Index
Wilson Patricia Śpiew deszczowego ptaka
Strugaccy Arkadij i Borys Pora deszczĂłw
King Stephen Pora deszczowa
Lien_Merete_ _Zapomniany_ogrĂłd_02_ _Latarnik
Blake Jennifer OgrĂłd grzechu
Quincy Morris Gustainis Justin
Diana Palmer Long Tall Texans 36 Winter Roses
Sue_Monk__K
Gregory Benford Furious Gulf
046. Moreland Peggy Jedna dla pić™ciu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Ellin pomyślała, że traci kontrolę nad sytuacją. Dlaczego?
    Przecież nie chciała dopuścić do tego, by sprawy zaszły za
    daleko. Dawniej zawsze potrafiła się opanować, a teraz
    ogarnęło ją pożądanie, które pali ciało ogniem nie do
    ugaszenia.
    Gwałtowność pieszczot i pocałunków zaskoczyła ich i
    oszołomiła. Przekroczyli granicę, zamazali ją. Ellin wiedziała,
    że powinna odsunąć się, póki nie jest za pózno. Póki można
    zachować znajomość na dotychczasowej stopie, a potem
    wyjechać bez żalu, jaki zostawia spełniony akt.
    Uznała jednak, że nie warto zastanawiać się, co będzie
    potem. Wiedziała, że postępuje nierozsądnie, bezwstydnie, ale
    nigdy nie było jej tak dobrze. Jack wyglądał jak grecki bóg,
    nie miała siły, żeby mu się oprzeć. Może więcej razy nie zazna
    takiego uniesienia? Przeżycie było cudowne, więc przestała
    myśleć racjonalnie. W ogóle przestała myśleć.
    Jack też tracił zdolność myślenia, ale jeszcze usiłował
    zrozumieć, co się dzieje i dlaczego. Gdy po południu układał
    plan wieczoru, nie przewidział, że spotkanie urodzinowe
    zakończy się w stroju, w jakim człowiek się rodzi.
    Od dawna marzył o takiej sytuacji, był gotów spędzić całą
    noc z Ellin, lecz zaniepokoiło go tempo. Wszystko dzieje się
    za szybko i w milczeniu. Gdzie mówione gorącym szeptem
    nieodzowne wyznania? Gdzie obietnice miłości do końca
    życia? Gdzie przysięga  nie opuszczę cię aż do śmierci" i
    porównanie z łabędziami?
    Jemu to było potrzebne, a jeśli ukochanej nie, widocznie
    marzenia jeszcze nie mogą się ziścić. Zanadto się pośpieszyli,
    a jemu chodzi o całą przyszłość. Musi zagłuszyć zew krwi i
    ciała, nie poświęci uczucia na całe życie dla chwilowej
    przyjemności.
    W podobnych chwilach żałował, że ma moralne skrupuły.
    Byłoby łatwiej i dużo przyjemniej, gdyby mógł przyjąć to, co
    Ellin oferuje i nie martwić się o skutki uboczne.
    Chodziło jednak o towarzyszkę na całe życie, o przyszłą
    żonę, o tę jedyną wymarzoną kobietę. Najważniejszy punkt
    jego planu mówił, że na początku ma być tkliwa, czuła, niemal
    metafizyczna unia dusz, a nie tylko szaleństwo ciał. Pragnął,
    żeby oboje ze wzruszeniem wspominali pierwsze zbliżenie
    jako coś cudownego, a nie jako pomyłkę. Czując się jak
    dezerter, chwycił ręce Ellin błądzące po jego ciele.
    - Chyba przeskoczyliśmy kilka szczebli - odezwał się
    chrapliwym głosem. - Bardzo żałuję, ale musimy zwolnić.
    Ellin nie chciała zwalniać. Była gotowa zapłacić wysoką
    cenę za swą decyzję, ale widocznie mylnie odczytała intencje
    Jacka. Czym zawiniła? Co złego zrobiła? Rozpalona
    pożądaniem tuli się do namiętnego mężczyzny, a on nagle
    mówi  Stop!". Czemu tak ją upokorzył? Chciała odsunąć się.
    ale mocno trzymał ją jedną ręką, a drugą narzucił koc. Była
    zadowolona, że światło jest przyćmione i nie widać jej
    purpurowych policzków.
    - Przepraszam - wykrztusiła. - Nie chciałam...
    Jack przerwał jej pocałunkiem.
    - Nie mów tak. Pragnę wierzyć, że chciałaś, bo w
    przeciwnym razie to znaczyłoby, że jestem za łatwy.
    - Ty? - Ukryła twarz w dłoniach. - Czuję się strasznie,
    okropnie.
    - Dlaczego? - zdziwił się szczerze. - Bo ja fantastycznie. -
    Wysunął się spod niej i położył na boku. - Boję się posądzać
    cię, że po prostu igrasz z moimi uczuciami.
    - Nie o to chodzi... Pierwszy raz coś podobnego mi się
    przytrafiło. Nigdy nie poniosło mnie tak, żebym przestała
    myśleć.
    - Czy to nie wspaniałe?
    - Nazwano mnie Królową Zniegu, bo zawsze
    kontrolowałam sytuację.
    - A teraz? - Popatrzył na nią bardzo poważnie. - Rozbroił
    cię tort, prawda?
    To był cały Jack; człowiek delikatny, o gołębim sercu.
    Ellin roześmiała się i wstyd zniknął.
    - Nie, raczej saksofon. I twoje wprawne usta... i twoje
    ręce, i... Mówić dalej?
    - Bardzo proszę.
    - I fakt, że tyle serca włożyłeś w przygotowanie
    urodzinowego przyjęcia. Dziękuję, że powstrzymałeś mnie
    przed...
    - Zaraz, zaraz, wcale nie mówiłem, że musimy przestać. -
    Przytulił ją. - Ja tylko powiedziałem, że powinniśmy zwolnić
    tempo i ustalić podstawę naszego działania. W każdej chwili
    jestem gotów zacząć, gdzie przerwaliśmy, ale najpierw chcę
    coś powiedzieć.
    - Nie, ja pierwsza. - Musnęła palcem jego usta. - Jestem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.