Index
Arthur D Howden & Robert Louis Stevenson Porto Bello Gold (pdf)
Kościuszko_Robert_ _Wojownik_Trzech_Światów_03_ _Tata
Czarna Legenda Dziejów Polski – Jerzy Robert Nowak
18. Roberts Nora Pokusa 02 Rajska jabłoń
Roberts Nora Irlandzka trylogia 02 Łzy księżyca
Forward, Robert L Rocheworld 3 Ocean Under the Ice
Chazan, Robert God, Humanity, and History
091. Nora Roberts Przerwana gra
Nora Roberts Klucz odwagi
Nora Roberts Tajemnicza gwiazda
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arsenalpage.keep.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    to, by jakiś zbyt nerwowy strażnik profilaktycznie
    uderzył go w głowę. W końcu stanął i zawył, zaraz też z
    cienia wyłoniła się potężna sylwetka, a tubalny głos
    oświadczył:
    Cormac, na Thora, już myśleliśmy, że nie udało ci się
    ich oszukać&
     E, to prostolinijne durnie  skwitował sprawę
    Cormac.
     Ale nie jestem tak do końca pewien, czy nam się uda.
    Jest nas ledwie siedemdziesięciu przeciwko trzem setkom.
     Przeciwko ilu?&
     No, mamy sprzymierzeńców. Pamiętasz Hakona?
     Aha.
     Zwrócił się teraz przeciwko Rognarowi. I on właśnie
    ma ze sobą piętnastu Jutów. Trzeba wydać rozkazy, jeśli
    przegramy  to przynajmniej z honorem stracimy życie. A
    jak się uda, to dostaniemy okręt. No i ty się wreszcie
    zemścisz&
     Zemsta  rozdziawił radośnie paszczę Wiking,
    spoglądając na niebo roziskrzonym wzrokiem i konwulsyjnie
    ściskając rękojeść topora.
    Strona 108
    Howard Robert E - Conan. Tygrysy morza.txt
    Ten potężnie zbudowany, rudy Dun, był równy wzrostem
    Cormacowi, brakowało mu jednak tygrysiej sprężystości
    Celta. Rekompensowała to jego masywność.  Wyłazić z
    dziur, wilki!  zawołał w ciemność za plecami. Dość
    gnicia w dziurach, idziemy karmić kruki Odyna. Osric,
    Aslaf, chodzcie, szykuje się zabawa!
    Zmaterializowały się sylwetki piratów, zupełnie jakby
    cienie nocy zgęstniały. Jedynymi dzwiękami były
    szczękanie uzbrojenia i chrzęst rynsztunku. Pojedynczo
    ruszyli w ślad za wodzem. Spoglądając w tył, Cormac
    dostrzegł jedynie falującą linię potężnych cieni
    zwieńczonych hełmami. Wyobraznia podsunęła mu obraz: on
    prowadzący do walki stado demonów. Uśmiechnął się.
    III
    U stóp niewielkiego wzniesienia wstrzymał dalszy marsz
    tak gwałtownie, że idący za nim Wulfhere zatrzymał się
    dopiero na jego plecach. Stalowe palce zacisnęły się na
    ramieniu wodza, blokując pytanie. Z przodu dobiegł ich
    pomruk i trzaskanie bronią, poprzez drzewa zaczęły
    prześwitywać pochodnie.  Na ziemię!  szepnął Cormac, a
    Wulfhere przekazał to dalej.
    Jak jeden mąż, cała linia padła na trawę i zamarła w
    ciszy. Hałas nasilił się, przechodząc w odgłosy marszu
    wielu ludzi wyraznie nieobytych z lasem. W zasięg wzroku
    wkroczyła spora gromada zbrojnych wymachujących
    pochodniami i napełniających zgiełkiem i blaskiem dużą
    część tego cichego przed chwilą lasu. Szli ledwo widoczną
    ścieżką, która przecinała trasę Dunów. Na czele z mieczem
    w dłoni maszerował Rognar, twarz wykrzywiał mu grymas
    nieprzemijającej furii. Otaczali go ci sami, którzy
    niedawno w skalli chronili go swoimi ciałami, a za nimi w
    nieładzie tłoczyła się wataha wojowników. Na widok tej
    bezładnej kupy, Wulfhere aż zatrzęsło, Cormac wyczuł, że
    ramię wodza napręża się.
     Jakby tak, chmurą strzał, a potem skok na ostrza& 
    dobiegł go rozmarzony szept.
     Nie teraz&  wyszeptał wściekle.  Jest ich tu
    prawie trzystu. Mamy szansę załatwić to inaczej i nie ma
    sensu jej marnować. Leż spokojnie i daj im przejść!
    Ani jeden dzwięk nie zdradził obecności pół setki
    chłopa i Normanowie zniknęli po drugiej stronie polanki w
    pełni nieświadomi niebezpieczeństwa. Cormac był
    zadowolony z siebie, jak dotąd jego kalkulacje, co do
    zachowania się przeciwnika, były trafne. Wściekłość
    Wikinga była tak wielka, że nie czekał świtu, mając w
    pogardzie metodę systematycznych poszukiwań w blasku
    Strona 109
    Howard Robert E - Conan. Tygrysy morza.txt
    dnia. No i poniosło go w las po ciemku. Właśnie ominął
    liczny oddział, jakie miał zatem szansę znalezienia dwóch
    tylko ludzi? Lecz cóż, to nie  w Wikinga zwyczaju
    siedzieć spokojnie i myśleć, ewentualnie gotować się ze
    złości, gdy można coś zrobić. Nawet, jeśli to coś miałoby
    być skrajnie głupie. Cormac znał tych zapaleńców lepiej
    zapewne niż oni siebie, i na tym właśnie oparł swój plan.
    Nie drgnęli, zanim nie umilkł ostatni dzwięk
    oddalających się, a pochodnie nie upodobniły się do
    robaczków świętojańskich. Za to potem ruszyli ze zdwojoną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.