół własnej osi.  Wiedziałem!
     Pewnie, że tak  wydyszała.  Ale zaraz nas
    aresztują.
     E tam. Chodz!
    Złota poświata zniknęła z pomnika, z jego wyrytych w
    nim zawiłych wzorów i fryzów. Zamiast tego reflektory
    otaczały Auk cienistą poświatą, nadając jezdzcom i ich
    rumakom umieszczonym na płaskorzezbach niesamowity
    wygląd. W powietrzu był wyczuwalny chłód, robiło się
    pózno. Teraz hałas ruchu ulicznego wydawał się odległy.
     Dwieście osiemdziesiąt cztery stopnie  zaśmiał się.
     Zcigamy się! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.