Index
Alexis Fleming A Handymans Best Tool
Gold_Kristi_ _Doktor,_ktory_lamal_serca
Ian Fleming Bond 05 (1957) From Russia With Love
Ian Fleming Bond 08 (1960) For Your Eyes Only
Dumas Aleksander D`Artagnan
Tricia Owens A Pirate's Life For Me Book 3
Daeninckx D
02 Eileen Wilks Pamić™tny taniec
31.Szatan dziÂś
Curwood James Oliver Szara wilczyca
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arsenalpage.keep.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    tuż nad długą, wąską szramą ust, z których - choć bezustannie rozciągał je uśmiech - biło
    okrucieństwo i władczość. Podbródek był mocno cofnięty. Pózniej Bond przekonał się, że
    mężczyzna rzadko obracał głowę więcej niż dwa, trzy centymetry, toteż odnosiło się
    wrażenie, że jest na stałe zespolona z kręgosłupem.
    Dziwaczna, sunąca bezgłośnie postać przypominała jadowitą glistę owiniętą szarą
    folią; Bond nawet by się specjalnie nie zdumiał, gdyby okazało się, że reszta ciała wlecze się
    z tyłu po dywanie, zostawiając na nim mokre ślady.
    Mężczyzna zatrzymał się trzy kroki od Bonda i dziewczyny. Szrama na twarzy
    rozwarła się.
    - Wybaczcie proszę, że nie podam wam ręki. - Głos był głęboki, jednostajny. -
    Niestety nie mogę. - Rękawy rozsunęły się. - Nie mam rąk.
    Ukazały się dwie pary stalowych szczypiec na metalowych prętach; unosząc je do
    góry niczym modliszka, mężczyzna zademonstrował je gościom. Po chwili rękawy znów się
    zsunęły.
    Bond poczuł jak Honey wzdryga się.
    Czarne dziury oczu skierowały się na dziewczynę. Wzrok mężczyzny zatrzymał się na
    jej nosie.
    - Wielka szkoda - powiedział jednostajny głos.
    Oczy przesunęły się z powrotem w stronę Bonda.
    - Podziwialiście moje akwarium. - Było to stwierdzenie faktu, a nie pytanie. - Ludzie
    lubią oglądać zwierzęta i ptaki. Ja postanowiłem mieć przyjemność również z oglądania ryb.
    Zwiat podwodny jest znacznie bardziej urozmaicony i fascynujący. Sądzę, że podzielacie to
    zdanie.
    - Gratuluję panu pomysłu - rzekł Bond. - Nigdy nie zapomnę tego miejsca.
    - Z pewnością. - Było to kolejne stwierdzenie faktu, wypowiedziane z lekką ironią. -
    Mamy jednak sporo do omówienia, a tak mało czasu. Usiądzcie proszę. Może coś do picia?
    Albo papierosa? Leżą na stolikach.
    Poszedł do wysokiego, obitego skórą fotela i zagłębił się w nim. Bond zajął miejsce
    naprzeciwko. Dziewczyna usiadła pomiędzy nimi, na fotelu nieco odsuniętym do tyłu.
    Bond wyczuł za sobą jakiś ruch i zerknął przez ramię. Niski Chinonegr o budowie
    zapaśnika stał przy barku. Ubrany był w czarne spodnie i elegancką białą marynarkę. Czarne,
    migdałowego kształtu oczy osadzone w szerokiej, okrągłej jak księżyc twarzy prześlizgnęły
    się po nim obojętnie.
    - Ten to moja ochrona osobista - wyjaśnił doktor No. - Jest specem od wielu spraw.
    Proszę się nie dziwić jego nagłemu nadejściu. Zawsze noszę przy sobie, o tu - wskazał brodą
    na pierś - miniaturowy nadajnik. Wzywam Sam-Sama, ilekroć jest mi potrzebny. Czego
    napije się pańska dziewczyna?
     Dziewczyna , nie  żona . Bond odwrócił się do Honeychile. Patrzyła przed siebie
    szeroko otwartymi oczami.
    - Poproszę coca-colę - powiedziała cicho.
    Bond poczuł pewną ulgę. Najwyrazniej to całe przedstawienie nie deprymowało
    dziewczyny tak bardzo, jak się obawiał.
    - A ja wódkę z wermutem i cytryną. Proszę dobrze zamieszać. I wolałbym wódkę
    polską albo rosyjską.
    Powściągliwy uśmiech rozciągnął się nieco.
    - Widzę, że jest pan człowiekiem, który wie czego chce - oznajmił doktor No. - W tym
    konkretnym przypadku pańskie życzenia zostaną spełnione. Na ogół tak bywa, nie uważa
    pan? Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy człowiek wie, czego chce, na ogół to osiąga.
    - Zwykle osiąga jednak tylko drobny sukces.
    - Jeśli nie osiąga wielkiego, to znaczy, że nie ma wielkich ambicji. Potrzebna jest
    koncentracja i dokładnie wyznaczony cel. Umiejętności pojawią się same, środki również.
     Dajcie mi punkt oparcia, a poruszę światem . Ale tylko pod warunkiem, że będzie w nas
    dostatecznie silne pragnienie, aby światem poruszyć. - Kąciki warg wykrzywiły się lekko, z
    dezaprobatą. - Skończmy z tą paplaniną i porozmawiajmy poważnie. Sądzę, że obaj wyżej
    cenimy rzeczową rozmowę od pustej gadaniny. Czy koktajl przyrządzono po pana myśli?
    Dobrze. Mam nadzieję, że rakowi płuc, którego na pewno się pan już nabawił, odpowiada ten
    gatunek papierosów. Sam-Sam, postaw przy gościu urządzenie do mieszania koktajli, a
    dziewczynie daj drugą colę. Jest teraz dziesięć po ósmej. Kolację zjemy punktualnie o
    dziewiątej.
    Wyprostował się w fotelu, po czym pochylił się do przodu i wbił wzrok w Bonda.
    Przez chwilę w sali panowała cisza.
    - A teraz, panie Jamesie Bondzie z angielskiego wywiadu, wymienimy nasze sekrety.
    Ja zacznę pierwszy, żeby udowodnić panu, że nie mam nic do ukrycia. A potem wysłucham
    pana. - Jego oczy lśniły złowrogo. - Ale nie wolno nam kłamać. - Wysunął z rękawa stalowe
    szczypce i uniósł do góry, zbliżając je do swoich oczu. Po krótkiej pauzie ciągnął dalej. -
    Będę mówił prawdę. Mam nadzieję, że pan też. Jeśli będzie pan kłamał, poznam to bez trudu.
    Przysunął stalowe szczypce do oczu i lekko w nie zastukał. Rozległy się dwa ciche
    trzaski.
    - Moje oczy widzą wszystko - oświadczył.
    ROZDZIAA 15
    PUSZKA PANDORY
    James Bond uniósł kieliszek i w zamyśleniu sączył trunek. Dalsze blefowanie nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.