![]() |
|||||
![]() |
|||||
![]() |
|||||
Index Graham Heather Na zawsze, moja miÄšâoÄšâşci Heather Graham The Last Noel v5.1 (BD) Graham_Eleanor_ _Opowiesc_o_Dickensie Graham Greene Moc i chwala Graham Masterton Death Trance 006 Romantyczne podróşe Wood Sara Wenecki ksiÄ Ĺźe Lawrence_Kim_ _PowrĂłt_do_Grecji Graham Lynne Francuski kochanek Linwood Barclay Zack Walker 01 Bad_Move_(Com)_v4.0 Mortimer Carol Chcć tylko ciebie |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] nych drzwi, żeby nikt nie przyłapał jej na podsłuchiwaniu. Opinia Drakona była dla niej kluczowa, gdyż znał on Ariego znacznie lepiej niż ona. Czyżby zbyt pośpiesznie odrzuci- ła myśl, że Aristandros pragnie zemścić się na niej? Zdecydowanie wolała wierzyć, iż sekretem jego długotrwałego zainteresowania był fakt, że uważał ją za femme fatale i nie umiał wyrzucić jej z pamięci. Tylko na ile prawdopodobne było to założenie? Przecież zmusił ją do rezygnacji z pracy, do opuszczenia domu, a nawet do odrzucenia zasad, któ- rym hołdowała przez całe życie. Zmuszał ją, by cieszyła się życiem w pozłacanej klatce. Roztrzęsiona Ella nagle ujrzała swoich bliskich, po raz pierwszy od siedmiu lat. Jej ojczym mocno zbudowany mężczyzna o gęstych, siwych włosach, stał na tarasie i sączył drinka. Matka, krucha, jasnowłosa kobieta w różowej sukience, trzymała się blisko męża. Za ich plecami kręcili się dwaj śniadzi mężczyzni, przyrodni bracia Elli, którzy pod jej nieobecność wyrośli na wysokich, przystojnych młodzieńców. Ella zbladła jak kreda, kiedy Theo popatrzył na nią obojętnie, a jej matka z rozmysłem odwróciła głowę. Bracia przyrodni nie zaprzątali sobie głowy takimi subtelnościami i pogardliwie się na nią gapi- li. R L T Ella nie miała pojęcia, że Aristandros umieścił jej rodzinę na liście gości. Ta decy- zja wzbudziła jej głęboką irytację, ale mimo to postanowiła przywitać się z bliskimi. Zdawkowo skinęła głową ojczymowi i od razu skierowała wzrok na matkę. - Chciałabyś zobaczyć Callie? - zaproponowała pojednawczym tonem. - Nie, nie chciałaby - warknął Theo, posyłając pasierbicy spojrzenie pełne najgłęb- szego niesmaku. Ella przypomniała sobie z niechęcią, że również w przeszłości często odpowiadał za żonę. - Twoja obecność uniemożliwia jej spotkanie z dzieckiem. Ella milczała. Znała tego człowieka jak zły szeląg. Było jasne, że tylko czekał na sposobność, aby publicznie ją upokorzyć. Z pozornym spokojem odeszła od nich i, choć wymagało to nie lada wytrzymałości psychicznej, powróciła do pełnienia obowiązków gospodyni. Tymczasem Kasma przyprowadziła do niej Callie, która z wyraznym zado- woleniem zademonstrowała pluszowego królika i przytuliła się do Elli. Niemal w tej sa- mej chwili zjawił się Aristandros, którego twarz nie wyrażała żadnego zakłopotania po burzliwej kłótni z dziadkiem. Serce Elli mocniej zabiło, gdy położył dłoń na jej plecach. - Dlaczego nie jesteś z rodziną? - wyszeptał. R L T ROZDZIAA SZ�STY Ella nie wierzyła własnym uszom. - Jak mogłeś? - spytała podniesionym głosem, a on popatrzył na nią z nieskrywa- nym zdumieniem. - Dlaczego zaprosiłeś moich bliskich, skoro wiedziałeś, że nasze rela- cje od dawna są fatalne? - Uznałem, że taka niespodzianka pomoże załagodzić konflikt - wyjaśnił, wzrusza- jąc ramionami. - Prawdę mówiąc, byłem pewien, że się ucieszysz na ich widok! - Popełniłeś poważny błąd - warknęła. - Nie powinieneś był wtrącać się w cudze sprawy. Moja rodzina nawet nie chce przebywać w tym samym miejscu, co ja. I właśnie usłyszałam od Theo, że nikt z moich bliskich nie zamierza mieć nic wspólnego z Callie, dopóki będę blisko niej. Aristandros pokręcił głową i zaklął pod nosem. - To niedopuszczalne, khriso mou - wycedził. - Nikomu nie wolno cię obrażać, ani pod moim dachem, ani nigdzie indziej. Każ- dy, kto to robi, jest u mnie niemile widziany. - Niewiele na to poradzisz - westchnęła. - Theo słynie z absurdalnego uporu. Po prostu nie zwracaj uwagi na ich zachowa- nie, tak jak ja to robię. Może z czasem mój ojczym się uspokoi i wszystko wróci do nor- my. Nie powinieneś był zapraszać ich na przyjęcie. Jeszcze w trakcie tej krótkiej przemowy dostrzegła złowrogi błysk w oczach Arie- go. Poniewczasie zorientowała się, że przecież rozmawia z człowiekiem, który przez całe życie robi to, co uzna za stosowne, a wszelkie zakazy działają na niego niczym czerwona płachta na byka. Callie mocniej przytuliła się do Elli, zupełnie jakby pragnęła dodać jej otuchy w tej trudnej chwili. - Theo cię zdenerwował - wycedził Aristandros ponuro. - Nie puszczę mu tego pła- zem. - Nie wtrącaj się w cudze sprawy - syknęła, żeby nie wystraszyć Callie. Dziew- czynka chwiała się na nogach ze zmęczenia, więc Ella wzięła ją na ręce. - Twoja inter- wencja mogła doprowadzić wyłącznie do zaostrzenia konfliktu. Narobisz kłopotów sobie R L T i nam. Teraz pójdę położyć Callie, ale najpierw musisz mi obiecać, że będziesz pilnował własnego nosa. Aristandros spojrzał na nią z ironią i niedowierzaniem. - To nie są cudze sprawy - zauważył takim tonem, jakim przemawia się do rozka- pryszonego dziecka. - Jeśli ktoś obraża ciebie, obraża również mnie. Moją wolą jest, że- byś była tutaj przy mnie, i nie zamierzam tolerować żadnych zniewag. Ella położyła dłoń na torsie Ariego. Miała nadzieję, że ten poufały gest załagodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
![]() |
|||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. |
![]() |
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |